Nie tylko sondaże wskazują, że opozycja jest w dołku. Oprócz braku postaci i wątków kopiują się też nawzajem, zwłaszcza jeśli chodzi o Momentum, Jobbik i skierowany do prawicowych wyborców Nép Pártján Mozgalum. Zobaczmy jak!

Partie opozycyjne są w dołku, na co wskazują nie tylko najnowsze sondaże sondujące preferencje partyjne.

Na podstawie ostatniego październikowego sondażu Instytutu Republikon (w odniesieniu do niektórych wyborców) na przykład DK ma 16 proc., Mi Hazánk 9 proc., Momentum 8 proc., Jobbik 4 proc., MSZP 6 proc., LMP na 3 procent, a Párbeszéd na 2 procent. Mediana oceniła również partię Gyurcsány jako najsilniejszą siłę opozycyjną w październiku, z 13 procentami DK, a następnie Mi Hazánk (8), Momentum (7) i Kétfarkúak (8); poniżej progu wejścia (5 proc.) znajdują się Jobbik (3), A Nép Pártján Mozgalom (2), MSZP i Párbeszéd (1), a także LMP (2) i Mindinki Magyarországaa Mozgalom (3). Podobny trend można zaobserwować w Instytucie Nézőpont, za partią Gyurcsány (9) podążają Mi Hazánk (4), Momentum i MKKP (3), następnie Jobbik i MSZP z 2 proc. wsparcie. Ale sytuacja opozycji nie jest różowa niż Idea Institute: po pewnym DK (20), Mi Hazánk (9) i Momentum mają 6 procent; Kutyapár (3), Jobbik (4), MSZP (2), LMP (1) i Párbeszéd z 2 procentami znajdują się poniżej progu wejścia.

Według ekspertów

brak postaci i motywów można odkryć również na tych imprezach

po kwietniowych wyborach parlamentarnych.

Podczas gdy partie rządzące zajmują zdecydowane stanowisko w bieżących kwestiach politycznych i społecznych, obecna opozycja wyraźnie szuka drogi naprzód.

Nie wyklucza to możliwości negocjacji w tle i transferów politycznych. (Idąc za tym pierwszym , warto wspomnieć o zatartych negocjacjach toczących się w stolicy : DK i Momentum podzieliłyby między siebie Budapeszt, jeśli chodzi o głosy samorządowe w 2024 r. W związku z tym drugim warto wspomnieć: widać, że partia Gyurcsány zaczęła powstawać przede wszystkim w Budapeszcie, do DK przyjeżdżają politycy i aktywiści, podobnie jak Momentum czy ruch Pétera Jakaba).

Można jednak zauważyć, że w przypadku kilku ugrupowań opozycyjnych następuje przeorganizowanie sceny politycznej przed wyborami.

Skręcają w prawo

Wraz z Ferencem Gelencsérem został prezesem Momentum, który nie tylko chce dostosować się do lewicowo-liberalnego klimatu. Dostaje to (w ramach partii), ma swoje.

Na przykład autor Népszava napisał o tym, jak fioletowa partia ustąpiła miejsca byłemu przedstawicielowi Jobbiku, Jánosowi Stummerowi: „Zakodowany faszyzm „trzeciego pasażera” Momentum pod przywództwem Gelencséra postępuje z pełną siłą. (…) Ciekawe, że jeszcze nie widzieliśmy przewodniczącego partii na wspólnym zdjęciu z liberalno-demokratycznymi i socjaldemokratycznymi liderami Momentum, jakby już nie istnieli lub nie byli członkami partii. Anna Donáth, Dániel Berg, Katalin Cseh i inni zniknęli”.

Wraz z odejściem Pétera Jakaba otworzyła się przed Jobbikiem droga do konsolidacji, co z pewnością oznacza kontynuację „kierunku pro-ludzi” zapoczątkowanego przez Gábora Vonę.

Przewodniczący partii Márton Gyöngyösi nie pojechałby już do nieuznawanych przez UE republik ludowych w Doniecku i Ługańsku jako obserwator wyborów. „Można to apostrofizować jako dryf, ale jest to bardziej symbioza ze społecznością. Niektórzy reagują na kryzys małżeński rozwodem, ja wolę spróbować zrozumieć problem i rozwiązać go wspólnie ze wspólnotą. To są dla mnie wielkie podróże, jeśli kiedykolwiek będę musiał o czymś napisać, to właśnie one. Udało mi się wtedy prześcignąć Jobbik, a częściowo także siebie” – oświadczył, a następnie nazwał parlamentarne przemówienie Żyda-listera „niefortunnym, bezmyślnym” wyrokiem .

Były prezes Jobbiku Jakab nie uważa tego procesu za konsolidację, wręcz przeciwnie: nazwał Jobbik pochlebczą partią większej siły rządowej. Następnie, podczas odsłonięcia flagi Ruchu Partii Ludowej, wyjaśnił: „Muszę to powiedzieć z okazji powstania państwa, że ​​ten kraj potrzebuje nie mniej niż nowego świętego Istvána. Dla wodza, który potrafi zbudować zjednoczony naród z plemion, które walczą ze sobą i nieustannie się wypaczają, aby zbudować państwo, które chroni, a nie pozbawia”.

To jest

Gelencsér, Gyöngyösi i Jakab również otwierają się w prawo, (lub) powrót,

wymierzone w bazę wyborczą partii rządzących, o czym świadczą działania polityczne wyszczególnione poniżej. Jednak nie tylko brak postaci i motywów daje się z nich odfiltrować, ale także fakt, że każda kampania jest kopiowana jedna z drugiej. Na przykład, kiedy partie rządzące rozpoczęły ostatnie konsultacje krajowe.

Poza tym kopiują się nawzajem

W odpowiedzi na to Jakab napisał 23 września: „Jeśli nadejdzie narodowa konsultacja Fideszu, strzelaj z nią”.

Tego samego dnia Momentum: „Jeśli Fidesz zorganizuje ogólnokrajowe konsultacje, pokażemy im na ulicach, czego ludzie naprawdę potrzebują!” To będzie dobre dla Jújtós!”

Z kilkudniowym opóźnieniem, 28 września, Jobbik wygłosił także: „Przeznaczona na to kwota mogłaby pokryć zimowe ogrzewanie 100 tys. węgierskich rodzin. To jest dokładnie to, czego żądamy: drewno opałowe dla Węgrów zamiast zapalniczek!”

Po rewolucji 1956 roku i walce o wolność, a także wojnie Rosji na Ukrainie, w centrum uwagi znalazł się sowiecki „pomnik bohaterstwa” w Szabadság tér. Dotarły promocje, ale w innej kolejności.

17 października György László Lukács z Jobbiku ogłosił na konferencji prasowej, że ten pomnik to nic innego jak symbol sowieckiej opresji, wkroczenia do kraju nieproszonego, więc szkoda, że ​​ten pomnik może stać na placu zwanym wolnością, tym samym kpiąc nie tylko z 1956 roku, ale także z wojny światowej i poczucia wolności Węgrów. „Jako odpowiedzialna partia konserwatywna złożyliśmy w parlamencie wniosek o usunięcie sowieckiego pomnika z Szabadság tér! "

22 października, kilka dni później, działacze Momentum zwrócili na siebie uwagę, owijając „pomnik” węgierską wstęgą . „Momentum nigdy nie domagało się zburzenia pomnika. Ubranie marmurowej kolumny w barwy narodowe również nie miało na celu tego. Nie zgadzamy się jednak absolutnie z tym, że dzieło, które niesie ze sobą złe przesłanie zarówno polityczne, jak i historyczne, wciąż stoi w miejscu szczególnie ważnym dla Węgrów. Dodatkowo ozdobiona jest czerwoną gwiazdą, sierpem i młotem – czyli zakazanymi symbolami samowładztwa. Dlatego chcemy, aby znajdował się w mniej symbolicznym miejscu niż jest teraz” – napisał na swoim profilu w mediach społecznościowych Dániel Berg .

I znowu tylko Momentum podążyło wtedy za Jobbikiem,

kiedy zaczęto nagrywać rządowe plakaty z bombami.

Akcja partyzancka Mártona Gyöngyösiego 25 października, a ruchy Gelencsérek rozpoczęły się w pierwszych dniach listopada.

Mandarynka

Wyróżniony obraz: Noémi Bruzák