Święto to okazja. To okazja, żeby trochę zwolnić, spojrzeć za siebie, pomyśleć o naszym tegorocznym pośpiechu, podsumować miniony rok i przypomnieć sobie, co się wydarzyło. Zastanówmy się jeszcze raz, co wygraliśmy, co, a tym bardziej kogo lub kogo przegraliśmy.
Wielu z nas wyjechało również w tym roku. Są też tacy, których niezwykła indywidualność wciąż trwa, których nieobecność może ujawnić się dopiero nieco później. Oto kilka linijek jednego z nich:
Marcell Jankovics: Śnieg
Stał się leniwy. Łom. Wszedł w proch, Jakby niósł go krzak w koronie, Jakby łodyżka róży oddychała, Jakby niósł go buntowniczy oset. Teraz koc trzepocze,
Gdzie zerwałeś śpiewający goździk, Albo zasadziłeś sto drewnianych krzyży, Zasiałeś ziarno w starodawnej grudzie, Albo armata grzmiała przez las... ...A za oknem równie pada śnieg...
Malarz mówi: Ładne refleksy! Rolnik mówi: Dobre do siewu! Mój syn rozwesela: Dobry na sankach! Tylko ja wzdycham: Och, przepraszam! Zamknąć się! zamknij się i nie mów nic złego!
Jak płatki spadają, spadają, I wygładzają się w zasłonę zapomnienia, Każda godzina tak spada na moją duszę, Zamrożone wspomnienia do zamrożenia... A na zewnątrz równie pada śnieg...
Przeszłość jest łagodna, ale buntuje się zapytana, Choć wczoraj był długi wiek... Ja jako dusza powracająca do domu
Zawsze ją tam widzę obok dnia dzisiejszego, A to, co odeszło, to to, co piękne, to, co dobre...
I choć piję jeszcze wczorajsze wino, Ach, wszystko jakby się oddala, I choć moja dusza czasem płonie jak świeca, to ja jestem z dawnego świata... A na zewnątrz równie pada śnieg...
(Zdjęcie na okładce: zdjęcie: Gábor Tóth/Vasarnap.hu)
|