Celebracja miłości powinna dotyczyć ucieleśnienia, obecności i wspólnych doświadczeń. Jezus też nie przyszedł z nieba z „wapieniami”, nie przyniósł Maryi blendera ani piły łańcuchowej św. Józefowi. On sam był darem. Dobrze byłoby, gdybyśmy sami stali się darem dla siebie nawzajem – wyjaśnił Csaba Böjte, franciszkanin, który kieruje Fundacją św. Franciszka w Déva, w rozmowie z hirado.hu, który uważa, że ​​osobista obecność jest najlepszym prezentem świątecznym.

Na świecie zachodzi wiele niepokojących procesów, wojna, kryzys energetyczny, inflacja. Czym możemy się napełnić, jak godnie przeżyć Boże Narodzenie?

– Boże Narodzenie to wyznanie miłości naszego Pana Jezusa Chrystusa do ludzkości, to Jego wyznanie wiary. Były trudności nawet 2000 lat temu. Ojciec Menei powiedział też swojemu synowi, że ludzie nieustannie toczą wojnę, dając i biorąc sobie nawzajem, więc posłał do nas Jezusa Chrystusa, który przyniósł nam przykazanie miłości. Jezus Chrystus wierzy w nas, ufa nam! Odważył się przyjść do nas sam. Jeśli Bóg tak bardzo wierzy w człowieka, człowiek byłby w stanie się pozbierać, musimy wierzyć w siebie i naszych bliźnich. Boże Narodzenie jest świętem wiary, Wcielenia. Kenosis, Jezus ogołocił się, stał się jednym z nas.

Często wspomina, że ​​to nie w porządku, że Boże Narodzenie wiąże się z szaleństwem wydatków.

- Byłoby miło, gdyby święto miłości nie polegało na tym, ale na byciu wcielonym dla mojej żony, męża i dziecka, aby być dostępnym dla mojej matki, dostępnym dla moich przyjaciół. Jezus jest dostępny dla pasterzy, dla mędrców Wschodu, można się do niego zwracać. Jakże byłoby miło, gdybyśmy mogli świadomie inkarnować i stawać się dostępni dla naszych bliskich. Do Jezusa można się zwrócić, jest dostępny i to nie tylko przez osiem godzin dziennie! Nigdy nie powiedział, że nie może do nas dotrzeć, bo ma np. niebiańskie zgromadzenie z archaniołem św. Michałem. To było między nami! Ponieważ wszyscy jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, powinniśmy postępować w ten sam sposób.

Jak?

- Zachęcam wszystkich do poważnego traktowania chrześcijaństwa, dobrze jest być dobrym i czystym. Polecam wszystkim obdarowywanie się dobrymi uczynkami. Przyjdź do nas, zapraszamy, po wakacjach będziemy mieli pięciodniowe rekolekcje. Szczęście nie jest daleko, jest też w domu dziecka. Zbierajcie skarby dobrych uczynków, rdza ani ćma ich nie zjedzą. W tym czasie wychodzimy również z naszymi dziećmi na dworzec i częstujemy bezdomnych ciepłą herbatą i ciastami. Zwróćmy uwagę na najważniejsze podczas wakacji! Dajmy sobie nawzajem miłe doświadczenie. W takich przypadkach zawsze zabieram nasze dzieci w góry, jeździmy na sankach i gramy w śnieżki. Bez względu na to, jak biedny jestem, mogę być wzbogacony doświadczeniem spędzonym razem. Staramy się traktować siebie nawzajem grą w szachy, karcianą zabawą, żartami, dobrym humorem, zabawą i radością.

Sporą część czasu ludzie spędzali na zakupach podczas przygotowań do świąt.

- Esencji Świąt nie dają dobra materialne, dziecko nie potrzebuje, żebyś przywiózł do domu furę limuzyn, ale żeby tam być, rozmawiać z nim, być ucieleśnionym. Najpiękniejszym darem jest obecność. Chrystus nie przywiózł też niebiańskich pamiątek, a Maryi z pewnością przydałby się blender, święty Józef i piła łańcuchowa, których zazdrościliby sąsiedzi. Jezus nie przyniósł limonek, on sam był darem. Byłoby miło, gdybyśmy sami stali się prezentem dla siebie nawzajem.

Żyjemy w czasach kryzysów. Co sądzisz o teraźniejszości?

„Nie przygotowujemy się na koniec świata”. Nawet jeśli będą trudne dni, tygodnie i miesiące, Dobry Bóg nie odwrócił się od nas plecami. Jest to okres oczyszczenia, okres wyciszenia. Naprawdę wartościowe rzeczy są teraz oddzielone od nieważnych. Tego, co w życiu jest ważne, co czyni człowieka człowiekiem, kryzys gospodarczy dotykający nasze kraje nie może nam tego odebrać. Wybierzmy złoty środek! Bądźmy szczerzy, dużo zmarnowaliśmy. Wiele osób przewymiarowuje swój dom, nakładając na talerz więcej, niż jest w stanie skonsumować. Ten kryzys gospodarczy może pomóc nam ocenić, czego realistycznie potrzebujemy. Bóg nie chce, żebyśmy byli nieszczęśliwi, ale nie chce też, żebyśmy marnowali przyszłość naszych dzieci. Gdyby nie kryzys, sami nie zapalilibyśmy ani jednej żarówki, ale musimy nauczyć się oszczędzać, aby nasze dzieci odziedziczyły zrównoważony świat.

Czy możemy zachować naszą tożsamość narodową?

- Gdziekolwiek jadę z wykładem w Ameryce, Azji, Australii, gdzie mieszkają Węgrzy, widzę, że Bóg tak głęboko wpisał w nas miłość do ojczyzny, języka ojczystego i krewnych, że nie da się jej wyrwać ani wymazać .

Cały wywiad TUTAJ .

Źródło obrazu okładki: csalad.hu