Zdaniem ich krytyków, przywódcy niemieckich luteran coraz częściej przekształcają swój kościół w bliską władzy sektę, zaniedbując przy tym swoją chrześcijańską misję, pisze w artykule Magyar Hírlap .
Niemiecki Kościół Ewangelicki zaprasza swoich wyznawców na pielgrzymkę płci, zamiast pielęgnować chrześcijaństwo, jako główny cel wymienił prawa seksualne i ochronę klimatu. Według niektórych opinii kościoły w Niemczech coraz bardziej przypominają radykalne organizacje obywatelskie, które zamiast Chrystusa promują tezy polityczno-ideologiczne.
W lutym Niemiecki Kościół Ewangelicki (EKD) ogłosił pielgrzymkę dla wierzących w obronie tożsamości seksualnej. W co najmniej dziewięciu parafiach organizowana jest akcja „Start na rzecz równouprawnienia płci” w celu „uznania różnorodności”. Za akcją, którą trudno odróżnić od inicjatyw organizacji LGBTQ, stoi Annette Kurschus, przewodnicząca rady EKD, która nawet po ubiegłorocznej nominacji uczyniła ochronę klimatu i przyrody priorytetem swojego najwyższego urzędu. To skupienie się na tożsamości płciowej, a także umieszczenie ochrony klimatu w centrum życia kościoła, wzmacnia opinie, które uważają 20-milionowego EKD za religijnego orędownika niemieckiego rządu dryfującego w stronę radykalnej lewicy.
Kierownictwo EKD sprzymierzyło się z polityką rządu nawet wtedy, gdy Kurschus deklarował, że „nie trzeba prowadzić dialogu z tymi, którzy atakują podstawy ustroju demokratycznego, ale przeciwstawiać się im”. Oświadczenie nie dotyczyło ekstremistycznych islamistów, aktywistów przemytników migrantów, którzy lekceważą granice kraju, czy ewentualnie skrajnie lewicowych aktywistów stosujących przemoc, ale prawicową partię AfD, która również zasiada w Bundestagu.
Lider EKD jest również entuzjastycznym zwolennikiem statków ratunkowych dla migrantów na Morzu Śródziemnym, które we współpracy z gangami przemytniczymi przewożą imigrantów do brzegów Europy. W przemówieniu Kurschus powiedział: „Dzięki Bogu, niezliczona liczba ludzi każdego dnia podejmuje ryzyko, pomagając uchodźcom, w ruchu Seebrücke oraz w wielu inicjatywach przeciwko rasizmowi i prawicowej przemocy”.
Josef Kraus, autor portalu informacyjnego Tichys Einblick, nazywa EKD „rządową, hojnie opodatkowaną, moralizującą i upolityczniającą organizacją pozarządową”. Oskarża swojego lidera o podporządkowanie się ideologii gender, zapominając, że tak naprawdę to tylko „różowy marksizm kulturowy”, który pozornie promuje różnorodność, ale w rzeczywistości ma na celu zacieranie różnic między jednostkami i grupami. Według Krausa EKD zaczyna przypominać sektę finansowaną przez państwo.
Źródło: Magyar Hírlap
Zdjęcie: Harald Oppitz/KNA