Od dawna mówi się, że im więcej ludzie wiedzą, tym bardziej wierzą w teorie spiskowe. Jest to szczególnie prawdziwe, jeśli chodzi o sprawy lewicy, gdzie teoria spiskowa stała się rzeczywistością, codzienną praktyką. Po prawej stronie od lat mówiliśmy o lewicowej siatce i pieniądzach płynących z zagranicy, a ostatnie dni pokazały wszystkim, że cały czas mieliśmy rację – pisze vasarnap.hu.

Śledczy NAV badający sprawę DatData jako pierwsi przybyli do Szegi. Drogi Czytelniku, nie martw się, jeśli nigdy nie słyszałeś o tej osadzie, ponieważ Szegi to 333-osobowa wieś w komitacie Borsod-Abaúj-Zemplén, w połowie drogi między Szerencs a Sárospatak. Firma Bajnaia, prawdopodobnie próbująca wpłynąć na wybory,

jednak DatAdat znalazł księgowego tutaj, w tej maleńkiej wiosce, który potrafiłby jak najlepiej poprowadzić księgowość firmy.

Sceptycy wciąż mogliby powiedzieć, że dlaczego nawet najlepszy księgowy w kraju nie może mieszkać w Szegach? Jest to naprawdę do pomyślenia, choć trochę dziwne, że miejscowi nawet nie wiedzieli, z jaką odnoszącą sukcesy osobą mieszkają. I trudno nazwać to przypadkiem, że księgowość Ezalényeg.hu, portalu blisko DK, była również obsługiwana z Szegi. Ponadto,

 ten sam adres jest wskazany jako miejsce płatności dla przedstawicieli Parlamentu Europejskiego DK.

Więc kostki domina zaczęły się przewracać i kto wie, kto jeszcze zostanie z nimi pociągnięty w dół. W każdym razie wiele mówi fakt, że Márton Gulyás prawie uciekł i wskazał, że księgowość Partizána prowadzi ta sama osoba, co wyżej wymienione firmy.

Zobaczmy więc szczegółowo, co dzieje się na naszych oczach! Księgowość firmy zawsze była jednym z najbardziej poufnych zadań. I to oni znaleźli w Szegach swojego głównego powiernika: DatAdat Bajnaia, który pomaga w kampanii Pétera Márki-Zaya; przedstawiciele Parlamentu Europejskiego Republiki Korei Południowej na czele z Ferencem Gyurcsány i jego żoną Klárą Dobrev; portal Ezalényeg.hu koło DK i Márton Gulyás, który prowadzi domowy kanał YouTube lewicy. Szanowni Państwo, od wyborów i wyborów minęło zaledwie pół roku

narodziła się prawdziwa lewicowa koalicja - a raczej ujrzała światło dzienne!

Bardziej poprawne jest użycie określenia, które ujrzało światło dzienne, bo tak naprawdę istniało od zawsze i od co najmniej 15 lat na szczycie są te same dwie osoby.

Gordon Bajnai został ministrem samorządu i rozwoju regionalnego, a później ministrem rozwoju narodowego i gospodarki w rządzie Ferenca Gyurcsány'ego dokładnie 15 lat temu, w 2007 roku. Już wtedy jednym z jej zadań było kierowanie i dystrybucja funduszy unijnych.

Następnie w 2009 roku, po rezygnacji Gyurcsány'ego, stanowisko premiera objął Bajnai i publicznie rozstali się. Jednak obecne rewelacje pokazują, że prawdopodobnie latały w tandemie nawet po 2009 roku.

Rozwijająca się powoli na naszych oczach maszyneria wygląda na bardzo wysłużoną i dobrze naoliwioną. Pozyskiwanie danych, wykorzystywanie ich, kierowanie pieniędzy i organizowanie mediów są niezbędne, aby krąg przejął władzę, a następnie umocnił ją. A to, co my, wyborcy, widzimy, to tylko przedstawienie. Wszyscy mogą być pewni, że nie miało znaczenia, kto wygrał prawybory, ani które partie weszły do ​​lewicowej koalicji, a które z niej pozostały.

W kwestiach zasadniczych coraz bardziej wydaje się, że zdecydował duet Gyurcsány-Bajnai.

Od 2009 roku ta dwójka próbuje wcisnąć krajowi tragikomedię, którą napisali. Teraz jednak każdy może zajrzeć za kulisy. Ci, którzy na nich głosowali, ci, którzy się z nimi zjednoczyli i wierzyli, że mają coś do powiedzenia, mieli coś do powiedzenia w tej historii, i ci, którzy nigdy nie wierzyli, że kiedykolwiek znikną w tle. Na szczęście jeszcze w kwietniu ci drudzy stanowili większość.

Źródło: vasarnap.hu

Wyróżniony obraz: MH/Róbert Hegedüs