Mediaworks miał rację przeciwko Stowarzyszeniu Lesbijek Labrisz decyzją sądu ogłoszoną w środę w południe. W sporze prawnym między organizacją pozarządową, która wydała książkę z bajkami Meseország szkykyé, a Mediaworks Hungary Zrt., wydawcą Magyar Nemzet, sąd oddalił powództwo Labrisza.
Pierwsza węgierska książeczka propagująca ideologię LGBTQ, która odbiła się szerokim echem w życiu publicznym, ukazała się w naszym kraju we wrześniu 2020 roku pod tytułem Bajkowa Kraina dla Wszystkich. Zawiera pisma autorów współczesnych, w tomie autorzy stworzyli przepisane wersje znanych baśni z postaciami należącymi do jakiejś grupy „napiętnowanej” lub mniejszościowej. Kontrowersyjna publikacja podzieliła całe węgierskie społeczeństwo, a nawet zawód psychologa.
Stowarzyszenie Lesbijek Labrisz sprzeciwiło się artykułowi opublikowanemu w Magyar Nemzet w dniu 12 października 2020 r., w którym napisano, że
„Książkę „Bajki dla każdego” musimy ocenić jako pedofilię, a Stowarzyszenie Lesbijek Labrissz jako organizację pedofilską. Bo przecież o to w tym wszystkim chodzi”.
Labrisz złożył pozew o naruszenie dóbr osobistych, ponieważ uważają, że reputacja Labrisza została naruszona, gdy nazwali go pedofilem.
Labrisz wygrał proces w pierwszej instancji, aw listopadzie 2021 r. wydawcy gazety Mediaworks nakazano przeprosiny i zapłatę 1 mln HUF odszkodowania. Jednak w drugiej instancji Sąd Stołeczny zdecydował inaczej: odrzucił roszczenie cywilów. Labrisz, którego w pozwie reprezentował Węgierski Komitet Helsiński, nie zgodził się na to i wszczął postępowanie odwoławcze i tak sprawa trafiła do Trybunału.
W poprzednim dniu rozprawy, 26 października, Tamás Fazekas, prawnik reprezentujący Labrisz, podtrzymał treść ich wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy. Mówił o tym, że bezspornym jest, że artykuł narodził się w debacie publicznej dotyczącej spraw publicznych i według niego sąd nie musi zajmować stanowiska w tej debacie publicznej, ale przedmiotem pozwu jest jedynie ocena ram prawnych debaty.
Na tej samej poprzedniej rozprawie obrońca oskarżonego opowiadał się za słusznością rozstrzygnięcia składu orzekającego, ich zdaniem rzeczywista treść obraźliwego tekstu nie polega na tym, że powódka popiera wykorzystywanie seksualne nieletnich, ale na zamiarze Autora opinii było zwrócenie uwagi na działalność organizacji pozarządowych, a działanie to jest niezbędne dla prawidłowego rozwoju psychoseksualnego dzieci.
W środę przewodniczący rady Kúria wyjaśnił ustnie swoją decyzję. We wniosku o ponowne rozpatrzenie zakwestionowano również poprzedni wyrok, powołując się na naruszenia materialne i proceduralne. Cywile skarżyli się, że sąd drugiej instancji nie zezwolił przedstawicielowi prawnemu organizacji na dokonanie nagrania w celu nakręcenia filmu dokumentalnego jako naruszenie proceduralne. Stanowisko Trybunału w tym zakresie było takie, że sąd II instancji przeprowadził jawną rozprawę, której prasa mogła dokonać zapisu, zapewniając tym samym kontrolę funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, przejrzystość nie została naruszona, dlatego jego zdaniem nie doszło do naruszenia procedury mającego wpływ na meritum sprawy.
Z merytorycznego punktu widzenia główne pytanie dotyczyło wolności słowa i jej ograniczeń. Sąd doszedł do wniosku, że obraźliwa wypowiedź została wypowiedziana w debacie publicznej, dotyczyła osoby publicznej i nie była stwierdzeniem faktu, lecz wyrażeniem opinii.
„Publikując książeczkę, której celem było uwrażliwienie seksualne dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, stowarzyszenie powodów wystąpiło w sprawie interesu publicznego, sprawy interesu publicznego, która wywołała szeroką debatę, a kwestia ta została również wyrażona przez opinię publiczną i zwykłych ludzi.
Biorąc to wszystko pod uwagę, granice wyrażania opinii w tej sprawie publicznej są również szersze, a powódka jest bardziej zbliżona do tolerancji niż przeciętna” – ustnie uzasadnił decyzję Sądu dr Böszörményiné. Katalin Kovács, przewodnicząca rady.
Źródło: naród węgierski
Wyróżniony obraz: NLC