Dziś widzimy Stany Zjednoczone odurzone fentanylem i środkami uspokajającymi, narażone na terror narkomanów i przestępców, z zepsutą infrastrukturą i zdumiewająco podzielone. Potrzebujemy jednak USA, aby pozostały wiodącą potęgą świata zachodniego.
„Odkąd Stany Zjednoczone zastąpiły Imperium Brytyjskie, coraz bardziej przypominają swojego poprzednika. Odrzucił swój rewolucyjny mit o plebejskim pochodzeniu. Stała się republiką arystokratyczną, gdzie nowi prezydenci coraz częściej wywodzą się z dynastii prezydenckich, a członkowie ich rodzin stają się celebrytami i postaciami politycznymi, na wzór brytyjskiego rodu królewskiego.
Wybrani przedstawiciele ludu przekazują swoje mandaty swoim dzieciom z pokolenia na pokolenie i stają się coraz bardziej kastowi.
Zasada merytokratyczna, która gwarantowała siłę i wydajność USA, została zastąpiona pozytywną dyskryminacją, która nieustannie wyłącza zapewnienie jakości, faworyzując nowe grupy „ofiar”.
Pragmatyczny, zorientowany na biznes, skoncentrowany na gospodarce charakter USA jest obecnie na skraju zaniku, zastąpiony przez dobrze znaną kontrolę ideologiczną ze strony komunizmu. Progresywizm stał się głównym przykazaniem, ideologiczna indoktrynacja przypomina „entuzjastyczny” okres lat pięćdziesiątych obozu socjalistycznego.
USA, podobnie jak dawne imperium brytyjskie, toczy permanentne wojny na całym świecie. By wymienić tylko kilka: w Wietnamie, Afganistanie, Iraku, na Bałkanach, Ukrainie.
Wszędzie ingeruje, wszędzie ingeruje.
Eksportuje demokrację, wprowadza chaos, organizuje barwne rewolucje i próbuje amerykanizować. Kiedyś przekazali światu obietnicę wolności, możliwości i odnoszącego sukcesy społeczeństwa wolnych ludzi, wolnych od praw przyrodzonych.
Nazywaliśmy to amerykańskim snem.
Dziś widzimy Stany Zjednoczone odurzone fentanylem i środkami uspokajającymi, narażone na terror narkomanów i przestępców, z zepsutą infrastrukturą i zdumiewająco podzielone. Nie może zabezpieczyć swoich granic, nie może utrzymać porządku w swoich miastach, nie może lub nie chce ograniczać przestępczości.
Elity wcale się tym nie przejmują, bo cała ich energia jest zajęta nienawiścią i wzajemnym przeszkadzaniem sobie. Stany Zjednoczone zostały wciągnięte w bagno przez panujące nad nimi głębokie państwo. Może zapewnić sobie przetrwanie tylko poprzez coraz więcej wojen. Bez wroga zewnętrznego już dawno by się rozpadł. Tych nowych i nowych wrogów dostarczają im ich brytyjscy panowie.
Od stu lat zajmują się udawaniem krwi innych, w tym Amerykanów, że nadal mają znaczenie.
Więc nie.
Anglia jest mało znaczącym krajem wyspiarskim na krawędzi rozpadu, bez przemysłu, produkcji, innowacji i samowystarczalnego rolnictwa.
Tylko jego arogancja i twarz są stare.
Naprawdę irytujące.
USA używa całej swojej siły, aby utrzymać swoją hegemonię. Nie może jednak cofnąć czasu. Wyłanianie się wielobiegunowego porządku światowego już trwa. Powinniśmy to przyjąć do wiadomości i zacząć dostosowywać się do zmienionych warunków, wykorzystując je jak najlepiej.
Potrzebujemy USA
Ponieważ potrzebujemy USA. Aby pozostać wiodącą potęgą świata zachodniego. Jednak do tego musiałby się uporządkować, musiałby wrócić do wartości, za które go podziwialiśmy i zazdrościliśmy. A przede wszystkim powinien uwolnić się od brytyjskiego imperializmu.
Powinna znów stać się krainą wolności, merytokracji, pragmatyzmu, kultu performansu i sprawiedliwości, i powinna porzucić projekt przekształcenia całego świata w instytut reedukacji. Nikt tego nie potrzebuje.
To byłoby spełnienie amerykańskiego snu”.
Cały artykuł Marii Schmidt można przeczytać na blogu Látószögblog!