Ferenc Gyurcsány poprosił swoich słuchaczy, aby przypomnieli sobie, gdzie zaczynały się partie opozycyjne, jakie były ich cele, kogo uważają za rywali. Teraz te sześć partii jest razem, ostatnio ich liderzy co drugi dzień siedzą przy tym samym stole, bo są zgodni co do tego, że chcą europejskich, demokratycznych, obywatelskich Węgier – powiedział.
Ta opozycja została stworzona przez los, by rzucić wyzwanie reżimowi Viktora Orbána. W wyborach o ich losie zadecyduje to, czy ludzie chcą, aby obecny premier i jego świat władzy i kultury pozostał. Jak kto woli, rację mają ci, którzy twierdzą, że wybory będą referendum w sprawie tego systemu – powiedział.
Podkreślił, że opozycja nominuje na premiera Pétera Márki-Zaya i jeśli zdobędzie on większość w wyborach, zostanie wybrany premierem w parlamencie. To dobrze, bo tak zdecydowali wyborcy opozycji
– podkreślił prezes DK.
Zwrócił uwagę, że kiedy popierają kandydata na premiera, to w zasadzie opowiadają się za polityką, która jest znacznie ważniejsza niż jakakolwiek kwestia szczegółowa, bo „chodzi o nasz kraj”. Dodał: w tym nie ma kompromisu i nie ma miejsca na niepewność.
Ferenc Gyurcsány powiedział, że uważa za naturalne, że po 12 latach rządów znaczna część społeczeństwa ma dość rządu. Średnia długość małżeństwa na Węgrzech to 14 lat, żeby znaczna część kraju nie miała dość władzy, której nie chcieli przez minutę po 12 latach? - Powiedział.
Ocenił to następująco: „władza Orbána” jest zmęczona, a „inaczej jest to władza napięta”. Gabinet jest uważany za zmęczony, gdy brakuje mu nowych myśli i pomysłów. Uważa, że władza, która nie jest w stanie żyć według własnych reguł i zasad, uczestniczyć w życiu publicznym, jest naciągana.
Polityka nie może być sprawiedliwa, jeśli nie jest zgodna z deklarowanymi przez siebie zasadami i nie może być moralna, gdy okazuje się, że wokół frakcji parlamentarnej partii rządzącej nie popełniono „tak publicznoprawnych bzdur” – kontynuował Ferenc Gyurcsány, który według „Napięcie” będzie miało konsekwencje, „świat Orbána” właściwie nie jest odważny, ale głośny.
Prezydent DK powiedział, że rząd Orbána nie jest silny, ale surowy, a nawet nie chrześcijański.
Trzeba jasno powiedzieć, że „ mamy tu do czynienia z pogańskimi barbarzyńcami” , którzy próbują owinąć się świętą sprawą chrześcijaństwa, aby zapomnieć o wszystkich bzdurach, które wyrządzają
- powiedział Ferenc Gyurcsány.
Ferenc Gyurcsány nazwał największą różnicę w postrzeganiu rządu i opozycji, gdzie historycznie są Węgry: Moskwa, Ankara czy Berlin, Paryż jest punktem odniesienia. Innym dylematem jest to, czy władza należy do ludu, czy do rządu, czy też „to państwo jest złodziejem, a ten rząd jest złodziejem” – dodał.
Stwierdził: główne tendencje polityczne większości krajów europejskich i dzisiejszej opozycji są zgodne w tych trzech tematach; i jest to lewicowy pomysł, że nie można pozwolić, aby coraz więcej ludzi żyło na Węgrzech pozostawionych w tyle obok wąskiej klasy bogatych.
Powiedział, że Węgry mają długą tradycję akceptowania arbitralności i domagania się arbitralności, Węgry powoli się cywilizują, ale opozycja musi stworzyć ludziom szansę, aby odważyli się i umieli być wolni, a wolność nie była zagrożeniem, ale szansą dla nich.
Opozycja chce sprawiedliwego podziału możliwości poprzez sprawiedliwe ograniczanie i regulowanie wolności
- powiedział Ferenc Gyurcsány.
Nakreślając możliwą przyszłość po wyborach, powiedział, że około dwóch i pół miliona wyborców popiera zarówno opozycję, jak i rząd. Musimy nauczyć się żyć razem, "bo inaczej nie możemy" - powiedział i dodał: kto rządzi, musi reprezentować kraj, ale obecny rząd nie reprezentuje kraju, tylko swój i "zaniedbuje wszystko inne ”.
MTI
Zdjęcie: MTI