József Szájer powrócił do życia publicznego i udziela jeden po drugim wywiadów, m.in. o tym, jak media poradziły sobie z jego skandalem i co wydarzyło się złowieszczego dnia, który spowodował jego upadek.

„Jeśli przejrzę te 149 artykułów, w wielu miejscach znajduję nieuprawnione wtargnięcie w sferę prywatną, o którym właśnie mówiłem od dłuższego czasu”

- József Szájer w wywiadzie dla Telexu , że jego zdaniem portal w nieproporcjonalny sposób potraktował jego polityczny upadek i skandal, który go wywołał.

„Nawet gdybym popełnił hipokryzję lub jakiekolwiek inne przestępstwo, które wymieniłeś, moje prawa do prywatności zostały poważnie naruszone. I ty też wziąłeś w tym lwią część. Nie popełniłem żadnego przestępstwa”

- oświadczył polityk, który jest niezwykle urażony, że w różnych raportach kłamano na jego temat.

Jak wiadomo, József Szájer, założyciel Fideszu i były poseł do PE, w grudniu 2020 roku w skandalicznych okolicznościach opuścił życie publiczne.

W listopadzie tego roku powrócił do publiczności jako dyrektor Instytutu Wolnej Europy.

József Szajer: To, co mnie spotkało, nie było przypadkiem

W rozmowie z Telexem József Szájer powiedział także, że:

• Swoją niedawno wydaną książką chce pokazać, że nie jest karykaturą, że jego życia nie definiuje brukselski skandal, nawet jeśli to wydarzenie było ważne i znaczące w jego życiu i historii politycznej. Według niego jego działalność polityczna nie skończyła się dla niedoświadczonego, bezużytecznego polityka, ale dla kogoś, kto przez trzydzieści lat coś dołożył do stołu.

• Nikt nie ma nic wspólnego z jego sferą prywatną, ani zależny od systemu, ani niezależny od systemu, zatem jego publiczna dyskusja jest nieuzasadniona i częściowo nielegalna.

• Uważa się za bojownika o wolność, który już w 1990 r. opowiadał się za umożliwieniem wszystkim mieszkańcom Węgier swobodnego życia prywatnego i politycznego. Nie uważa skandalu w Brukseli za hipokryzję, ale sztuczne oburzenie, jakie się z nim wiązało. Na Węgrzech każdy może żyć swobodnie i szanowana jest prywatność każdego, może z wyjątkiem własnej.

• Nie brał już udziału w tworzeniu konstytucji, zgodnie z którą matka jest kobietą, a ojciec mężczyzną. Nie chce zdradzić, czy zgadza się z tym zdaniem, czy nie.

• Na Węgrzech nie doświadczył żadnej innej ingerencji w sektor prywatny poza „niedopuszczalnym zniesławieniem”, które zostało mu popełnione w grudniu 2020 r. Potem były przejścia graniczne, na które nie zasłużył. Nie popełnił przestępstwa, a jedynie coś, co nadużył zaufania wyborców.

• Swoim oświadczeniem nie jest w stanie zmienić memu, jaki się wokół niego nakręcił, będzie z nim żył do końca życia, dlatego nie chce zdradzać więcej szczegółów na temat wydarzeń w Brukseli, nie próbuje się posprzątać. Wszystko na ten temat powiedział w wypowiedziach złożonych po wydarzeniu.

• W mediach krążyło wiele kłamstw na jego temat. Kiedy uciekł z Brukseli, złowieszczy dom nie miał nawet okapu, a lokalizacja nie była taka, jak pokazywały media.

• Demokracja, wolność i ewentualnie Fideszowość tego ustroju nie polega na tym, że Fidesz upolitycznia się wraz z agentami III/III i III/II, ale na istocie. A jeśli chodzi o treść, myślę, że wszystko jest w porządku. Fidesz jest niemal idealny.

• Każdy powinien chronić swoje prawa, a wtedy będzie to lepszy kraj. Każdy powinien pozwać, jeśli czyjaś prywatność została naruszona.

• Na powrót do życia publicznego nie potrzebował zgody Viktora Orbána. To było zupełnie naturalne, że do końca życia nie będzie miał założonego kagańca.

• Na Węgrzech obowiązuje praworządność. Jeśli osiedle Hatvanpuszta, luksusowe życie Antala Rogána i Viktora Orbána lub stadion Felcsút komuś przeszkadza i postrzegasz je jako nielegalne, zgłoś to. Zajmuje się łamaniem prawa, a nie wymiaru moralnego. Według niego to wszystko jest życiem prywatnym zaangażowanych osób i on się tym nie zajmuje.

Wyróżniony obraz: Mandiner/Márton Ficsor