Péter Márki-Zay nie przyciągnął nowych wyborców ani nie może zjednoczyć za sobą istniejących lewicowców. , według ostatnich badań przeprowadzonych przez Instytut Nézőpont, burmistrz Hódmezővásárhely mógł liczyć tylko na 24 procent .
Péter Márki-Zay, burmistrz Hódmezővásárhely, od miesiąca jest wspólnym kandydatem lewicy na premiera, ale wciąż nie udaje mu się osiągnąć krajowego przełomu popularności. Nazwisko kandydata na premiera nie pomogło we wzroście popularności lewicy, ponieważ ani Fidesz, ani wspólna lista lewicy nie uległy zmianie. Trend ten potwierdzają również najnowsze dane: 56 proc. głosujących na partię z pewnością to nadal zwolennicy Fideszu, a tylko 42 proc. to wyborcy lewicowi, piszą.
Jednak problem lewicy jest jeszcze poważniejszy. Péter Márki-Zay jest nie do zaakceptowania dla całego obecnego obozu wyborczego krytykującego rząd. Na pytanie, czy „Péter Márki-Zay czy ktoś inny” powinien być premierem, tylko 24 proc. Tylko 58 proc. lewicowego obozu wyborczego stwierdziło, że chce Márki-Zaya na premiera, 26 proc. „kogoś innego” (reszta nie mogła się zdecydować lub nie chciała odpowiedzieć).
Sygnałem ostrzegawczym dla lewicowej koalicji jest to, że podczas lewicowych prawyborów, zaplanowanych jako „innowacja polityczna”, udało im się wystawić kandydata, który podzielił obóz, a nie obozowicza. Nawet klęska lewicy podczas święta 23 października pokazała, że kandydat na premiera, który również toczy wojnę z partiami lewicowymi, może liczyć na umiarkowaną popularność wśród zwolenników zainteresowanych partii – wskazuje Instytut Nézőpont.
Lewica może mieć ból głowy od samego początku, bo ujawniono to wcześniej: 56 proc. głosujących na tę partię to nadal zwolennicy Fideszu, a tylko 42 proc. to wyborcy lewicy.
Źródło: Magyar Hírlap