III., który był z prywatną wizytą w Zalánpatak, wziął udział w pikniku i spacerował na łonie natury. Król Karol.

Mieszkańców osady powiatu Kovászna zaskoczył piknik z lokalnymi produktami w sobotę III. Króla Károly'ego i węgierskich pieśni ludowych nie mogło zabraknąć na wesołej imprezie, podczas której brytyjski następca tronu wyraźnie czuł się dobrze.

Król opuścił majątek w towarzystwie hrabiego Tibora Kálnoky i innych. Nosił okulary przeciwsłoneczne, prostą, bladoniebieską koszulę z krótkimi rękawami, kremowe spodnie i buty turystyczne, tak jak hrabia, który jest stałym towarzyszem brytyjskiego następcy tronu „w drodze do domu” do Transylwanii. Károly miał również lornetkę na szyi i podobnie jak siedmiogrodzki szlachcic miał też laskę, według Kroniki.

Brytyjski monarcha przywitał mieszkańców w niezwykle swobodnej atmosferze, uścisnął im dłoń, zamienił z nimi kilka słów, a następnie w towarzystwie miejscowych i turystów udał się na piknik zorganizowany na łące na skraju wsi.

Angielski monarcha przeszedł kilkaset metrów od swojego domu na miejsce pikniku, otrzymując kwiaty od miejscowych, w tym jego ulubiony kwiat, piwonię. Karol zachowywał się wobec miejscowych z taką samą swobodą i prostotą, jak wtedy, gdy jako książę Walii przechadzał się po wzgórzach otaczających swoją posiadłość.

Na łące czekały stoły pełne tradycyjnego lokalnego jedzenia, w tym miodów, serów, kiełbas, bekonu, lokalnego chleba i pysznych tradycyjnych ciast. Król zatrzymywał się przy stołach i oceniał produkty, a miejscowi zabawiali dostojnych gości węgierskimi pieśniami ludowymi. Kiedy pojawili się przedstawiciele prasy, brytyjski monarcha zaczął już spacerować po okolicznych łąkach w towarzystwie hrabiego Kálnoky i kilku jego przyjaciół.

„Zawsze czekamy na niego z polnymi kwiatami, a on nas całuje. Nie musimy znać jego języka ani on naszego, rozumiemy się nawzajem” – powiedziała prasie miejscowa kobieta. „Mój mąż hoduje pszczoły i za każdym razem przynosimy mu miód. Uwielbia to, ponieważ jest naturalne i zawsze mu to dajemy. Do tej pory był księciem i nadal jest taki sam, jak wtedy, gdy do nas przyszedł. Ale teraz jest spoko i ważniejsze jest, żeby przyjechał do naszej wioski” – powiedział inny mieszkaniec.

Károly spotkał się także z miejscowym księdzem rzymskokatolickim. „Byłem proboszczem wioski przez rok i król zapytał mnie, czy mam wino do komunii. Powiedziałem mu, jak było, więc zrobiłem mu kilka butelek. Przyniosłem też słodycze, abyśmy czuli się dobrze i przekazałem pozdrowienia od siedmiogrodzkich księży rzymskokatolickich” – powiedział portal Adevărul.ro, cytując proboszcza parafii.

Powrót z wycieczki III. Károly jeszcze raz przywitał się z oczekującymi na niego, po czym udał się do posiadłości, w której przebywa od piątku wieczorem i pozostanie do wtorku, kiedy to odwiedzi swoją drugą, również bardzo ukochaną posiadłość we wsi Szászfehéreygháza w Brasó. Czekają tu na niego wieśniacy, a okoliczne pensjonaty też są pełne turystów ciekawych koronowanego księcia.

Kronika