Na tysiącletnich chrześcijańskich Węgrzech są ludzie, którzy cieszą się z wandalizmu na górze niedaleko Nagykovácsi. Podczas gdy część mieszkańców zbiera pieniądze na odbudowę spalonego krzyża, ktoś jest „bardzo zaniepokojony tym, że wszędzie eksponowany jest ten brutalny symbol chrześcijański” i wolałby wywiesić tęczową flagę na szczycie Nagy-Szénás.
Wandale podpalili drewniany krzyż wzniesiony kilka lat temu w Nagy-Szénás koło Nagykovácsi w komitacie Peszt. Wszystko to 20 sierpnia, w dniu założenia państwa. Spalenie krzyża postawionego przed laty na 550-metrowym szczycie, będącego jednocześnie częścią Blue Tour, wywołało wśród mieszkańców wsi poważne emocje.
podczas gdy część osób natychmiast rozpoczęła zbiórkę na rzecz jak najszybszej wymiany kultowego krzyża, liberalna strona osady jest niemal szczęśliwa, że niektórzy rozpalili ognisko z podpalonego symbolu.
Emőke Kósa, która w ostatnich wyborach samorządowych kandydowała na burmistrza jako niezależna, ale przy wsparciu całej lewicowo-liberalnej opozycji, ale bez powodzenia, próbowała na swoim profilu w mediach społecznościowych przekonywać, że w dziedzinie ochrony przyrody, mając dyplom w Europie nie można po prostu postawić krzyża. Kósa napisał: „oprócz oburzonych komentarzy, wiele osób przyłączyło się do pomysłu lokalnego mieszkańca, aby za zbiórkę publiczną odbudować krzyż, może postawić wokół niego ławki itp.
Zaznaczam, że to nie jest sposób na ustawianie takiego obiektu.
Przede wszystkim najważniejszym czynnikiem jest zaangażowanie ściśle chronionego, unikalnego obszaru przyrodniczego na Węgrzech, o którym decydują w pierwszej kolejności profesjonaliści, a nie ludność”. Przedstawiciel popierany przez opozycję zauważa, że problem nie leży w samym krzyżu, ale w tym, że przy jego ustawieniu należy zachować ostrożność.
„Oznacza to również, że musimy osiągnąć konsensus społeczny również w sprawie wyboru lokalizacji” – dodał.
Nawiasem mówiąc, krzyż został postawiony w 2019 roku ku pamięci dziennikarza przez jego przyjaciół, Nagy-Szénás był czasem ulubionym miejscem ich kolegi, często tam bywał, lubił tam odpoczywać. W ostatnich latach krzyż był dla wielu turystów podnoszącym na duchu widokiem, ponieważ wzniósł się na szczyt do nieba, a miejscowi również nie mieli nic przeciwko temu.
Do teraz,
ponieważ przez spalenie krzyża kilka osób przekrwawiło się, twierdząc, że na taki symbol nie ma miejsca ani w Nagy-Szénás, ani nigdzie indziej.
W mediach społecznościowych pojawiały się argumenty za i przeciw, a debata całkowicie się zdegenerowała.
„Zastanawiam się, jakby to było, gdyby zamiast krzyża była, powiedzmy, wielka tęczowa flaga, słup totemu albo stupa. Może pomnik. (…)
Mnie osobiście bardzo niepokoi eksponowanie wszędzie tego brutalnego symbolu chrześcijańskiego, nie zgadza się to np. z moimi poglądami.
Rozwściecza mnie brutalna ekspresja tych ludzi, którzy chcą tam krzyża, jakby nic innego nie było dla niego dobre, krzyż trzeba narzucać wszystkim i tym, których to nie interesuje tylko dlatego, że to ich, powiedzmy, pogląd, ich wiara, czy jakkolwiek chcesz to nazwać.”
– powiedział miejscowy mieszkaniec. Na co jeden z komentatorów napisał w odpowiedzi:
„Krzyż nie jest przede wszystkim symbolem religijnym, ale raczej symbolem naszej przeszłości i być może naszej wspólnej przyszłości, normalności, europejskiej przynależności kulturowej, w cieniu której mogą zmieścić się wszelkie ideologie i poglądy, krzyża nie można ustawiać i używać jako symbolem przeciwko innym.”
Dla mnie niedopuszczalne jest pocięcie i podpalenie krzyża. Może smażyli na nim też boczek... Nie zgadzam się, że krzyż czy jakikolwiek symbol religijny miałby być skierowany przeciwko komuś i obrażać jego wrażliwość. Nie zgadzam się, że krzyż szkodzi rezerwatowi przyrody. (Ale oczywiście uzyskamy niezbędne pozwolenia.)
- Na to, co się stało, zareagował Tamás Menczer, przedstawiciel parlamentarny Nagykovácsiego. Dał jasno do zrozumienia, że jeśli to od niego będzie zależało, zrobi wszystko, aby w miejscu spalonego krzyża zbudować nowy.
naród węgierski