Amerykański ambasador David Pressman nazwał to powodem do niepokoju, że Viktor Orbán zidentyfikował Stany Zjednoczone jako przeciwnika Węgier na początku marca, napisał Népszava , którego dziennikarz mógł towarzyszyć dyplomacie w Segedynie. Za zgodą ambasady amerykańskiej socjaldemokratyczny dziennik tak wiele ujawnił na temat „poufnych rozmów”, bo według Davida Pressmana tego rodzaju antyamerykańska retoryka ze strony sojuszniczego kraju jest bezprecedensowa.

Nie do końca wiadomo, o jaką wypowiedź chodzi dyplomata Viktor Orbán. Węgierski premier rzeczywiście zidentyfikował przeciwników , ale nie było wśród nich Stanów Zjednoczonych. Premier wymienił trzy grupy:

  1. prowojenne międzynarodowe grupy interesu składające się z administracji Bidena, prowojennych brukselskich biurokratów i prowojennych polityków,
  2. dolar pozostawiony przez Gyurcsány'ego, który, jak mówi, był kupowany na kilogramy i robi tylko to, o co proszą ich klienci,
  3. i wymienił międzynarodowych spekulantów, którzy chcą czerpać zyski w czasie wojny.

Amerykański ambasador narzekał, że przynajmniej jego zdaniem rząd Orbána mimo wojny nie dystansuje się od Rosji. Według niego w Stanach Zjednoczonych panuje ponadpartyjna zgoda co do związanych z tym problemów, aw kręgach bezpieczeństwa narodowego panuje zupełna zgoda, a nawet niektórzy członkowie opozycyjnej Partii Republikańskiej mają jeszcze ostrzejsze stanowisko wobec węgierskiego kierownictwa.

Według niego, na ich podstawie Fidesz daremnie liczy na to, że wynik przyszłorocznych wyborów prezydenckich w USA przyniesie zmianę w stosunkach dwustronnych.

Pełny artykuł Magyara Nemzeta można przeczytać tutaj.

Obraz: Facebook