Kontynuacja drogi graniowej w Csepel nie może być dalej budowana, bo stolica "odrzuciła" wniosek Unii Europejskiej po raz trzeci, więc pozostaje "pastwisko pszczół" - powiedział poseł Fideszu Szilárd Németh, sekretarz stanu w ministerstwie Obrony Narodowej, powiedział dziennikarzom w Csepel w piątek.

Przewodniczący okręgu wyborczego partii rządzącej wyjaśnił: pierwszy odcinek drogi grzbietowej, Teller Ede, został ukończony w 2011 roku, jego przedłużenie do autostrady M0 znacznie usprawniłoby ruch w okręgu, a występujące obecnie korki w powiecie ze względu na aglomerację i ruch towarowy zniknąłby.

Administracji stolicy po raz trzeci nie udało się pozyskać pieniędzy przetargowych Unii Europejskiej, które można było przeznaczyć na kontynuację drogi kalenicowej, porzucono też budowę obiecanego parku publicznego przy ukończonym już odcinku, więc będą "chwasty po szyję i pastwisko dla pszczół" - dodał. Zauważył: burmistrz nie wykonuje zadań, które powinien wykonać, ani nie wdraża koniecznych usprawnień.

Według Szilárda Németha, Ferenc Gyurcsány „ma dwie osoby” w Csepel: burmistrza Gergely'ego Karácsony'ego, który woli utrzymywać pastwiska dla pszczół zamiast rozbudowy drogi graniowej, oraz (niezależnego) posła Szabolcsa Szabó, który przemawiał w parlamencie w czwartek, że nie popiera Uniwersytetu Fudan, miasta studenckiego i propozycji legislacyjnych dotyczących rozwoju sportu w Csepel. I to jest "niesamowita zbrodnia polityczna", bo one - pośrednio - znacząco przyczyniłyby się do rozwoju dzielnicy - dodał.

Dwóch ludzi Gyurcsány'ego nie nadaje się do reprezentowania interesów mieszkańców Csepel i rozwoju Csepel, powiedział polityk.

Tamás Schanda, parlamentarny sekretarz stanu w Ministerstwie Innowacji i Technologii, stwierdził, że „mimo wszystkich narzekań” stolica otrzyma wsparcie rządu dla rozwoju, jak to miało miejsce w przypadku drogi graniowej Csepel, „ale jakoś sukces nie idzie razem”.

Przypomniał: stołeczny rząd chciał pozyskać źródło z Brukseli, które można by było wystawić bezpośrednio na budowę obwodnicy, którą rząd wspierał. Jednak stolica złożyła wniosek o ramy, które nie wspierały budowy drogi kalenicowej, dlatego UE go odrzuciła. Stolica złożyła apelację, powołując się na błąd administracyjny, ale i ona została odrzucona przez UE. Po tym stolica ponownie wystąpiła o źródło o niezmienionej treści, ale UE ponownie je odrzuciła.

Tak działa Budapeszt Gergely'ego Karácsony'ego, czyli nie działa: nawet jeśli rząd to popiera, to jeśli administracja miejska Budapesztu nie jest w stanie pokazać wyników - zaznaczył, dodając, że zamiast się za to wstydzić, burmistrz „podpisuje się, by przewodzić krajowi” i „ulubiony kandydat Ferenca Gyurcsány'ego na premiera”.

Tamás Schanda poruszył również fakt, że za ten „katastrofalny wynik aplikacyjny do UE” odpowiadała stolica, mając własne przedstawicielstwo w Brukseli, którego roczny budżet został zwiększony z 37 mln do 112 mln, a jej lider, „nieudany PE przedstawiciel”, otrzymuje 900 000 HUF miesięcznie na poszukiwanie. Stwierdził: jasne jest, że „jeśli powierzymy im zarządzanie czymś, spotkamy się tylko z kłamstwem i bezsilnością”.

Szilárd Németh został również zapytany o to, że BKV nie będzie w tym roku obsługiwał małych łodzi na Dunaju ze względów finansowych. Zdaniem polityka jest to „niesamowite” i przypomniał: za czasów byłego burmistrza Istvána Tarlósa powstała możliwość małych łódek, która cieszyła się dużym zainteresowaniem. Zauważył, że stołeczna gmina ma na koncie 130 miliardów forintów.

MTI

Wyróżniony obraz: Facebook