Nie wiem, co Karácsony myśli o sobie, Budapeszt już nie nadaje się do życia! - mieszkańcy stolicy byli oburzeni.
Gergely Karácsony przygotowuje się do kolejnego ataku na kierowców. Planuje zamknąć znaczną część dolnego nabrzeża w Peszcie. Odcinek pełniący funkcję stołecznego korytarza transportowego północ-południe. Powoduje to oczywiście ogromne korki, a pod jego kierownictwem Budapeszt już pogrążył się w chaosie, po którym na pewno nie będzie można się od teraz poruszać.
Oczywiście, ludzie po raz kolejny byli bardzo zirytowani nowym niedopuszczalnym planem Karácsony'ego, wielu z trudem mogło się powstrzymać. Wykroczenie burmistrza było znane już wcześniej: nienawidzi kierowców, bo w przeciwieństwie do setek tysięcy swoich rodaków nie zrobił prawa jazdy. Gergely Karácsony zakazał również kierowcom wjazdu na Most Łańcuchowy za nabrzeżem . Ale o to też pytano mieszkańców Budapesztu.
Budapeszt, jak większość europejskich miast, od kilkudziesięciu lat boryka się z korkami. To nie przypadek, ponieważ setki lat temu, jak twierdzą eksperci, te miasta nie były zaprojektowane do tego, nie do ruchu samochodowego. A od lat 70. liczba samochodów zaczęła stale i drastycznie rosnąć. Największe zmiany między 2010 a 2019 rokiem miały miejsce w Budapeszcie pod rządami burmistrza Istvána Tarlósa:
wtedy sytuacja uległa znacznej poprawie, najmniej było konfliktów między kierowcami, rowerzystami i pieszymi.
Potem to szybko się zmieniło, gdy burmistrzem został lewicowy Gergely Karácsony. Jednym z jego pierwszych kroków było zajęcie pasa dla kierowców na praktycznie całym Nagykörút i przekształcenie go w ścieżkę rowerową. Przynajmniej zrobił to wszystko malując tam pasek, czyli bez większych przeróbek. Z tego powodu, oczywiście, ludzie stykali się ze sobą na co dzień. Wszystko wyglądało tak, jakby celowo podżegał do walki tych, którzy chcą podróżować samochodem, i tych, którzy chcą podróżować rowerem.
Boże Narodzenie przygotowuje teraz jeszcze większą katastrofę. Chociaż przygotowania są nadmierne, nie ma mowy o żadnym badaniu wpływu, po prostu planuje się zamknięcie dolnego nabrzeża w Peszcie między mostem Lánchíd a mostem Elżbiety.
Nie wiem, co Boże Narodzenie myśli o sobie. Miasto już nie nadaje się do życia, prawie wszystko jest zamknięte, nigdzie nie można dojechać samochodem, wszędzie są ogromne korki. To całkowicie uniemożliwia kierowcom – mówi młoda kobieta pytana o plany burmistrza.
Jako mechanik codziennie dużo jeżdżę po mieście. Nadal są duże korki, trudno jest znaleźć miejsce parkingowe, więc nie jestem zadowolony, że Gergely Karácsony wpadł na ten pomysł teraz. Dlaczego masz do czynienia z kierowcami? Czy to dlatego, że nie jeździ?
pyta mężczyzna. Słusznie w nim iw wielu osobach pojawia się pytanie, bo burmistrzowi nie udało się zrobić prawa jazdy, kilka razy oblał egzamin.
Według informacji Riposta podczas jazdy był cały czas niepewny, a nawet przestraszony, przez co musiał być kilkakrotnie zatrzymywany. Potem, po wielu daremnych próbach, na zawsze zrezygnował z prawa jazdy.
Cóż, mógłbym powiedzieć o tym coś bardzo paskudnego, ale powiedzmy, że Gergely Karácsony może iść, gdzie chce. Jaki jest sens tych ścieżek rowerowych? Nie chcę nawet myśleć, co stanie się z tym miastem, jeśli to zrobią. Nie rozumiem też, dlaczego nabrzeże ma być zamknięte na weekend? To by było więcej niż wystarczająco na wakacje
– mówi mężczyzna na József körút, wskazując na wspomnianą ścieżkę rowerową.
Niejednokrotnie nawet sami rowerzyści nie korzystają z wyznaczonego dla nich pasa, zamiast tego jadą chodnikiem lub slalomem między kierowcami. Trudno też argumentować, że zamknięcie odcinka nabrzeża jeszcze bardziej zwiększyłoby korki do i tak już nie do zniesienia poziomu, nie mówiąc już o zanieczyszczeniu powietrza. Cytowany już człowiek nie jest jedynym, który zwraca uwagę, że naprawdę moglibyśmy wyciągnąć wnioski z faktu, że weekendowe zamknięcia również powodują poważne korki, mimo że ruch weekendowy to ułamek normalnego ruchu.
Myślę, że to głupie! Mimo to zwykle są duże korki, więc co z tego, że naprawdę to zrobili. Uważam, że jest to absolutnie niepotrzebne. Nadal jest zamknięte w weekendy, ale wtedy może nie ma tak dużego ruchu, nie tak wielu ludzi chodzi do pracy. Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł
mówi stary człowiek.
Nie byłabym z tego zadowolona, nienawidzę wszystkich zamknięć! I tak wiele jest już zamkniętych, dlaczego w ogóle tego potrzebujemy? Mam wielką nadzieję, że tak się nie stanie, są już dość duże korki
mówi kobieta.
Nie ma jednak zbyt wielu nadziei, że Gergely Karácsony zmieni zdanie, bo lewicowy burmistrz nie jest znany z chęci dostrzegania swoich błędów ani zasięgania opinii ekspertów przed podjęciem decyzji. Ci, którzy mogą udzielić mu prawdziwej rady.
Wyróżniony obraz: Sándor Csudai / Origo