Ojcze miłosierdzia, nie opuszczaj mnie! Czego ci politycy nie odważą się zrobić! Wyobraź sobie, że muszą podróżować za granicę w oficjalnych sprawach państwowych! Czy to nie jest oburzające?
Ale nie martw się, wyświęceni mistrzowie prawdy czekają na ciebie w pełnej zbroi i bezlitośnie pokonają galady. Jedna z dużych (choć coraz mniejszych) komercyjnych stacji telewizyjnych odważnie domagała się danych będących przedmiotem zainteresowania opinii publicznej. To jest telewizja, w której nawet prognoza pogody jest prezentowana w złowieszczym obrazie i tragicznym wydźwięku, jakby chciała wskazać, że to także wina rządu, że będzie zła pogoda. Więc dzielnie zażądali danych, bo wiemy, że do tego trzeba być naprawdę dobrym facetem lub dziewczyną (nie wiem jak z nimi, bo są wielkimi zwolennikami ruchu LGBTQ), bo nie było żadnych konsekwencji za takie próśb i nie ma, czyli sprawa jest podejrzana. Wszyscy wiedzą, że podejrzane jest to, co nie jest podejrzane...
Telewizja, która stoi na straży demokracji, odkryła, ile nas to kosztuje, że Katalin Novák czy László Kövér tak po prostu wlatują do ślepego świata i to jest straszne.
Proszę, co roku marnują miliony na loty, mimo że mogli chodzić. Jeśli musisz przepłynąć ocean, płyń! A może nie nauczyli się tego robić? Są niekompetentni! Nie potrafią nawet przepłynąć oceanu!
To duży problem moi drodzy, to duży problem! Te postacie drogo podróżowały. Albo podejrzanie tanie. Nie ma znaczenia, czy jest czapka, czy nie, to oburzające! Co możemy powiedzieć o tym, że prezydent Republiki Węgier podróżuje rządowym samochodem? A co z brakiem steru podczas lotu na nim? Kogo obchodzi, czy członkowie rządu i prezydent republiki używają samolotu tylko incydentalnie, bo inaczej jest on własnością MON? A kogo obchodzi, że podróż tym samolotem jest znacznie tańsza niż zmiana biletu na lot komercyjny? Nie przychodź z takimi bzdurami, pieniądze to nie wszystko!
Po prostu podróżuj drożej! Jeśli to zrobisz, pociągniemy Cię do odpowiedzialności za to, dlaczego nie wybrałeś tańszego rozwiązania! Więc!
Ta konkretna telewizja – i opozycyjne niewolnicze media, które grają w piłkę nożną na tym samym obszarze i podzielają „słuszne oburzenie” – skrupulatnie badają, jak iw co się zaangażować, ponieważ dokuczanie jest koniecznością. To prawda, tylko na prawo, bo lewicowo-liberalna strona jest tematem tabu. Tam mogą toczyć się z masą dolarów, rzekomo nieistniejące sztabki złota można znaleźć w wiedeńskich bankach, to nie ma znaczenia. O tym, jak często i gdzie leci osoba o wysokim stopniu ochrony, nie z pasji, ale aby wypełnić swój obowiązek i budować nasze relacje. Ale tajemniczo „wyhodowany” półmiliardowy Węgier Bidena, czyli Gergely Karácsony, to żaden problem, że biedny Gergő go pobił, pewnie tak to uratował. Nie ma innego wytłumaczenia, bo opowieść o niewidzialnych skarbonkach jest przyjmowana ze sceptycyzmem nawet przez służących. Jeśli jednak niewidzialni ludzie, z którymi Biden regularnie rozmawia, istnieją, to dlaczego euro i dolary również nie miałyby być gromadzone w niewidzialnych skrzynkach?
Katalin Novák – tak pisze Izéke – od czasu swojej inauguracji wzięła udział w 44 oficjalnych wyjazdach i – o zgrozo – 41 razy podróżowała „maszyną rządową”. Od jak dawna ten podróżnik jest prezydentem republiki? Nieco ponad rok temu. 44 wyjazdy zagraniczne w 410 dni (znowu nie mówimy tu o wyjazdach osobistych, ale o wyjazdach kontaktowych niezbędnych do sumiennego wykonywania urzędu), to ogrom pracy. Po prostu podziel 410 przez 44. Mniej więcej co dziesięć dni musiał wsiadać do samolotu. Drogi Szolgazajtó, być może uwielbiałeś podróżować, ale z pewnością nie tak bardzo. Na przykład czułbym się bardzo źle, gdyby mój zawód zmuszał mnie do podróżowania co dziesięć dni. Ty nie?
Cóż, skąd to się bierze z pieniędzy węgierskich podatników?
Jeśli jedziesz gdzieś na swoje bardzo ważne „raporty rozpoznawcze”, czy pokrywasz koszty podróży z własnej kieszeni?
Oczywiście, to prawda, dostajesz mikrodarowizny, na tym to działa. Być może dzięki wsparciu jakiejś organizacji Sorosa, ale tak być nie może. Dlaczego spekulant giełdowy z zagranicy miałby płacić węgierskiemu pracownikowi prasowemu? Daj spokój, proszę!
Jakie to ciekawe, że opozycyjna prasa – obwieszczając niesprawdzone oszczerstwa partii opozycyjnych – widzi korupcję i kradzież tylko po stronie rządu, nigdy po ich własnej stronie. Katalin Cseh nie ponosi również odpowiedzialności za to, że jej grupa firmowa brała fundusze unijne. Gergely Karácsony też nie, ponieważ tow. Perjés wymienił część mikrodarowizn otrzymywanych w forintach na euro i funty. (Ile cudów w jednym przypadku: ogromne datki trafiają do niewidzialnych skrzynek, Perjés wyczarowuje walutę, a prawdziwym cudem jest to, że Karácsony nic o tym nie wie, tylko wypełnia skrzynki.) To też jest w porządku, że na konto ruchu Márki-Zay, które wydają na kampanię opozycyjną bez poinformowania o tym żadnej partii opozycyjnej. Alleluja, bardzo przyzwoita opozycja piętrzy cud za cudem. Nawet fakt, że członkowie brukselskiej elity, których ubóstwiają i pobierają ogromne pensje (są też podatnikami funduszy unijnych, pobieranych m.in. z węgierskich forintów podatkowych), masowo przegrywają w mniejszych, ale przeważnie większych sprawach nie rozwiewać pewności wśród członków prasy. Ruszaj się, nie ma tu nic do oglądania!
Ale podróże Katalin Novák! Cóż, są skandaliczne!
Pithian twierdzi, „sprawy” wyrywane za włosy – to wszystko, na co cię stać? Żałosne.
Autor: György Tóth Jr
Zdjęcie na okładce: Prezydent Republiki Katalin Novák odlatuje do Warszawy z międzynarodowego lotniska Liszt Ferenc 17 maja 2022 r. MTI/Noémi Bruzak