Zoltán Vajda, kandydat lewicy w 16. okręgu wyborczym, znany z wystawiania i ścigania m.in. członków Fideszu, trafił teraz do mediów za nadużywanie unijnego wsparcia przyznanego jego firmie.

Indeksu , Vajda mogła nadużyć unijnych dotacji, firma kandydata opozycyjnej koalicji w Garden City, Fest Hetek Kft., złożyła w 2012 roku unijny wniosek o szkolenie z języka angielskiego .

FIRMA ZOLTÁNA VAJDY OTRZYMAŁA 3.384.592 HUF NA DZIESIĘCIOMIESIĘCZNY KURS, JEDNOCZEŚNIE NIE MA JUŻ PEWNOŚCI, ŻE PRZECIWNA NOMINOWANA FIRMA SPEŁNIŁA WARUNKI PRZETARGU.

W 2010 roku lewicowi liberałowie odsunęli się od władzy, więc Vajda również stracił dobrze płatną pracę, więc przeszedł na fundusze unijne. W 2012 roku złożył wniosek o szkolenie z języka angielskiego w swojej firmie Fest Hetek Kft.: otrzymali 3 384 592 HUF na dziesięciomiesięczny projekt. Całości podejrzanie dodaje fakt, że według informacji prasowych nazwisko lewicowego kandydata, który włada językiem angielskim na wysokim poziomie i wykłada język angielski na uczelni, widnieje na listach obecności na zajęciach w taki sam sposób, jak tych, którzy chcieli uczyć się języka za pośrednictwem jego firmy.

Polityczny wiatrak

Vajda – który w 2019 roku został samorządowcem jako kandydat opozycji w XVI. w powiecie – prawdziwy polityczny wiatraczek: zaczynał w Együtt (podarł plakaty w barwach tej partii w 2017 r.), potem ogłosił się niezależnym, potem wstąpił do ruchu Pétera Márki-Zaya, MMM, ale w końcu wybrał frakcję MSZP, czyli gdyby wygrał, zasiadałby w ławach socjalistów w Zgromadzeniu Narodowym - relacjonuje Mandiner .

Obecny kandydat opozycji z ramienia Kertvárosa i Alsórákosa stał się częścią skandalicznej sprawy już w 2018 roku – kiedy startował także w wyborach parlamentarnych, gdzie zdobył prawie 40 proc., ale Kristóf Szatmáry z Fideszu wyprzedził go o niecałe dwa punkty procentowe. Skargę złożył przeciwko niemu XVI. mieszkaniec dzielnicy po

jego nazwisko znalazło się także na liście czterech partii, którym nie podpisał rekomendacji.

Wśród partii i kandydatów podejrzanych o fałszerstwo był Zoltán Vajda, którego Prokuratura Metropolitalna ustaliła, że ​​nie osiągnąłby w swojej kampanii minimalnej liczby pięciuset rekomendacji publicznych, gdyby nie złożył formularzy, na których podpisy zostały sfałszowane przez nieznane osoby. Dodali: "Z obiektywnego punktu widzenia można stwierdzić popełnienie przestępstwa przeciwko porządkowi wyborów". Choć polityk był przesłuchiwany w charakterze podejrzanego w tej sprawie, po debacie lewicowych prawyborów ubiegłej jesieni Zoltán Vajda odpowiedział na pytanie dziennikarza i powiedział: „oczywiście nie ma takiej sprawy, nie ma akt oskarżenia”.

Wyliczał i polował

Oprócz Pétera Márki-Zaya i Ferenca Gyurcsány'ego chyba najbardziej szokujące oświadczenie w obecnej kampanii wygłosił Zoltán Vajda. Na konferencji powiedział: „Węgierski system emerytalny ma problem strukturalny, a pierwszym z nich jest niewielka liczba imigrantów”. A bon-motów Vajdy jest mnóstwo. W styczniu 2018 r. oświadczył w Hír Tv, że jego osobistą ambicją jest wytropienie Kristófa Szatmáry'ego, przedstawiciela parlamentarnego okręgu wyborczego Fideszu, aw 2020 r. nieludzki, faszystowski opresyjny system Zwolennicy rządu Fideszu.

Zoltán Vajda dostarcza znacznie poważniejszej powierzchni do ataku niż bezceremonialne wypowiedzi, ponieważ był wyższym urzędnikiem Państwowego Nadzoru Organizacji Finansowych i Rady Stabilności Finansowej za rządów Gyurcsány-Bajnai. Podobnie jak inni prominentni ludzie, nie zrobił praktycznie nic konkretnego, aby zapobiec tragedii walutowych kredytobiorców lub przynajmniej złagodzić szkody. Jego przeciwnicy ujmowali to w ten sposób: jako wysoki urzędnik również „zyskał” na kredytach walutowych, gdyż pobierał znaczną pensję, aby

przez kilka lat bezczynnie przyglądać się ruinie zadłużonych ludzi.

Skrytykował ją, ale użyła czekolady

Wielu krytykuje również fakt, że będąc bojowym krytykiem rządowego systemu wspierania rodzin, sam jest jego beneficjentem: Zoltán Vajda, który zarabia 20-22 mln HUF rocznie na podstawie oświadczenia majątkowego, używał czekolady ( maksymalnie 10 mln HUF) oraz dodatek na zakup samochodu na wsparcie rodzin wielodzietnych, choć nie można go nazwać potrzebującym.

A to nie jest dobre dla Vajdy, która głosi walkę z korupcją

jego polityczni sojusznicy zostali spaleni przez potentata nieruchomości z wielkiego miasta-ogrodu.

Mowa o domu Sashalm przy Albán utca 21, który został sprzedany przez rząd Gyurcsány lokalnym socjalistom za 19,2 mln HUF, którzy wyremontowali nieruchomość za 20 mln HUF. Później okręgową komendę MSZP kupił prezydent powiatu Ferenc Csizmazia i jego bracia, ale zapłacili tylko 16 mln HUF za budynek o powierzchni około 200 metrów kwadratowych na działce ogrodowej o powierzchni 917 metrów kwadratowych. W tej sprawie niedawno złożono zawiadomienie z powodu podejrzenia oszustwa budżetowego i złego zarządzania.

Źródło: 2022plus, Indeks, Mandiner

Zdjęcie: Zoltán Vajda i Péter Márki-Zay/Facebook