Farmaceuta i osobowość medialna György Gődény, który kwestionuje przydatność noszenia masek i szczepień, napisał list otwarty do premiera Węgier. Zadufane w sobie pisma, które dyskredytują dowody naukowe, rozprzestrzeniają się w Internecie lotem błyskawicy. Demokrata wymienił po kolei swoje główne roszczenia. Szczegóły z artykułu.
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy w tym liście, jest to, że nie ma w nim pokory. Jej autor nie ma ani krzty wątpliwości co do swojej prawdziwości, wspomina o odpowiedzialności innych, a własnej nie przychodzi ani na chwilę. Naukowcy - nauczyciele akademiccy i badacze - zwykle charakteryzują się wątpliwościami, często stwierdzają, że jest to prawdopodobne lub może, a w odniesieniu do pewnych pytań mówią, że "nie wiemy", bo jeszcze tego nie udowodniliśmy. György Gődény wie wszystko, posuwając się nawet do namawiania premiera, by „bardziej polegał na własnej intuicji” .
Tymczasem deklaruje jako fakt, że chorobę „ koronawirus wyprodukowany w laboratorium, który został uzupełniony o elementy wirusa HIV; nawet bez interwencji 99,73 procent zakażonych wraca do zdrowia; z profesjonalnym leczeniem – nadal odmawia się tego większości węgierskich pacjentów (miejmy nadzieję, że ustalenie odpowiedzialności nie będzie opóźnione) – 50-80 proc. pacjentów można szybko wyleczyć w domu, jak pokazują przykłady z Indii czy Peru, między innymi" .
Cóż, po prostu nie wiemy, czy niektóre twierdzenia są prawdziwe, czy nie: nie można wykluczyć, że wirus może być sztuczny, ale bardziej prawdopodobne jest, że jest pochodzenia zwierzęcego, choćby dlatego, że w historii ludzkości regularnie pojawiały się wirusy pochodzenia zwierzęcego wywołujące epidemie. Dopiero niedawno: SARS-1 w latach 2002–2003, ptasia grypa w 2006 r., świńska grypa w 2009 r., koronawirus MERS w 2012 r., kolejna ptasia grypa w latach 2013–2014, następnie SARS w 2019 r. -2. Biorąc pod uwagę ogromne masy ludzi i zwierząt poruszające się po Ziemi, to raczej cud, że do tej pory uniknęliśmy pandemii. Ale dokładna odpowiedź na to pytanie brzmi: ani naturalne, ani sztuczne pochodzenie nie zostało jeszcze potwierdzone.
Kolejna część powyższych stwierdzeń może być również zweryfikowana przez osobę przy zdrowych zmysłach: gdyby ktoś pomyślał, że rządy świata, które często nie są ze sobą zbyt przyjazne, sprzysięgły się jeden po drugim i wszystkie statystyki kłamią na temat śmierci wskaźnika, wciąż łatwo policzyć, ile osób zmarło iw naszym własnym środowisku, krewnych, sąsiadów i różnych znanych osób. Jeśli się nad tym zastanowimy i pomnożymy tę kwotę, możemy dostrzec skalę epidemii w rzeczywistości, a nie tylko w liczbach.
Oficjalnie według WHO śmiertelność wynosi 3-4 proc. (György Gődény uważa, że 99,73 proc. ile osób umiera podczas każdej fali, niż ile jest uwzględnionych w statystykach koronawirusa. Dotyczy to większości krajów, ale mniej dotyczy Węgier – wynika z międzynarodowych obliczeń.
Cały artykuł można przeczytać tutaj.