Márki-Zay znów się pomylił. 15 marca zaprasza swoich sympatyków na „wiec zmiany rządu” (?), dokładnie w miejscu, w którym 23 października rozpoczął się kilkusettysięczny Marsz Pokoju. László Csizmadia, prezes-założyciel CÖF-CÖKA, skomentował ogłoszenie w następujący sposób:
„To jest jak zgromadzenie zmiany rządu, nie istnieje, więc nawet pierwsze zdanie ogłoszenia jest fałszywe”. Rząd można zmienić tylko - demokratycznie - w drodze wyborów, raczej na nabrzeżu Politechniki. Poza tym znamy już rozmiary „masowego zgromadzenia” koalicji opozycyjnej, 23 października pokazali już, jak duży jest.
„Czy to nie dziwne, że Procesja Pokoju jest prawie małpowana przez wybór lokalizacji?”
- To bardziej żałosne niż dziwne, bo to nie przypadek, że 23 października przed Politechniką rozpoczął się Marsz Pokoju. W 1956 roku studenci uczelni wyruszyli stamtąd na manifestację sympatii dla Polaków, która zapoczątkowała rewolucję węgierską. Nie ma teraz nastrojów rewolucyjnych, więc jasne jest, że chcą tylko nawiązać do Marszu Pokoju.
– Ale oni nigdzie nie maszerują, zresztą gdyby ich kampania odniosła sukces w podobnej skali jak 23 października, to ta kolejka nie byłaby zbyt długa. To byłby dla nich zły omen na zaledwie miesiąc przed wyborami.
– To powinno być ich zmartwieniem. Przygotowujemy się do tego, aby następny Marsz Pokoju był znacznie większy niż październikowy. I znów demonstrujemy pokojowo, nie przeciwko czemuś, ale po to, by rząd, który naszym zdaniem odniósł sukces iw symbiozie z większością Węgrów, mógł trwać.
(Obraz nagłówka: 2022plus)