W odpowiedzi na teleksowy wywiad Demeter Szilárd, aktorka Lilla Sárosdi, żona Árpáda Schillinga, który wyemigrował do Francji, opublikowała we wtorek wieczorem kolejne niepokojące wideo.

W swoim najnowszym wideo artystka prosi „Szilárda Urbána” o pomoc w podjęciu decyzji, czy powinna przyjąć rolę w sztuce Moliera. „Och, wiem, że to teatr. To dla ciebie bardzo wrażliwy punkt”, pyta Szilárdot Sárosdi, który nie może zdecydować, czy Molière jest dobry, czy nie. Molière pisze ostatnio o słabych w Le Monde – lamentuje Sárosdi.

Po krótkim okresie wpływów Sárosdi, który stał się znany ze swoich skandalicznych występów na scenie, zaczyna lamentować, jak to wspaniale, że Demeter „tam na Węgrzech” może tak bezpośrednio mówić, co jest dobre, a co złe. Aktorka próbuje też zażartować z tego, że na początku nie może powiedzieć „kanonizować”.

Aktorka uważa, że ​​to wspaniale, że w węgierskiej kulturze wszystko stało się takie proste. „Atesz powie ci, czym jest teatr, Csaba Kábé powie, czym jest film, a potem ty i ty jesteście literaturą, więc jest fantastycznie!” Lilla Sárosdi stara się być ironiczna. Według aktorki „fantastyczne” jest również to, że długo tłumiony „Ányos” mógł wydać tom opowiadań. Sárosdi wyostrza też nieco tekst piosenki Bonanzy „Induljon a banzáj”, jednocześnie gorączkowo próbując wymyślić kolejną iskierkę, którą odnajduje w obrazie musicalu „Robi Szikornyák” o św. Elżbiecie z Árpád -hazi.

Następnie Sárosdi wraca do sprawdzonego przekomarzania się i wypija łyk czerwonego wina – „jeszcze tego nie masz, ale ci podeślę” – którym doskonale wciela się w rolę półalkoholika primadonna, która umiera.

Wracając do pierwotnego tematu, Sárosdi próbuje podpalić tom Moliera, ale „jest tak gówniany, że nawet nie chce się zapalić”. Aktorka powtarza, że ​​czeka na wskazówki Demeter w sprawie francuskiego dramatopisarza i dodaje: „Do zobaczenia przy świątecznym paleniu książek”.

Kurtyna.