Péter Márki-Zay ma w swojej talii dwie karty. Jedna to siódma frakcja, do której nie chcą go wpuścić, nie chcą nawet o nim słyszeć. Dlaczego nie! Przecież w takim przypadku – w przypadku ewentualnego niewielkiego zwycięstwa wyborczego – cała sytuacja zależałaby od niego, skoro z tak niezależną frakcją może wszystko wyłudzić. Możesz grać językiem łusek! Bez tego jednak jest w stanie nieważkości, szkoda, że gra swoją rolę.
A to już druga kartka! Jeszcze przed wyborami w każdej chwili możesz nazwać to nudą i wrócić do Hódmezővásárhely. Gyurcsány może się tego bać , tak jak diabeł boi się dymu z kadzidła, bo teraz ani on, ani Klara nie mogą się ujawnić! Że jesteśmy prawdziwymi bohaterami!
A potem jest wielki plan. Gyurcsány próbował naginać rzeczywistość, jak poemacie Bereményiego . Richarda , ale nie jest pewne, czy jego wybrańcy uznają ten gigantyczny skośny kręgosłup za bardzo modny. Ujarzmienie Jobbiku, salamizowanie socjalistów i nadzorowanie agitacji tych, którzy startowali, są daremne, jeśli MZP ma choć odrobinę władzy.
Węgierski system prawa publicznego opiera się na silnym premierze. Słaby premier - przeznaczony wyłącznie do odgrywania roli papugi - wkrótce zawiedzie. Patrz towarzysz Medgyessy. Pod względem politycznym Gyurcsány go powalił. Krwawił tam na scenie! Oczywiście taka jest też intencja MZP, ale wydaje się, że nawet nie chcą nadać jej żadnej władzy. Zoltána Kiszelly'ego „lewica oswoiła Pétera Márki-Zaya, można powiedzieć, zrobiła z niego swoją papugę, więc od teraz musi potępiać i reprezentować przesłanie sześciu partii… jego własna szefowa prasowa Judi Péterfi nie pozwoliła kandydatowi na premiera lewicy odpowiedzieć pozornie zagubionym na pytania związane z siódmą frakcją” – pisze dyrektor Centrum Analiz Politycznych XX wieku w Magyar Nemzet .
Ale widzimy, że nie ma sześciu partii. Na Szemlőhegy jest centrum partyjne, jest plan Sorosa, armia pieniędzy, pieniędzy, broni i pseudo-cywilnych zbirów pilnuje instrukcji króla, który już postanowił zostać złoczyńcą! Prowadzi kraj za nos, jeśli mu się to nie podoba, strzela w tłum, albo przystawia miecz do uciekających ludzi i kłamie rano, w nocy i wieczorem. Jeśli wyjedzie, zamieni swój kraj na konia - tak DK stał się jego brzuchem, który udało mu się teraz utuczyć kosztem innych.
Oczywiście MZP szaleje jak świnia na lodzie, chaos narasta, wyborcy nie mają pojęcia, co dzieje się tuż przed ich nosem. Czy ten Márki-Zay jest dobry czy nie? Będzie wspólnym kandydatem albo go nie będzie. Gada bzdury, ale niech mówi! Nie, nie mów tego, proszę, zamieńmy to! Nie, załóżmy mu kaganiec, a Brünhildę , która rzuca dziennikarzy na ostrzu miecza! Ale dlaczego? Feri powiedział odważ się! A ponieważ w wyborach samorządowych głosowało na niego 6-8 proc., został wybrany i koniec! A gdyby Fidesz na niego głosował? Whoo, możliwe, że nas oszukali! Auć!
Teraz wyjdzie na jaw, że są tacy ułomni, bo są bardzo cywilizowani i są amatorami, bo taki jest prawdziwy demokrata.
„Słońce Yorku zmieniło zimę naszego mroku / w wspaniałe lato”. - myśli kłamliwy król! Ale jeśli przegra tę bitwę, nie zostanie mu ani jeden zły facet.
Kurtyna!
Wyróżniony obraz: Hír TV