Balázs Orbán, wiceminister Kancelarii Premiera, parlamentarny i strategiczny sekretarz stanu, na swoim profilu w mediach społecznościowych podzielił się swoimi przemyśleniami na temat wizyty amerykańskiej gwiazdy reportażu w naszym kraju.
„Jeśli kochasz swój kraj, nie chcesz, żeby wyglądał nędznie.
Tucker Carlson odwiedził nasz kraj w zeszłym tygodniu i opisał swoją wizytę przy płocie granicznym jako trwałe przeżycie. Na granicy rozmawiał z funkcjonariuszem straży granicznej, który nagle z przerażeniem potrząsnął głową i sięgnął w kierunku ziemi. Reporterka była początkowo zdziwiona, bo w Stanach Zjednoczonych jest to przeważnie znak, że w pobliżu grasuje grzechotnik. Potem okazało się, że strażnik graniczny zauważył tylko foliową torebkę pod płotem i schylił się, żeby ją wyjąć i włożyć śmieci do kieszeni.
Według Carlsona nigdy w życiu nie doświadczył tak silnego znaku poświęcenia. To najjaśniejszy wyraz tego, co nazywamy patriotyzmem i szacunkiem – powiedział. Ludzie kochają swój kraj i są zainteresowani jego sukcesem tam, gdzie zwracają uwagę na uporządkowane otoczenie .
Zwrócił uwagę, że sukces jest namacalny i rozpoznawalny. Uporządkowane otoczenie, czystość, piękne budynki, tętniące życiem ulice, kawiarnie i targowiska, teatry i muzea świadczą o tym, że dany kraj odnosi sukcesy, jego obywatele lubią w nim mieszkać i są zainteresowani jego sukcesem.
Być może jest to największa lekcja z wizyty Tuckera Carlsona: tak zobaczył Węgry. Ponieważ Węgry są takim miejscem i miliony Amerykanów o tym wiedzą”.
(Źródło i obraz: Facebook)