Prawdopodobieństwo, że były burmistrz Budapesztu wejdzie na ring w przyszłorocznych wyborach samorządowych, jest znikome, a według niego takie posunięcie najbardziej zdziwiłoby trzy osoby: jego żonę, potem Viktora Orbána i wreszcie siebie.

Według Istvána Tarlósa burmistrz pełni też rolę polityczną, może pomóc rządowi czy premierowi, bo może swobodniej wypowiadać się np. za granicą.

„Są tacy, którzy nadużywają tego i działają przeciwko swojemu krajowi, a także tacy, którzy starają się służyć dobru Węgier, więc chciałbym się zaliczyć do tych ostatnich” – powiedział hirado.hu, ale wskazał się, że głównym zadaniem burmistrza jest funkcjonowanie, funkcjonowanie i rozwój miasta.

W związku z tym, że panujący burmistrz Gergely Karácsony obiecał zielony rozwój miast, Tarlós stwierdził, że polityka ekologiczna została wypaczona na całym świecie.

„Mylą ochronę środowiska z ochroną klimatu, chociaż to nie to samo. Gergely Karácsony z pewnością ma umiejętności do wielu rzeczy, ale stanowisko burmistrza, zwłaszcza stanowisko burmistrza, być może nie jest obszarem, w którym te umiejętności ujawniłyby się spektakularnie”.

Według Tarlósa miast liczących prawie dwa miliony mieszkańców nie można w pełni uznać za obszary ochrony przyrody.

„W Nowym Jorku jest ruch samochodowy, w Paryżu też, nie śmiem teraz wspominać o miastach wschodnich, ponieważ uwielbienie Wschodu przekształciło się w nienawiść do Wschodu przez polityków uprawiających politykę kameleona. Nawet w dużych miastach zachodnich nie wyeliminowali ruchu samochodowego, tylko z niektórych miejsc miasta, ale stworzyli ku temu warunki”.

„Główny architekt krajobrazu nie powinien martwić się o to, gdzie wylać beton, ale raczej o to, jak teraz wygląda Wyspa Małgorzaty. Warto teraz spojrzeć na Ogród Różany i przypomnieć sobie, jak wyglądał w naszych czasach. W tym czasie nienawistna część opozycyjnych mediów ciągle narzekała na wielką muzyczną fontannę, mimo że ludzie stali tam tłumnie” – podkreślił Tarlós.

W związku z tym, że administracja miejska Budapesztu nieustannie narzeka na brak pieniędzy, były burmistrz stwierdził: sztuką jest kłamać tak, aby wyglądało na to, że nie kłamią, tylko przesadzają, przeinaczają lub szerzą coś przeciwnego rzeczywistość w opinii publicznej.

„Profesjonalnie to, co dzieje się w stolicy w zakresie ruchu jest bezcenne. Następnie powołują się na własny plan studiów (np. BKK) oraz ankiety byłego szefa i mentora Gergely'ego Karácsony'ego. pytać czternastoletnie dzieci, czy na Lánchíd powinien być ruch samochodowy, zamknąć nabrzeże, wtłoczyć ruch na zamknięte ulice i jeszcze bardziej pogorszyć tam powietrze, ogłosić „spotkanie mieszkańców” z wprowadzającymi w błąd pytaniami, to jest po prostu śmieszne".

Tarlós zwrócił również uwagę na fakt, że po ukończeniu Lánchíd mosty Petőfi i most Árpád muszą zostać zamknięte na kilka lat z powodu remontu. „Są to dwa mosty o dużej przepustowości. Jeśli Most Łańcuchowy też nie zadziała, zapanuje chaos!”.

Były burmistrz ma też swoje zdanie na temat kultu cudzoziemców. „Niestety, pewna część naszego społeczeństwa taka jest, jesteśmy do tego przyzwyczajeni od czasów komunistycznych. Wielu z nich jest aktywnych w sferze politycznej i dziennikarskiej i nie może powstrzymać się od wzdychania pod presją, by się podporządkować. To jest strasznie złe, służalcze zachowanie. Niewiele pisze się o tym, co dzieje się na ulicach Paryża, Berlina i Göteborga. Oczywiście nie oznacza to, że nie można przyjąć dobrych wzorców”.

Jego zdaniem to jego była zastępczyni Alexandra Szentkirályi będzie w stanie zebrać najwięcej głosów w przyszłorocznych wyborach burmistrza.

hirado.hu