W poniedziałek węgierska drużyna rozpoczęła udział w turnieju piłki wodnej mężczyzn w ramach Światowych Mistrzostw Kwalifikacyjnych do Igrzysk Olimpijskich w Fukuoce od zwycięstwa 16:8 nad gospodarzami.
Japończycy utrzymywali się do połowy trzeciej kwarty, ale potem różnica w umiejętnościach między obiema drużynami stała się widoczna.
Choć nie była to pełna sala, w porównaniu z niedzielnym meczem kobiet, spora liczba widzów – było nawet kilku „hardkorowych” członków drużyny gospodarzy – powitała drużyny, które spotkały się na poprzednich dwóch igrzyskach olimpijskich, w Rio (17-7) i Tokio (16-11) Węgrzy odnieśli pewne zwycięstwo.
Z 15-osobowego składu kapitan reprezentacji narodowej Zsolt Varga nie wezwał na spotkanie Erika Molnára i Vincé Vigváriego, na którego pierwszą bramkę trzeba było czekać prawie dwie i pół minuty: wtedy Gergő Zalánki uciszył salę strzałem w słupek . Leworęczny Węgier, który dwa sezony z rzędu wygrywał Ligę Mistrzów z włoskim Pro Recco, również błysnął w kolejnym ataku, a potem padł pierwszy gol gospodarzy, który wywołał poruszenie. Po stracie Japończyk wyrównał ładnym spadkiem Szeiji Adacsiego, ale przyszedł drugi leworęczny węgierski bombowiec Márton Vámos, który został wybrany najlepszym na Mistrzostwach Świata 2017 na Węgrzech, który w przeciwieństwie do Zalánki wyciągnął piłka z powrotem do shorta. Japończycy wykorzystali błąd obrony, aby wyrównać, Vogel Soma nie miał szans w starciu z remisem. Gospodarze objęli prowadzenie strzałem z dystansu na 24 sekundy przed końcem kwarty – po raz pierwszy w meczu – ale Toni Német zdołał wyrównać przed końcowym gwizdkiem.
Na początku drugiej kwarty Zalánki ponownie uderzył z dużą siłą w siatkę, ale po drugiej stronie Vatanabe Taijo zaskoczył Vogela z dystansu, osłaniając blokujące ręce. Japończyk ponownie objął prowadzenie kolejną bombą dalekiego zasięgu, ale węgierski rekordzista Pucharu Świata Dénes Varga, mistrz olimpijski w swoim dziewiątym takim turnieju, wyrównał indywidualnym rozwiązaniem drugiej strony. Węgrzy odrobili przewagę dzięki Ádámowi Nagyowi, prowadząc po dwóch kwartach 7:6.
Na początku trzeciej kwarty kapitan zespołu Jansik Szilárd również znalazł się wśród strzelców z pięciu metrów. Obrona Węgrów była ogólnie w porządku, mimo to Japończycy ponownie dogonili, ale Vámos odpowiedział natychmiast po drugiej stronie. Drużyna gospodarzy zdawała się być zmęczona, Jansik z bliskiej odległości podwyższył różnicę do trzech, po czym po pokazie Zsolt Varga poprosił o czas, ale bliska próba Zalánkiego została zablokowana przez rezerwowego bramkarza Japonii.
Márton Lévai również miał okazję strzelić bramkę w ostatnich ośmiu minutach. Wśród Węgrów Angyal strzelił swojego pierwszego gola w Pucharze Świata, następnie Zalánki zatopił japońskiego bramkarza, a następnie umieścił Jansika na pozycji, której nie można przegapić.
Japończycy byli gotowi ze swoją siłą, nawet nie zauważyli zegara ataku i nawet nie wyglądało na to, żeby w wodzie było więcej ludzi. „Podwójną różnicę” (14-7) stworzył pierwszy gol Krisztiána Manhercza, ale z drugiej strony Japończycy zakończyli swoją dłuższą passę bez goli dzięki odbijającej się piłce. Z przodu Varga z łatwością obrócił swojego zawodnika i strzelił do siatki, po czym pięknym ruchem zaserwował Jansikowi. Z tyłu Lévai dobrze obronił w niekorzystnej sytuacji, a rezerwowy bramkarz Japonii również sprawdził się w końcówce.
Według kapitana drużyny narodowej Zsolta Vargi, węgierska drużyna narodowa pewnie wygrała mecz otwarcia 16:8 dzięki swojej obronie.
„W zeszłym roku, kiedy trenowaliśmy z nimi, znalezienie antidotum na ich grę zajęło dwa dni, teraz potrzebowaliśmy dwóch kwartałów. Oczywiście pomogła też analiza ich poprzednich meczów, a w drugiej połowie spotkania ich atak został sparaliżowany – powiedział MTI Zsolt Varga, który powiedział, że kluczem do zwycięstwa była obrona, o czym świadczy również fakt, że gospodarze sprzedali tylko jedną ze swojej dziewięcioosobowej przewagi.
Specjalista, który jako zawodnik został ostatnio wybrany tutaj, w Fukuoce w 2001 roku, powiedział węgierskim dziennikarzom, że obrona będzie kluczowa w środowym meczu z Chorwatami, który zadecyduje o prowadzeniu w grupie. Dodał, że w osobie Josipa Vrlicia Chorwaci dysponują jednym z najlepszych ośrodków na świecie, zneutralizowanie go zapowiada się na najważniejsze zadanie, którego wykonanie zwiększy szanse na zwycięstwo w drugiej połowie meczu .
Według kapitana drużyny Jansika Szilárda początek spotkania był typowy dla pierwszego meczu, co nie jest zaskakujące, ponieważ w drużynie jest wielu debiutantów Pucharu Świata, aw dodatku w ostatnich tygodniach przemierzyli kilka stref czasowych.
„Jesteśmy dokładnie tam, gdzie powinniśmy być, wiedzieliśmy, że wytrzymają około połowy. Grają w specjalną grę, dużo ryzykują. Dobrze zareagowaliśmy na to od połowy, znaleźliśmy antidotum i przełamaliśmy je - powiedział zawodnik piłki wodnej Ferencváros, który zauważył, że połowa dobrej gry przeciwko Chorwatom nie wystarczy, a Chorwaci nie mogą stracić więcej niż osiem bramek, które właśnie stracili, dzięki czemu mogli walczyć o bezpośredni ćwierćfinał z dodatkowym odpoczynkiem.
Według Mártona Vámosa, który strzelił dwie bramki, na szczęście nie zlekceważyli Japończyków, przez dwie kwarty grali nerwowo, ale potem się uspokoili, dzięki czemu obrona się zebrała.
Zawodnik Olympiakosu podkreślał, że japońska publiczność stworzyła świetną atmosferę, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, że niestety w innych meczach nie można spodziewać się tak licznej widowni.
Zdaniem Vendela Vigváriego, mimo trudnego początku, od końca drugiej kwarty dominowali w meczu, ale mecz z Chorwatami będzie oczywiście dużo trudniejszy.
„MŚ zaczynają się stąd, znamy Chorwatów, przygotowywaliśmy się przeciwko nim. Wszyscy są świadomi stawki, dlatego przystąpimy do tego meczu” – zapewnił.
MTI