Aby opisać nastroje i stan opozycji, wystarczy ułożyć w porządku chronologicznym panele komunikacyjne opisujące ich oczekiwania wyborcze, które wyrażały się od października. To pokazuje, że od tekstu powyborczego „wygramy 2/3 w 22” i poprzez panel „wtedy uchwalimy konstytucję połową większości” wróciliśmy do idei „nie możemy wygrać bo FIDESZ oszukuje wybory”, o czym trąbiono dziesięć lat temu. Jednym z głównych tego dowodów było zawsze przerysowywanie okręgów wyborczych z 2011 r., w uzasadnianych przez lewicę różnicach między zakładanymi aspektami politycznymi a liczbą ludności okręgów.

Nie zatrzymujmy się nad faktem, że poza tym kraj jest socjologicznie jednorodny, nie ma znaczących różnic regionalnych, które historycznie determinowałyby polityczny obraz danego obszaru. Dlatego w związku z jakąkolwiek transformacją odwoływanie się do dziesięcioleci geografii wyborów jest niezrozumiałe zarówno zawodowo, jak i politycznie. Spośród stu siedemdziesięciu sześciu okręgów wyborczych używanych do 2010 roku prawie nie ma żadnego, w którym nie wygrała zarówno lewica, jak i prawica w jednym z pięciu wyborów przeprowadzonych po zmianie ustroju. W porównaniu z tym zupełnie drugorzędne jest to, że w systemie wyborczym przyjętym w 2011 roku liczba okręgów wyborczych przypadających na powiaty w jedenastu z dwudziestu powiatów wynosi cztery lub mniej. W nich prawie bez sensu jest nawet mówienie o możliwości manipulacji.

Jednym z najczęstszych stwierdzeń na temat reform wyborczych jest to, że podział okręgów byłby politycznie poprawny, gdyby wyniki wyborów były takie same jak poprzednie. W oświadczeniu tym przyjęto założenie, że poprzedni przydział był poprawny politycznie i zgodny z pisanymi i niepisanymi zasadami przydziału okręgów wyborczych. Jednak to założenie się nie sprawdza.

Przydział poszczególnych okręgów parlamentarnych został sformułowany rozporządzeniem Rady Ministrów z 1990 roku. Ze źródła prawnego wynika, że ​​rozporządzenie zostało stworzone i przyjęte przez Radę Ministrów, bez żadnej innej kontroli, na podstawie map stworzonych przez Biuro Rady Ministrów. Mapy zostały sporządzone w oparciu o aspekty ustalone przez partyjne organy państwowe oraz dane pozyskane od powiatowych komitetów partyjnych i sekretarzy komitetu wykonawczego rady. Mapa wyborcza została więc sporządzona na podstawie interesów państwa partyjnego, przez organy państwa partyjnego, w oparciu o dane, które tylko one mogą kontrolować. Opozycja w tym czasie nie miała ani środków, ani możliwości, ani danych, aby unieważnić sporządzone mapy.

Sprawdźmy na konkretnych przykładach, jak dalece mapa okręgów wyborczych z 1990 roku była wolna od manipulacji okręgami wyborczymi i jak dalece jej twórcy spełniali wymogi stawiane w ramach Ogólnopolskiego Okrągłego Stołu!

Sposób i wynik podziału były wysoce manipulacyjne. Różnice w numerach i wytyczenie granic zostały wykonane zgodnie z interesami MSZMP i MSZP. W Budapeszcie, w uważanej za prawicową 12. dzielnicy Budy, jeden okręg wyborczy przypadał na pięćdziesiąt dziewięć tysięcy wyborców, podczas gdy w Csepel na sześćdziesiąt jeden tysięcy wyborców przypadały dwa okręgi. Nietrudno odgadnąć aspekty, według których sprawozdawcy utworzyli te trzy okręgi wyborcze. W momencie jego powstania różnica wynosiła blisko sześćdziesiąt procent. Natomiast w ustawie z 1989 r. zapisano, że w jednym okręgu wyborczym powinno być dopuszczonych do głosowania około 60 tys. uprawnionych wyborców. W Csepel wyszedłby dokładnie jeden okręg, ale zamiast tego powstały dwa okręgi po 30 000 osób.

Powstały w 1990 r. podział został stworzony wyłącznie przez partię-państwo, z poważnymi dysproporcjami i politycznym rozczłonkowaniem połączonych obszarów. Nie zwrócili nawet uwagi na fakt, że dzielnice tworzą zwarty obszar. W wielu miejscach o granicach powiatu decydowały interesy miejscowych funkcjonariuszy partyjnych. Przykładem tego jest okręg wyborczy 1 w okręgu Peszt. W ten sposób ancien régime próbował ratować się w nowym świecie.

Okręg wyborczy 1 okręgu Peszt

valasztas.hu

Inne przykłady pokazują, że zamiast przylegających do siebie obszarów powstawały okręgi wyborcze oparte na wyraźnych orientacjach politycznych.

funkcjonariusze okręgów wyborczych

valasztas.hu

To nie tak, że niektóre hrabstwa nie zwracały uwagi na przepisy. W zaledwie jednej trzeciej ze stu siedemdziesięciu sześciu okręgów wyborczych udało się utrzymać różnice narodowe poniżej pięciu procent, ale w prawie trzydziestu procentach różnica wynosiła ponad piętnaście procent w momencie przyjęcia. Natomiast żaden z nowych okręgów wyborczych przyjętych w 2011 roku nie miał marginesu powyżej piętnastu procent.

okręg wyborczy 01

Oczywiście z biegiem lat ruchy ludności i procesy demograficzne zawsze zwiększają dysproporcje między okręgami wyborczymi. To kolejny element komunikatu opozycji nawołującego do fałszerstw wyborczych. Że granice przyjęte w 2011 roku stały się bardzo nieproporcjonalne z powodu migracji ludności w ciągu ostatnich jedenastu lat, a to narusza zasadę równego prawa wyborczego. Warto zatem porównać, jak duże były różnice między populacją okręgów wyborczych w 2006 r., kiedy Ferenc Gyurcsány i lewica odnieśli swoje ostatnie wielkie zwycięstwo, a jak wygląda ona teraz przed wyborami.

Po tym, co wydarzyło się do tej pory, chyba nikogo nie zdziwi, jeśli okaże się, że lewica wygrała wybory w 2006 roku z mocno nieproporcjonalnym rozkładem, daleko wykraczającym poza różnice, na podstawie których będziemy wybierać tej wiosny.

okręg wyborczy 02

To, czego teraz doświadczamy, to nic innego jak standardowe tempo węgierskiej lewicy. Oskarżają przeciwnika o to, co sami popełnili.

Autor: Tamás Lánczi / mogasterblog.hu

(Źródła obrazu: hirado.hu, valasztas.hu)