Zespół „sprawdzający fakty”, który wyrósł z 444 portali, który stał się znany jako Litmus i był wspierany przez György Sorosa, próbował podać w wątpliwość doświadczenia władz i stanowisko węgierskiego rządu w sprawie dostaw broni na Ukrainę, ale obalenie przyszło bezpośrednio z Finlandii.
Litmus powstał jeszcze przed wyborami parlamentarnymi, przy sporym wsparciu finansowym Komisji Europejskiej, ale w trakcie swojej pracy weryfikacyjnej zajmuje się wyłącznie atakowaniem partii rządzących.
Weryfikatorzy György Sorosa chcieli zaatakować rząd, ale okazało się, że wspierany znacznymi kwotami z Brukseli i rekrutowany ze swojego zespołu 444 Litmus opublikował nieprawdziwe informacje, gdy w swoim październikowym raporcie podał w wątpliwość informacje agencji informacyjnej V4NA, że dostawy broni na Ukrainę zamiast na front szły na czarny rynek.
Później „dowodowy” artykuł lewicowego portalu został również przyjęty przez Narodowe Stowarzyszenie Dziennikarzy Węgierskich (MÚOSZ).
Lakmusz odniósł się też szczegółowo do artykułów opublikowanych w Magyar Nemzet, które poruszały temat dostaw broni na Ukrainę w niepowołane ręce, ale weryfikatorzy faktów wspierani przez Komisję Europejską milionami, którzy uważają się za niezależnych, nie odnieśli się do fakt, że NATO i UE wydały ostrzeżenie w związku z zagrożeniem przemytem broni na Ukrainę, a zainteresowane kraje zostały wezwane do zwrócenia większej uwagi na trasy przesyłek broni, ponieważ broń palna i materiały wybuchowe mogą dostać się w niepowołane ręce.
Już latem Interpol i Europol zwracały uwagę, że wysyłana na Ukrainę broń może trafić na czarny rynek. O zagrożeniu, jakie stanowi handel bronią pochodzącą z Ukrainy, mówili także funkcjonariusze policji z niektórych krajów, np. Szwecji. Interpol ostrzegł w czerwcu, że broń wysłana na Ukrainę może trafić w ręce europejskich przestępców, a zorganizowane grupy przestępcze będą się umacniać, gdy broń stanie się dostępna. A Departament Stanu USA ogłosił w ostatnich dniach, że przeprowadzi wzmożone kontrole w celu śledzenia broni dostarczanej na Ukrainę. Niedawno szef fińskiej Narodowej Agencji Śledczej Christer Ahlgren ostrzegał w wywiadzie, że broń przeznaczona dla Ukrainy mogła pojawić się w Szwecji, Danii i Holandii, a niezbędne szlaki przemytu zostały już wytyczone. Szef urzędu wskazał: widzą oznaki, że ta broń pojawiła się już w Finlandii. Podkreślił ponadto, że z tą bronią będą mieli do czynienia przez dziesięciolecia, a według niego decydenci zapomnieli, że wojna na Ukrainie zwiększyła też obciążenie policji.
Mówiąc o lakmusie, należy zauważyć, że Komisja Europejska wcześniej wydała znaczną kwotę 120 mln HUF tuż przed wyborami na Węgrzech na uruchomienie portalu „fact-checking”, który w okresie kampanii publikował prawie wyłącznie artykuły próbujące obalić twierdzenia partii rządzących.
O 444 wiadomo, że po jego uruchomieniu jako inwestor za swoim wydawcą pojawił się Media Development Investment Fund (MDIF), którego jednym z głównych zwolenników jest sieć György Soros Open Society Foundations, będąca także w gronie darczyńców Direkt36. A redaktorem naczelnym Lakmusza jest Blanka Zöldi, która pracuje też dla 444 i Direkt36, bo cały zespół autorów składa się wyłącznie z pracowników prasy lewicowo-liberalnej. W swoich artykułach zazwyczaj atakują rząd i prawicę,
wątpliwe sprawy lewicy regularnie znikają z radaru weryfikatorów faktów.
Wyróżniony obraz: Marco A. Gomez/US Air Force/AFP