W piątkowym wywiadzie radiowym premier Viktor Orbán odniósł się głównie do wydarzeń dnia codziennego - sytuacji epidemicznej i presji migracyjnej.

Zdaniem premiera tydzień szczepień można zaliczyć do udanych. Świadczy o tym fakt, że oprócz osób wcześniej nieszczepionych wiele osób zgłosiło się na trzecie szczepienie. Dane węgierskie pokazują, że podczas gdy w większości krajów europejskich odsetek osób ubiegających się o trzecie szczepienie wynosi 6-7 proc., w naszym kraju dochodzi do 20 proc., ponieważ codziennie co najmniej 130 tys. Jeśli tak dalej będzie, nie ma co liczyć na nowe obostrzenia, ale rząd nie może i nie stara się tego ustalać z góry, każdy krok zależy od rozwoju sytuacji epidemicznej. Dlatego tydzień szczepień zostaje przedłużony o kolejny tydzień.

Jeśli chodzi o tych, którzy odmawiają szczepienia, Viktor Orbán wielokrotnie powtarzał, że nikogo nie można zmusić do ochrony własnego życia, tylko sto razy prosił ich o szczepienie. Bardzo ważne i ratujące życie jest również podanie trzeciej dawki przypominającej szczepionki.

Co ze szczepieniami dla dzieci w wieku 5-12 lat? pytanie zostało zadane. Premier wyjaśnił, że nie należy podejmować nieodpowiedzialnych decyzji i że choć pandemia trwa już dwa lata, nikt nie może zdecydować się na szczepienia tylko dlatego, że są tacy, którzy by tego żądali. Po dwóch latach jest teraz producent szczepionek, który po testach ośmiela się zalecać szczepienie tej grupy wiekowej, zareagowaliśmy natychmiast i do 20 grudnia ma dotrzeć 2 mln dawek takiej szczepionki, a jeśli to możliwe, zaleca się szczepienie małych dzieci również.

Mówiąc o obciążeniu służby zdrowia, premier podkreślił, że wykwalifikowani pracownicy od dwóch lat wykonują nadludzką pracę, a to zależy od ich wytrzymałości.
Rząd zapewnił niezbędne narzędzia i sprzęt oraz zrobił wszystko, co w jego mocy, aby zapobiec załamaniu się systemu opieki zdrowotnej. Mamy sprzęt, są dostępne wentylatory, a na razie jest nawet wystarczająco dużo ludzi – powiedział premier. Dodał, że jest też szpital epidemiczny, który nie został otwarty. Wszyscy wykonują nadludzką pracę, którą rząd uznał finansowo, płace zarówno lekarzy, jak i pielęgniarek znacznie wzrosły w ostatnich latach. Chociaż ta kwota nie jest wystarczająca, to aktualnie działała na niej. Nawet dzisiaj widać, że możliwości węgierskiej służby zdrowia są o rząd wielkości większe niż na Zachodzie. Zdolności te muszą być utrzymane w przyszłości.

Politykę migracyjną Brukseli nazwał głupią, bo nalegają na wspieranie migracji, mimo że nikt nie ma prawa wjeżdżać na terytorium jakiegokolwiek kraju bez zezwolenia. Jednak unijni biurokraci nie chcą tego przyjąć do wiadomości, twierdząc, że węgierskie zasady są nie do przyjęcia, że ​​ci, którzy do nas uciekają, nie powinni być odsyłani za płot. Według nich powinniśmy wpuścić setki tysięcy i tu ocenić, czy mają prawo do azylu. (Tych jednak, którzy raz wjechali na terytorium Unii, najwyraźniej prawie nie da się wypędzić, to znaczy zostaliby z nami – red.) Związek nie daje pieniędzy na obronę, ale pomaga migrantom.

Musimy pilnie wyjaśnić pewne sprawy z Brukselą. Dziś są kraje – na przykład Niemcy – które określają się jako kraje imigracyjne, czyli chcą migracji. My natomiast nie, to znaczy trzeba znaleźć sposób, w jaki kraje, które przyjmują imigrantów, i kraje, które ich odrzucają, mogą żyć razem.

Lewicowo-liberalna strona atakująca redukcję kosztów ogólnych nieustannie opisuje system jako antyrynkowy, ale Viktor Orbán myśli o nim w sposób, który nie jest „dr. Interesom „Piaca” czy „pana Piaca” trzeba służyć, ale narodu węgierskiego. Nie można pozwolić na to, by multis osiągały niebotyczne zyski. Teraz chcą nałożyć dodatkowy podatek na obywateli, Bruksela opodatkowałaby każdego, kto ogrzewa im mieszkanie lub posiada samochód. Popiera to również węgierska lewica, ale węgierski rząd nie może na to pozwolić, nie może obciążać ludzi.