Znamy powiedzenie, które stało się powszechnie używane: fakty to uparte rzeczy. Ludzie z DK też to wiedzą, po prostu ich to nie obchodzi. Nie dbają o fakty ani nie dbają o to, czy kłamią, aby wszyscy widzieli, że kłamią. Robią to samo w odniesieniu do 23 października 2006 r. Najpierw pani Gyurcsány twierdziła, że więcej policjantów zostało rannych niż demonstrantów, teraz popisowy wujek kłamał co do swojego wieku, mówiąc, że upamiętniający Fidesz podłożyli ogień.
Lider frakcji Fidesz, Máté Kocsis, zareagował na to kapitalne kłamstwo na swojej stronie w mediach społecznościowych
„Gdyby Zsolt Gréczy częściej czytał ówczesne gazety, nie opowiadałby bzdur o wydarzeniach, które miały miejsce jesienią 2006 roku.
Od jakiegoś czasu mieszkańcy DK mówią, że 23 października 2006 roku upamiętniający w Astorii podpalili samochody, wybili witryny sklepowe i zaatakowali pokojowych snobów. stary komunistyczny producent propagandy, Péter S. Föld, weszli na pokład tego pociągu kłamstw Oprócz fałszowania faktów mówili nawet o mojej matce cynicznym tonem. Zrobili to oczywiście dlatego, że są rzecznikami „najbardziej europejskiej partii”. Ale to jest drobny problem, to jest ich własne zaświadczenie o ubóstwie.
Największym problemem są ich kłamstwa usprawiedliwiające Gyurcsány'ego. Gyurcsány jest winny i tak pozostanie. Próżno myślą, że wydarzenia z 2006 roku odejdą w niepamięć przez wielu, albo że – zgodnie z dawną komunistyczną władzą – przeszłość zostanie całkowicie wymazana. Nie będą wiedzieć, bez względu na to, ile razy, bez względu na to, jak nerwowo będą powtarzać swoje kłamstwa. Kule gumowe, szarża kawalerii, gaz dymny i krew. To występ Gyurcsány'ego.
Zsolt Gréczy potrafi być osobisty, ale być może zrobiłby lepiej, gdyby przestał kłamać i czasami wziął w swoje ręce dokumenty dotyczące przemocy państwowej”.
(Zdjęcie w tle: MTI/Zoltán Máthé)