Zdaniem rodziców, ich dzieciom zagraża wirus komunizmu.
W Meksyku podpisało się już ponad 100 000 osób, w których żądają od rządu zaprzestania dystrybucji książek wpływających na dzieci i celowego ich edukowania w sposób podporządkowany konkretnemu celowi lub idei politycznej.
Daily Wire , że w zeszłym tygodniu tysiące rodziców wyszło na ulice Meksyku, aby spalić materiały edukacyjne zawierające „indoktrynację marksistowską” wydane przez ministerstwo edukacji tego kraju .
Kilka mediów podało, że za próbami wywarcia wpływu na meksykańskie dzieci stoi między innymi były urzędnik rządu Wenezueli.
Według gazety książki podążające za duchowością przebudzoną są pełne trudnych do zrozumienia materiałów, pełnych błędów, brakuje w nich podstawowych zadań językowych i matematycznych, a ponadto zawierają także kilka treści objętych ograniczeniami wiekowymi, które są trudne do zrozumienia uzasadniać. Podręczniki były tak kontrowersyjne, że niektórzy gubernatorzy kraju wprost odmówili ich dystrybucji, uważając, że demonizują kapitalizm.
Przynajmniej według doniesień
12 000 rodziców wzięło udział w demonstracji na południu Meksyku, gdzie spalono „marksistowskie książki”, a jak dotąd ponad 112 000 osób podpisało petycję żądającą zaprzestania przez rząd dystrybucji książek.
„Meksykowi zagraża wirus, o którym ludzie myśleli, że został już wyeliminowany – wirus komunistyczny” – powiedział Javier Alatorre, znany gospodarz meksykańskiej telewizji, na tle sierpu i młota oraz urzędników zajmujących się edukacją w kraju. Dodał: ci ludzie chcą skazać Meksyk na biedę, przeciętność i nienawiść.
Źródło: hirado.hu
Zdjęcie: Rafael Juárez / Pixabay