W przerwie między sylwestrem a sylwestrem mogliśmy zebrać coś na bukiet - bez potrzeby kompletowania - z najbardziej pamiętnych wypowiedzi naszego burmistrza Gergely'ego. W tym roku Gergely Szilveszter Karácsony nie przegapił ani jednej okazji, by nas zabawić.

Oświadczenie Zero (bez słów)

Po zakończeniu magicznych stu dni stanęliśmy przed faktem, że burmistrz, teraz jako przywódca „wolnego miasta”, nie spełnił jeszcze żadnej ze swoich kampanijnych obietnic – od tamtej pory niewiele – ale w zamian zalała stołeczne instytucje cieniami przeszłości, półtorakrotnie powiększając budżet Budapesztu. W ten sposób twarze, w większości związane z Gyurcsány, wróciły do ​​krwiobiegu stolicy i próbowały swoich macek na wielkich, wspólnych kasach.

Pierwsze stwierdzenie

„Nawierzchnia w dzielnicach śródmiejskich jest do 20-25°C cieplejsza niż w bardziej zielonych częściach miasta. Dlatego ogłosiłem w Budapeszcie stan zagrożenia klimatycznego, co nie jest głośnym sloganem, ale codzienną rzeczywistością”.

Jednak ta „codzienność” nadal była głośnym hasłem, ponieważ nie towarzyszyły jej żadne działania zmierzające do zakończenia stanu wyjątkowego. Oczywiście nawet modne, sztuczne słowo jest problematyczne, ponieważ przez prawdziwy kryzys rozumiemy nagły wypadek (pożar, powódź, trzęsienie ziemi, masowa katastrofa itp.), który z pewnością wymaga natychmiastowego działania. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, kiedy Feri Gerije stoi przed ratuszem i leniwie wykrzykuje „kryzys klimatyczny, kryzys klimatyczny”, a potem wraca do swojego biura i publikuje coś o cudownym świecie pcheł, tylko głupota wydaje się groźna. Mniej więcej w tym czasie dyskutowano również o instalacji pracowitych małych uli na przystankach autobusowych, ale pomysł ten upadł, to prawda, że ​​​​zostały one zastąpione przez pszczelarzy w stolicy, dla większej chwały demokracji i dla zoptymalizować teraz nadęte koszty.

Drugie stwierdzenie

„Kasjerzy Fideszu koszą pastwiska dla pszczół, nazywając zmiany klimatyczne „zielonym szaleństwem”, podczas gdy rząd Orbána wylewa beton i wyprzedaje nasze tereny zielone, nasze naturalne skarby i przyszłość naszych potomków”.

Wprowadzenie terminu pszczoły do ​​publicznego dyskursu było jednym z najbardziej emblematycznych ruchów związanych z Bożym Narodzeniem, ale niestety obszary pozostawione odłogiem z powodu wycofania pieniędzy nie zamieniają się magicznie w kwieciste łąki, które przyciągają pszczoły, co najwyżej tylko w wyobraźni burmistrza . Ale zadziwiające jest również to, jak w teorii zielony burmistrz stał się głównym motorem projektu Liget – projekt miał zwiększyć powierzchnię terenów zielonych Liget z 60 do 65 procent – ​​lub jak sformułowano dziwne plany włączenia Mocsárosdűlő. Ale nie zapominajmy o egzekucji 153-letniego Főkerta w tym roku, który został połączony w jeden wspaniały holding BKM Budapesti Közművek Nonprofit Zrt wraz z Budapeszteńskim Instytutem Cmentarnym, Főkétüsz i Főtávegy. A kto jest liderem tego holdingu? Wolelibyśmy to pokazać!

Trzecie stwierdzenie

 „Po moim wyborze zorganizuję międzynarodową konferencję prasową w języku angielskim, na której ogłoszę na przykład, że Uniwersytet Fudan nie zostanie zbudowany. (…) Nie muszę się uczyć, ale spróbuję to trochę odświeżyć, mam taką hiper-pasywną znajomość angielskiego, teraz trochę ją aktywuję.”

Media dużo informowały o trudnościach Karácsony'ego z językiem obcym - mniej o jego rodzimych użytkownikach - ale faktem jest, że na stanowisko asystenta nauczyciela, którego podjął się w Corvinus, powinien był zdać egzamin językowy typu C z co najmniej jednego języka obcego lub równorzędnego zaświadczenie państwowe, ale burmistrz takiego dokumentu nie posiada i nie posiadał.

Czwarte stwierdzenie

„Bezpłatne parkowanie powoduje chaos w dużych miastach, w tym w Budapeszcie – przede wszystkim w dzielnicach śródmiejskich. Przede wszystkim należy wyjaśnić: problem może rozwiązać osoba, która go spowodowała. Wprowadzenie darmowego parkowania nie ma oczywiście nic wspólnego z walką z epidemią.”

To znowu te gówniane pieniądze, które zamiast płynąć do kieszeni dobrych kadr, zostają z ludźmi. Skandaliczny! Zaznaczam, że ograniczenie lotów BBK było genialnym posunięciem w czasie wybuchu epidemii, bo cóż innego można było zastosować do zmniejszenia liczby zakażeń, jak nie działania polegające na stłoczeniu ludzi w zamkniętych pojazdach? Wtedy nasz bojowy naczelnik apelował do instytucji publicznych i galerii handlowych o bezpłatne otwieranie parkingów, ale nie uważał, że jest to dla niego obowiązkowe, więc parking Urzędu Miasta pozostał zamknięty dla osób nieupoważnionych .

Piąte stwierdzenie, czyli: nie chcę!

W związku ze swoją kandydaturą na premiera burmistrz poszedł iście bajkową drogą: zażądał wszystkiego i wręcz przeciwnie.

Potem przyszła kampania za 500 milionów HUF (z nieznanego źródła), w której padły hasła typu „jestem gotowy i zdolny” czy „pokonuję Orbána”. Tak się jednak nie stało.

Zdjęcie: Facebook/Viktor Orbán

Później skomentował kampanię podstawową:

„Byłem znudzony debatami kandydatów na premiera. Byłem tam, wiedziałem, że ogląda to teraz około miliona osób i między dwoma pytaniami zastanawiałem się, czy moje dziecko idzie na trening siatkówki”.

Szóste stwierdzenie

On jest niski i gruby, ja jestem wysoki i szczupły

- powiedział Orbán o Viktorze brytyjskiej Economist i choć później przeprosił za swoją wypowiedź, to powstaje pytanie, czy to wszystko można zakwalifikować jako freudowską wypowiedź w zweryfikowanym, a następnie zatwierdzonym wywiadzie?

Siódme stwierdzenie

Kiedy kamera motocykla przejeżdżającego przez most Erzsébet zarejestrowała, że ​​samochód burmistrza cały czas jedzie buspasem, Karácsony odpowiedział na pytanie o to zdarzenie w następujący sposób:

„Nie pamiętam, abym jechał pasem dla autobusów, gdy nie śpię”.

Następnie dodał, że ma nadzieję, że jego kierowca nie zrobił czegoś takiego z samochodem służbowym, ale gdyby to zrobił, porozmawiałby z nim. Jednocześnie stwierdziła to nasza osoba bez prawa jazdy

„Bardzo rzadko jeżdżę samochodem służbowym, praktycznie nigdy”.

Na koniec kilka emblematycznych zdań dotyczących Bramy Ratuszowej

Gergely Karácsony na zarzuty związane z planowaną sprzedażą budynku pomnika w ATV odpowiedział następująco:

– Myślę, że nie ma takiego przypadku.

Niedługo potem ogłosił to

"jesteśmy tuż przed decydującymi wyborami parlamentarnymi, prawybory były wielkim sukcesem i tego typu wiadomości można wpisać w strategię kampanii, a może ktoś kogoś prześcignął".

Następnie złożył skargę w sprawie, która jego zdaniem nie istniała. Wreszcie, po wielu nagraniach wideo Anonymusa i wielu doniesieniach innych osób, kiedy policja rozpoczęła śledztwo w sprawie handlu wpływami, oszustw, defraudacji, przekupstwa i przyjmowania łapówek oraz zarządziła w związku z tym przeszukania domów, napisał, co następuje:

„Policja stała się też narzędziem propagandy Fideszu, organy śledcze zaangażowały się w polityczne kampanie dyskredytujące – również przekroczyły tę czerwoną linię. Będą za to pociągnięci do odpowiedzialności… Od dziś w tym kraju nikt nie jest bezpieczny”.

I co się stało po tym wszystkim?

„Wysłaliśmy ich do śmierdzącego gówna, Marci”

- Karácsony odpowiedział na pytanie pierwszego reportera dotyczące rewizji domów w sprawie ratusza. Jako gość niedzielnej wieczornej audycji Partizána, burmistrz powiedział:

„Mówiłem, że to przejście graniczne, krzyczałem do ministra spraw wewnętrznych. (…) Nie jestem typem krzyczącego, naprawdę raz na dziesięć lat, ale to było teraz”.

Szczerze mówiąc, nie wiem, kto z nim jest, ale po tym wszystkim jedyne, co przychodzi mi do głowy na temat Gergely'ego Karácsony'ego, to słynna scena z klasycznego Erika Wikinga I nic więcej. Ale nic naprawdę.