Prywatyzacja i outsourcing energetyki, sektora bankowego, infrastruktury krajowej i systemów zaopatrzenia może ruszyć na nowo. To było typowe w okresie przed 2010 rokiem, powiedział László Parragh Magyar Nemzet.
Prezes Węgierskiej Izby Przemysłowo-Handlowej zaznaczył: jest też kwestia tego, jak o wydarzeniach z 1956 r. Jobbik był decydujący. Cytujemy z artykułu.
Jak to ujęli na lewicy: po zmianie rządu budżet na 2022 rok jest „eleganckim gestem wyrzucony do kosza”. Budżet został przyjęty przez parlament latem, właśnie po to, aby wszyscy, w tym podmioty gospodarcze, mogli przygotować się na czas na następny rok. Co by się stało, gdyby zagrożona została przewidywalność? O to zapytaliśmy László Parragha.
- W ostatnich latach zawsze we właściwym czasie ujawniano, jakie będzie otoczenie biznesowe w kolejnym roku. To bardzo pomogło w planowaniu przedsięwzięć. Poznawanie zmian legislacyjnych, w tym ewolucji systemu podatkowego, stało się częścią ich życia. Były też takie momenty, że parlament przyjmował nowy budżet pod koniec grudnia, a wtedy firmom bardzo trudno było zareagować na zmiany w kolejnym roku – wspominał prezes Węgierskiej Izby Przemysłowo-Handlowej (MKIK).
– Oczywiście to prawda, że przez wirusa przyszłość jest bardziej nieprzewidywalna, ale w budżecie na 2022 rok są ogromne rezerwy. W razie potrzeby rząd może szybko interweniować, co jest korzystne z punktu widzenia biznesu - podkreślił. László Parragh wskazał również: prawie niemożliwe jest wyrzucenie całego budżetu w ciągu roku. Gdyby tak było, urzędy i instytucje, od muzeów po służbę zdrowia, przestałyby istnieć.
MKIK regularnie konsultuje się również z rządem w sprawie kryzysu i działań gospodarczych. Propozycje organizacji odbijają się echem w wielu decyzjach państwowych. Programy promocji wzrostu są tego przykładem. Obniżka podatku dla pracodawców będzie kontynuowana również w przyszłym roku, jest również uwzględniona w budżecie na 2022 rok. Dlatego też zapytaliśmy prezydenta, jak ocenia współpracę izby z rządem.
„Niektórzy krytykują nas za współpracę z rządem”. Jednak większość firm dostrzega wagę tego faktu, szczególnie w czasach kryzysu. W takich przypadkach trzeba podejmować różne decyzje i szybko reagować. Kiedy w związku z wirusem wybuchła epidemia, od razu rozpoczęły się negocjacje między rządem a Izbą.
W takich przypadkach nie ma czasu na działania zgodnie z harmonogramem „czasów pokoju”, ponieważ konieczne jest natychmiastowe wprowadzenie środków ratujących życie.
W takich przypadkach łatwiej popełnić błąd, ale jeśli decyzje nie zostaną podjęte na czas, konsekwencje są znacznie bardziej dotkliwe – wyjaśnił prezes.
Gdyby budżet nie mógł zostać zniszczony po zmianie rządu w przyszłym roku, to pewne jest, że lewica prowadziłaby zupełnie inną politykę gospodarczą niż ta, która funkcjonuje od 2010 roku. Jeśli spojrzymy tylko na politykę rodzinną, to raczej wzmocniłbym kierunek społeczeństwa dobrobytu niż opartego na pracy. Robili to już wcześniej.
Cały artykuł tutaj.