Nawet w świetle tego, co wiemy do tej pory, skandal finansowy wokół pozostawionego dolara był szokująco poważny. A najnowsze fakty ujawniają jeszcze poważniejszy przypadek, gdyż wielkość środków otrzymanych z zagranicy, nie wiadomo dokładnie od kogo, może sięgać 4 mld HUF.

Pierwsze informacje o kroczących dolarach wyszły na jaw w listopadzie ubiegłego roku, po Pétera Márki-Zaya pod koniec lata, tajne służby przygotowały raport dla Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego o tym, kto i ile pieniędzy może wesprzeć kampanię lewicy z zagranicy. Jesienią stało się pewne, że za pośrednictwem organizacji Akcji na rzecz Demokracji, powiązanej z powiernikiem Gergely'ego Karácsony'ego i Gordona Bajnai, Dávidem Korányi, na Węgry trafiło kilka miliardów forintów, a nawet bezpośrednio do Ruchu Wszyscy Węgry Pétera Márki-Zaya, był jednym z kluczowych graczy w kampanii wyborczej lewicy . Potem, z biegiem czasu, stawało się to coraz bardziej pewne

rzekomych mikrodarczyńców, o których wspominają Dávid Korányi i Péter Márki-Zay, może być kilkunastu, a oferowane przez nich pieniądze wcale nie wydają się „mikro” z tego punktu widzenia.

Drugim głównym beneficjentem „darowizn” była firma Ezalényeg.hu, która prowadzi lewicowy kompromitujący portal, prowadzony również przez powiernika Bajnaia, jednego z jego byłych doradców. To przedsiębiorstwo otrzymało około 1 miliarda HUF z mikrodarowizn przekazanych naszemu krajowi przez Action for Democracy. Więc to jest to, co wiemy do tej pory.

Jednocześnie opublikowane w środę nowe raporty ujawniają jeszcze ciemniejszy obraz najpoważniejszego skandalu z finansowaniem partii w historii Węgier po zmianie ustroju. Z jednej strony okazało się, że z „kolekcji” Korányiego pochodzi o 160 mln forintów więcej niż dotychczas wiadomo,

w zasadzie kwota przeznaczona na lewicę z amerykańskich mikrodarowizn sięga zatem 3 miliardów 174 milionów HUF.

Prawie 60% tych pieniędzy zostało przekazane na ruch Pétera Márki-Zaya, który od tamtej pory z dumą wspiera. W ujawnionych właśnie aktach jest jednak jeszcze jedna bardzo ciekawa rzecz. Okazało się, że firma prowadząca portal Ezalényeg.hu otrzymała łącznie 887 mln HUF między wrześniem 2021 a lutym 2022 r. w formie 5 przelewów od szwajcarskiej fundacji, oprócz ponad 1 mld HUF, które otrzymała od Koranyich.

Dlaczego w interesie szwajcarskiej fundacji było wspieranie węgierskiej lewicy i skąd zebrała na ten cel prawie 1 mld forintów? Tego jeszcze nie wiemy.

Mnożą się więc pytania w sprawie płynących dolarów, a także pieniędzy przekazywanych z zagranicy nie wiadomo do czego, do węgierskiej lewicy. Wydaje się, że receptą było ominięcie ustawy o finansowaniu partii i skierowanie funduszy do różnych firm i organizacji pozarządowych. Dalsze śledztwo rozstrzygnie, czy było to zgodne z prawem, ale już teraz możemy być pewni, że naruszyło to interesy bezpieczeństwa narodowego i suwerenności Węgier. W świetle tego pytanie staje się coraz bardziej palące

kto tak naprawdę stoi za Action for Democracy i tajemniczą szwajcarską fundacją? Gdyby to zostało ujawnione, mielibyśmy znacznie więcej informacji o tym, jaki był prawdziwy cel.

Na podstawie tego, co wydarzyło się do tej pory, można obecnie coraz wyraźniej stwierdzić, że węgierska lewica zmaga się w sieci obcych i nieznanych osób i interesów – warto zatem przyjrzeć się ich zachowaniom i wypowiedziom w różnych wewnętrznych sprawach politycznych z tym w umyśle.

Źródło: vasarnap.hu

Wyróżniony obraz: MTI