Gromadzenie materiału dowodowego w sprawie przemocy seksualnej w Jobbiku w grudniu ubiegłego roku wciąż trwa - poinformował Magyar Hírlapot rzecznik Prokuratury Okręgowej Szabolcs-Szatmár-Bereg. Nie zmieniła się również kwalifikacja czynu: toczy się postępowanie w sprawie o przestępstwo naruszenia wolności osobistej.
W śledztwie w sprawie przestępstwa naruszenia wolności osobistej w domku myśliwskim w Ököritófülpös organ śledczy na bieżąco gromadzi materiał dowodowy, trwają przesłuchania świadków. Nie doszło do przesłuchania podejrzanych - powiedział László Szilágyi, rzecznik Prokuratury Okręgowej Szabolcs-Szatmár-Bereg, gdy skontaktowała się z nim gazeta.
Dla przypomnienia: zamieszki Jobbiku, które stały się ogólnokrajowym skandalem, zostały zorganizowane przez Istvána Földiego, wspólnego kandydata sześciopartyjnej opozycji, w miejscowości Szatmár 11 grudnia ubiegłego roku, aby uczcić jego zwycięstwo w prawyborach. W imprezie wzięli udział także przewodniczący partii Péter Jakab i jego życiowa partnerka Enikő Molnár, szefowa gabinetu z Mamusa. Zbiórkę najtrafniej określić mianem nikczemnego pijaństwa – tak stwierdziła ofiara, Anita V., która została zaproszona jako organizatorka okręgowa. Jednak jego partner, György Szilágyi, wiceprezes Jobbik, nie został zaproszony. Po długich zmaganiach ofiara ostatecznie złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa dopiero po wyborach parlamentarnych, także w odniesieniu do swojej partii.
Według relacji ofiary, tylko dzięki interwencji jego partyjnego kolegi, posła Csaba Gyüre, do przemocy nie doszło.
Twierdziła, że po tym, jak regionalny dyrektor partii zaprowadził ją do pokoju, zamknął drzwi, a przebywający w pokoju István Földi wepchnął ją do toalety, gdzie próbował ją zgwałcić.
Przewodniczący partii Péter Jakab i szef jego gabinetu Enikő Molnár również uczestniczyli w wydarzeniu, ale nie interweniowali. Jak ujęła to ofiara, przewodniczący partii był tak pijany, że prawie się przewrócił, a jego partnerka, nazywana „panią mamusią”, nawet go nie słyszała, gdy ofiara krzyczała na gwałciciela tuż obok niego na na parkiecie, który złapał go na oczach wszystkich, relacjonowała V. Anita.
Był powiernikiem Pétera Jakaba Földiego, a przewodniczący partii – lub jego szef sztabu – miesiącami nie robił nic, by zbadać, co się stało, mimo że partner ofiary, György Szilágyi, wiceprzewodniczący Jobbiku, już poinformował go 13 grudnia ubiegłego roku. Partia utrzymywała sprawę w tajemnicy ze względu na wybory parlamentarne, ale szczegóły wyciekły jeszcze przed reorganizacją Jobbiku w maju br. Mimo to Jakab został ponownie wybrany, ale później – po części z powodu tej sprawy – prezydentura obróciła się przeciwko przewodniczącemu partii, po czym Jakab złożył rezygnację.
Prokuratura Generalna już w lipcu, po ponownym sprzątaniu, ogłosiła, że zleciła śledztwo, do którego wyznaczono Komendę Policji w Nyíregyháza.
„Mając za sobą trzydzieści trzy lata praktyki prawniczej, jestem świadomy, że o wyniku sprawy karnej w Ököritófülpös nie zadecyduje post Istvána Földiego na Facebooku, ani ja, ani nielegalne nagranie audio – celowo upublicznione w czasie za akcję oczyszczania Jobbiku – ale przez niezależny węgierski sąd – napisał w swoim oświadczeniu poseł Csaba Gyüre, który uwolnił ofiarę. Dodał: Zeznania w sprawie składałem na komisariacie merytorycznie i obiektywnie, decyzja należy do władz. Rzecznik Prokuratury Generalnej powiedział też naszej gazecie, że nie nastąpiła zmiana kwalifikacji przestępstwa, czyli śledztwo prowadzone jest jako przestępstwo naruszenia wolności osobistej.
Źródło: Magyar Hírlap
Zdjęcie: Instagram Pétera Jakaba