Robienie filmów o historycznej przeszłości Węgier jest absolutnie ważne i konieczne – podkreślił minister kierujący Kancelarią Premiera Gergely Gulyás w czwartek w Tusnádfürdő w sprawie filmu Blokád.
W programie Blokada – i co się za nią kryje, zorganizowanym na 32. Letnim Wolnym Uniwersytecie i Obozie Studenckim Bálványos (Tusványos), Gergely Gulyás mówił o tym, że jeśli cenimy naszą przeszłość, to film jest jednym z najważniejszych narzędzi jej prezentacji.
Innym pytaniem, kontynuował, jest to, jak daleko można cofnąć się w czasie.
„Jeśli nie ma zapachu bieżącej polityki, to można uniknąć zarażenia się władzą” – co w tym przypadku się udało – to można też zrobić film o okresie zmiany ustroju”
on wskazał.
Według oceny Gergely'ego Gulyása zmiana systemowa zaszła być może już na tyle daleko, że nie jest to bezpośrednia ocena polityczna, a ówczesne wydarzenia można obiektywnie ocenić.
O tym też wspomniał
panuje zgoda co do tego, że sama zmiana ustrojowa, przejście do demokracji, przebiegło pomyślnie i ma szczególne znaczenie w historii kraju.
Wspominał, że w tamtym czasie na poziomie codziennej polityki bardzo trudno było uzyskać wiarygodne informacje, kto i co zrobił, żeby na Węgrzech nastąpiła zmiana ustrojowa, żeby komuniści wreszcie odeszli i powierzyli kraj tym, których naród darzy zaufaniem. A jeśli spojrzeć na to, kto kierował krajami zachodnimi w 1990 roku, a kto nimi kieruje dzisiaj, to można powiedzieć, że to był inny świat – zaznaczył.
Mówiąc o ówczesnej głowie państwa, Árpád Göncz powiedział, że prezydent republiki nie respektował konstytucji, nawet jeśli interesy partii, która go nominowała, tego wymagały. W przypadku prezydenta republiki nie można sformułować poważniejszego zarzutu – zaznaczył minister, podsumowując:
Droga życiowa Árpáda Göncza uczyniła go godnym stanowiska głowy państwa, ale jego działalność prezydencka uczyniła go niegodnym.
Prawnik Imre Kónya, były minister spraw wewnętrznych, mówił o tym, że to najlepszy czas na realizację filmu. Teraz, gdy opinia ludzi o politykach jest tak druzgocąca, dobrze jest wiedzieć, że byli ludzie, którzy całe życie poświęcili służbie narodowi – powiedział.
W życiu Józsefa Antalla nie było ani jednego momentu, którego powinien się choć trochę wstydzić, ważne, żeby o takiej osobie powstał film. Zauważył, że praca jest również godnym wspomnieniem Árpáda Göncza.
Kiedy pojawił się w polityce, koledzy politycy na Zachodzie powitali go z radością, że nie jest nieprzewidywalnym rewolucjonistą, który włamie się do domu drzwiami, ale takim, który zachowuje się jak oni. Był jak zachodni polityk iw krótkim czasie zbudował bardzo dobre relacje – wspominał József Antall.
Miał bardzo surowe zasady, nigdy nie tracił orientacji, ale jednocześnie był praktyczny
pochwalił byłego premiera.
Norbert Köbli, szef MCC Storylab i scenarzysta filmu, dodał: „Wydaje się bardzo blisko, gdy wypowiada się nazwiska MDF, SZDSZ, József Antall czy Árpád Göncz. Powiedział, że zrobienie filmu o zmianie reżimu było z ich strony odważnym zobowiązaniem.
Jednocześnie czuł, że perspektywa historyczna już istnieje, ścieżki życia są zamknięte, a dwie partie już nie istnieją. Dlatego odważył się napisać tę historię, ponieważ w pewnym sensie ma ona koniec, powiedział.
Blokada taksówek była momentem w historii mediów, który był transmitowany w telewizji, a media także kształtowały wydarzenia
on wskazał.
W ocenie scenarzysty József Antall jest postacią anachroniczną, jego myśl, słowo i czyn tworzyły jedność. W kraju jest ogromny kryzys, premier jest operowany na raka i powinien tak sobie poradzić z kryzysem, żeby policja i wojsko się cofnęły, ale dorósł do zadania i rozwiązał sytuację.
Dla niego okazało się, że
możesz wierzyć w ideę, że istnieje coś takiego jak dobry człowiek
- podsumował scenarzysta filmu, który powiedział: starali się, aby widz uwierzył w rzeczywistość.
W przypadku Árpáda Göncza szukali też prawdy o postaci, przeczytał jedyną o nim książkę – dodał, zaznaczając, że luki mówią więcej niż treść. Opisał go jako postać ukrywającą się, która była tajemnicą, zagadką.
MTI
Zdjęcie na okładce: Zdjęcie sceny blokady / Zdjęcie: Attila Szvacsek / InterCom