Na piątkowym posiedzeniu Państwowa Komisja Wyborcza podjęła protokolarną decyzję, że zwróci się do władz w sprawie lewicowych SMS-ów.
István Hollik, dyrektor ds. komunikacji Fideszu , powiedział w oświadczeniu wysłanym we wtorek do MTI: we wtorek otrzymali kilka zgłoszeń o wiadomościach tekstowych wysyłanych z nieznanego numeru telefonu wzywających do wsparcia lewicy. Dodał, że takie wiadomości otrzymywały też osoby, które nigdy nie przekazały swoich danych partiom lewicowym, w tym kilku członków rządu
Podkreślił: w ciągu ostatnich kilku dni wyszło na jaw wiele informacji na temat tajnych i nielegalnych działań związanych z łowieniem danych, które Gordon Bajnai i jego wyszkolony w Ameryce tajny minister prowadzili za pośrednictwem firmy DatAdat. Zdaniem polityka istnieją podejrzenia o nielegalne wykorzystywanie danych osobowych i nielegalne finansowanie kampanii w związku z masowymi wiadomościami.
Wybrany przez Sejm członek Państwowej Komisji Wyborczej (NVB) uznał kwestię lewicowych SMS-ów za najbardziej rażące naruszenie prawa, zarówno pod względem skali, jak i wagi naruszeń w kampanii.
Na piątkowym posiedzeniu NVB Tamás Szalay zwrócił się do zarządu o kontakt w trybie urzędowym z właściwymi organami: organem śledczym w celu przeprowadzenia postępowania karnego, a także z Krajowym Urzędem ds. Ochrony Danych i Wolności Informacji. Na spotkaniu członkowie NVB poparli złożenie skargi w sprawie sms-ów dziesięcioma głosami za i jednym przeciw.
Krajowy Urząd Ochrony Danych i Wolności Informacji (NAIH) poinformował w piątek MTI, że wszczął postępowanie w sprawie kampanii SMS rozsyłanej w ostatnich dniach.
W piątkowym porannym wywiadzie radiowym premier Viktor Orbán nazwał sposób, w jaki opozycja obchodzi się z danymi obywateli w kampanii, wielkim oszustwem wyborczym.
Powiedział: setki tysięcy ludzi zdobywają swoje dane nielegalnie, a następnie wysyłają wiadomości polityczne bez zgody ludzi. Od 30 lat obserwuje wybory, ale takiego oszustwa nigdy nie widział.
Stikliki się zdarzają, ale inaczej jest, gdy nielegalnie pozyskują dane setek tysięcy ludzi, a następnie wysyłają wiadomości polityczne bez zgody ludzi. To nie tylko oszustwo wyborcze, ale także porusza kwestię wolności - powiedział.
Powiedział, że „prawnicy będą mieli mnóstwo pracy po wyborach”; „to jest orbitalne oszustwo wyborcze, bardzo poważne naruszenie prawa, które musi zostać zbadane w najdrobniejszych szczegółach”.
Kto ma o mnie informacje, kto je zebrał, kto je zebrał, kto mi je przekazał, kto na to zezwolił, gdzie zostały wywiezione, wywiezione za granicę, stamtąd odesłane? - wymienił pytania, które się pojawiły.
źródło: MTI
Wyróżniony obraz: vajma.info