W Sztokholmie znów zrobiło się gorąco, tym razem zwolennicy i przeciwnicy erytrejskiego rządu zaatakowali się na festiwalu.

W zamieszkach rannych zostało ponad pięćdziesiąt osób.

Zwolennicy rządu Erytrei organizowali festiwal w Sztokholmie, kiedy pojawiło się tysiąc antyrządowych demonstrantów.

Szwedzka policja zezwoliła na demonstrację przeciwko rządowi Erytrei w pobliżu festiwalu, ale nie spodziewała się, że tłum przedarje się przez policyjną linię i starje z uczestnikami festiwalu.

Antyrządowi demonstranci zniszczyli festiwalowe namioty oraz podpalili samochody i stragany.

Władze wyprodukowały ponad sto osób, ale nie udało im się zapobiec gwałtownej konfrontacji. W zamieszkach rannych zostało ponad pięćdziesiąt osób. W Szwecji mieszkają tysiące imigrantów pochodzenia erytrejskiego.

Dziedzictwo kulturowe tego afrykańskiego kraju jest celebrowane corocznie na festiwalu od ponad dwudziestu lat i nigdy nie zdarzyło się, aby wydarzenie przerodziło się w przemoc z powodów politycznych.

Przeciwnicy rządu Erytrei protestowali, że festiwal jest rzekomo wykorzystywany przez rząd tego kraju do nauczania dzieci o „mowie nienawiści” i zwiększania jego popularności, podczas gdy

Erytrea jest uważana za represyjny reżim, w którym chrześcijanie są prześladowani i torturowani w brutalny sposób.

( Strażnik / Tygodnie)

Wyróżniony obraz: Grupa migrantów udających się do Szwecji czeka na stacji kolejowej w Lubece. (MTI/EPA/Daniel Reinhardt)