Holenderski premier Mark Rutte potępia nowe węgierskie prawo, którego celem jest „zakaz promowania homoseksualizmu”.
Od dłuższego czasu jesteśmy w szponach holenderskiego przywódcy, który kilkakrotnie groził Węgrom karami pieniężnymi, a nawet podniósł ideę Unii Europejskiej bez naszego kraju. (Prawdopodobnie głębokie wrażenie wywarła na nim pamiętna relacja jego znakomitej rodaczki, Judith Sargentini.)
Według Rutte Węgry utrudniają ekspansję społeczności gejowskiej, a nasze ustawodawstwo jest również sprzeczne z zasadami wspólnoty wartości UE, co go bardzo niepokoi. Minister spraw zagranicznych upadłego, a następnie ponownie wybranego premiera, niejaka Sigrid Kaag, bezpośrednio wezwała Komisję Europejską do podjęcia działań przeciwko Węgrom.
Również partie w Izbie Reprezentantów domagają się decyzji parlamentu przeciwko Węgrom. Holenderski zwycięzca Konkursu Piosenki Eurowizji, Duncan Laurence, zapowiedział, że nie wystąpi na Węgrzech ze względu na „dyskryminujące” węgierskie przepisy.
Zanim zaczniemy się martwić (głównie nieobecnością piosenkarza, o którym nigdy w życiu nie słyszałem), powinniśmy wyjaśnić, co premier Holandii ma wspólnego z węgierskim prawem.
Nic. Zero.
Holenderski szczur serowy niedawno wpadł w duży skandal wspierający rodzinę. (Kilkaset rodzin znalazło się w poważnej sytuacji finansowej po tym, jak organ podatkowy Rutte'a potraktował ich jako bezpodstawnych oszustów; cofnęli im zasiłki na opiekę nad dziećmi, a wielu rodzinom nakazano zwrot wielu tysięcy euro).
Jednak nawet to nie odstraszyło uwikłanego w pomieszanie ról premiera z dawną manią, szuka nas dalej. Teraz geje są podekscytowani.
Źródło: naród węgierski