Do 2010 roku lewica doprowadziła kraj do bankructwa, a naród jednogłośnie to odrzucił, a teraz powiedział „nie” lewicowej koalicji opartej wyłącznie na żądzy władzy – powiedział Balázs Orbán, wiceminister Kancelarii Premiera, doradca polityczny premierowi na przeglądzie wyborczym zorganizowanym przez Youth Batthyány Circle, którego gośćmi byli Balázs Orbán, Sámuel Ágoston Mráz i Petra Halkó.
Według raportu opublikowanego w Mandiner, Balázs Orbán mówi, że to nie my się zmieniliśmy, ale Zachód. Ze względu na wiele krytycznych uwag, jakie napływały do nas od 2010 roku, rząd zastanawiał się, co mógł nawalić, ale
zdaliśmy sobie sprawę, że niczego nie zepsuliśmy, nie zmieniliśmy się - powiedział.
Balázs Orbán zaleca wszystkim zapoznanie się z raportami liczników głosów opozycji, które zawierają wiele obelg, ale przyznają, że oszustwa nie było i wyłania się obraz sielankowych, normalnych Węgier, gdzie ludzie są przyjaźni, gotują dla gości, ulice są uporządkowane, wieś chodzi do kościoła. Z tych relacji jasno wynika, że na wsiach i miasteczkach żyją normalne Węgry, węgierski duch, świat, który chce żyć, nie jest niepewny swojej tożsamości i wyraźnie widzi punkty styczne. To świat, który głosował jednogłośnie i powiedział coś o tym, dokąd kraj powinien zmierzać. A za tym stoi to, co trzyma nas przy życiu przez tysiąc lat - wyjaśnił wiceminister.
Jak powiedział: w ciągu ostatnich 150 lat krytyka dużych partii bloków narodowych, takich jak ta, która rządziła krajem w okresie dualizmu i ery Horthy'ego, dotyczyła braku legitymacji demokratycznej. Zwłaszcza István Bibó to powiedział. Ale teraz mamy tę legitymację, bo moja siła polityczna nigdy w historii Węgier nie miała takiego autorytetu – zaznaczył polityk.
Cały artykuł: MNO.hu
Zdjęcie na okładce: Balázs Orbán (fot. Árpád Kurucz)