Amerykańska Izba Reprezentantów wybrała Kevina McCarthy'ego, kandydata Partii Republikańskiej, na swojego przewodniczącego. Kongres osiągnął wynik po 15 głosach, w sobotę rano, po tym jak republikański kandydat na marszałka przez długi czas nie mógł uzgodnić swoich planów z grupą 20 spośród 222 przedstawicieli republikanów. Ostatecznie jednak McCarthy, popierany również przez Donalda Trumpa, uzyskał wymaganą liczbę głosów.
Przedstawiciele partii amerykańskiego prezydenta Joe Bidena oraz politycy Partii Demokratycznej całkowicie oddali głos na swojego kandydata, ostatecznego przegranego Hakeema Jeffriesa, który później oficjalnie został liderem frakcji niższej izby parlamentu Demokraci w mniejszości. Dzięki temu jest pierwszym kolorowym politykiem, który zajmuje pozycję lidera partii w kongresie.
435-osobowa Izba Reprezentantów jest organem ustawodawczym Stanów Zjednoczonych Ameryki, niższą izbą dwuizbowego Kongresu Amerykańskiego. Upraszczając, przed izbą wyższą, 100-osobowym Senatem, na czele którego stoi obecny wiceprezydent, ale jego rola jest niemal symboliczna, może głosować tylko w przypadku remisu. Spiker Izby jest szczególnie ważną pozycją w polityce amerykańskiej, ponadto jest drugim w kolejności sukcesji prezydenckiej po wiceprezydencie, czyli jeśli ani prezydent, ani wiceprezydent nie są w stanie pełnić obowiązków Prezydenta – np. w przypadku śmierci lub rezygnacji – wówczas Prezydentem Izby Reprezentantów automatycznie staje się Zjednoczony Prezydent Stanów Zjednoczonych z pełnią uprawnień.
Innymi słowy, może się nawet zdarzyć, że choć kandydaci na prezydenta i wiceprezydenta jednej partii wygrają wybory prezydenckie odbywające się co cztery lata, to jeśli im się to nie uda, to polityk drugiej partii zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych w danym cyklu. Oczywiście szansa na to jest niewielka, nigdy nie zdarzyło się to w historii USA. Obecnie np. Partia Demokratyczna daje prezydenta i wiceprezydenta, ale dzięki wygranej w wyborach śródokresowych Partia Republikańska zdobyła większość w izbie niższej, więc mówcą został polityk republikański.
Cywile Info: Pamiętaj, że w przyszłym roku w Stanach Zjednoczonych odbędą się wybory prezydenckie, a demokratycznemu rządowi jak dotąd nie udało się przeszkodzić Donaldowi Trumpowi. Teraz będzie coraz trudniej i nie powinniśmy mieć wątpliwości, że były prezydent jest jednym z największych pretendentów do stanowiska, które, jak twierdzi, stracił przez oszustwo.
W każdym razie Marszałek jest jego człowiekiem i to jest wielka władza!
źródło: Origo
Wyróżniony obraz: Getty Images