Burmistrz István Tarlós odpowiedział w szczegółowym liście na zarzuty podważające jego prawo do wyrażania opinii, jednocześnie podsumowując, co odziedziczył po swoim poprzedniku, Gáborze Demszky, a co pozostawił swojemu następcy, Gergely'emu Karácsony'emu.
Swojego zdania nie ukrywa István Tarlós, burmistrz Budapesztu w latach 2010-2019, po sprawowaniu funkcji burmistrza Óbudy. Odpowiedział w liście do Pétera Németha, redaktora naczelnego „Népszavy”, w którym napisał: jest mu smutno, że István Tarlós, były burmistrz Budapesztu, honorowy obywatel stolicy, coraz bardziej angażuje się w kampanii – po stronie Fideszu, a nie oszczędził swojego poprzednika, dołącza do swojego następcy.
W swojej odpowiedzi Tarlós stawia pytanie, że jeśli Karácsony – który nie jest już kandydatem na premiera, a właściwie nigdy nim nie został – może dzień po dniu upolityczniać i wysyłać wiadomości do Putina i prezydenta Stanów Zjednoczonych, to dlaczego czy on, który jest burmistrzem i burmistrzem już znacznie dłużej, nie powinien zabierać głosu w sprawach politycznych? Dlaczego nie miałbyś być w stanie zająć stanowiska nawet w kwestiach dotyczących przyszłości, gdyby cię o to poproszono? Dlaczego nie miałbyś krytykować polityki, którą uważasz za szkodliwą?
Jeśli chodzi o swojego poprzednika, Gábora Demszky'ego, Tarlós przypomina, że odziedziczył dług w wysokości 250 miliardów, zepsuty system transportu publicznego, rozwój metra nr 4 w stanie chaosu i metra nr 3 w stanie ruiny.
W przypadku swojego następcy zwrócił uwagę na to, że Karácsony „oskarża, szkaluje, kłamie, atakuje, ciągle wskazuje wstecz i ucieka bez powodu”. Nie powiedział prawdy o długach (kwestia faktyczna), o pozostawionej rezerwie (odziedziczyłem tylko tę pierwszą). Mówił o nic nie robieniu przez dziewięć lat (rażące kłamstwo). Co za bałagan zrobił w przypadku Mostu Łańcuchowego! Przez ponad rok nie zaczynał niczego z w pełni przygotowanym projektem, a potem kłamał w sprawie oferty droższej o pięć miliardów, że jest tańsza. Nie powiedział też prawdy o projekcie Blaha Lujza tér”. Tarlós później odniósł się do sprawy ratusza w swoim liście, w którym, zgodnie z jego brzmieniem, kilkakrotnie pojawiał się również jego następca.
W przypadku oskarżonego byłego burmistrza Pétera Márki-Zaya uważa on, że jego przesadnie zadeklarowana chrześcijańska prawica została zdyskredytowana. „Każdy, kto ma prawicowe nastroje i myśli, nie dogaduje się z DK, a zwłaszcza z Momentum. Jaka jest właściwie tożsamość Pétera Márki-Zaya?” - zapytał Tarlós, po czym dodał: "Czy byłby w stanie prowadzić prawicową politykę przeciwko Ferencowi Gyurcsány?"
Źródło: Magyar Hírlap
Zdjęcie: MTI, Balázs Mohai