Jeśli DK da dziesięć osób, Gergő nie będzie mógł nawet skorzystać z toalety – wyciekły ważne szczegóły dotyczące zmagań lewicy. Gyurcsány nie chce już pokonywać Karácsony'ego, ale maksymalnie go osłabić i zawęzić mu pole manewru.
Telex napisał długi artykuł na temat taktyki Ferenca Gyurcsány’ego, wewnętrznych cierpień lewicy i przygotowań do wyborów samorządowych. Z artykułu wynika, że w kwietniu 2022 roku, cztery tygodnie po wyborach parlamentarnych, które zakończyły się szokującą porażką opozycji, sojusznicze w kampanii partie utworzyły w kanale komunikacyjnym Signal grupę ugrupowania. Dodają: do grupy dołączyli ludzie z partii, którzy rzadko pojawiają się publicznie.
Grupę Signal nazwano „esoratorem szkód wyborczych”, której celem było przeanalizowanie przyczyn fatalnego dla nich wyniku i wyciągnięcie wniosków.
Jednakże prace te w zasadzie zostały ukończone, zanim na dobre się rozpoczęły.
Członkowie grupy spotkali się w biurze DK Teréz körút, wymienili między sobą kilka dokumentów, ale tak naprawdę nie przeprowadzili żadnej głębszej pracy analitycznej.
„Nie przeanalizowaliśmy nawet w pełni, dokąd udali się wyborcy Jobbiku” – wspomina jeden z członków grupy.
„Według uczestników spotkania osobiste miały głównie charakter terapeutyczny” – podaje portal: a w grupie Signal poruszane były takie tematy, bo przedstawiciel jednej ze stron zachorował na covidos, a druga się pojawi w quadzie.
Partie lewicowe nie tylko nie rozmawiały o przyczynach porażki, ale nie jest jeszcze jasne, w jaki sposób mogłyby rzucić rządowi realne wyzwanie. Choć w ubiegłym roku występowały trudności gospodarcze, to opozycja, która wspólnie startowała w ubiegłorocznych wyborach, nie mogła na tym znacząco zyskać, mimo że była to forma dokumentu politycznego.
W ostatnich miesiącach Direkt36 przeprowadził rozmowy z dziesiątkami źródeł opozycji – politykami i konsultantami – aby odkryć przyczyny tego stanu rzeczy.
„Większość źródeł przekazała informacje o wydarzeniach wewnętrznych pod warunkiem zachowania anonimowości” – podaje Telex.
Z materiału wynika, że lewica zamiast pokonać Fidesz, jest zajęta głównie pokonywaniem się nawzajem, ale przynajmniej walką o lepszą dla siebie pozycję w wyborach samorządowych i do Parlamentu Europejskiego w 2024 roku. O ile mniejsze partie (MSZP, Párbeszéd) nawołują do jedności, o tyle najważniejszym celem DK jest oczyszczenie opozycji, rozdrobnienie mniejszych lub, jak to ujmuje Telex, „zniknięcie organizacji politycznych, które nie mają realnego wsparcia” .”
Z analizy wynika m.in., że Dania nie szuka już tak intensywnie potencjalnych pretendentów do Karácsony, a raczej koncentruje się na zwiększaniu swoich wpływów w Zgromadzeniu Stołecznym, bez którego wsparcia burmistrz ma bardzo małe pole manewru.
„Jeśli Dania da dziesięć osób, Gergő nie będzie mógł nawet skorzystać z toalety” – wyjaśnił konsultant ds. kampanii opozycji, jakie mogą być konsekwencje, jeśli Danii uda się zdobyć więcej mandatów w samorządach lokalnych.
Zgodnie z artykułem, w tym duchu Gyurcsány zgodził się z Karácsonem, że nie będzie on stał na przeszkodzie reelekcji burmistrza, ani nawet nie wystawi przeciw kandydatowi Karácsony'ego, mimo że według teleksem kontaktował się wcześniej z burmistrzem Ferencváros Krisztiną Baranyi.
Wiadomo, że Gyurcsány uważa politykę Karácsony'ego wobec rządu za bardzo łagodną i z tego powodu kilkakrotnie groził mu publicznie.
Najbardziej pamiętny jest moment, w którym prezydent Danii oskarżył Karácsony'ego o naruszenie jego patriotycznego obowiązku w SpiritFM: „Oto miasto liczące prawie dwa miliony mieszkańców, z czego dwie trzecie należy do rządów Orbána. Ma burmistrza, który jest nam bliski. Burmistrz nie chce spełnić patriotycznego obowiązku włączenia miasta w tę walkę”. W odpowiedzi Karácsony zapowiedział, że Budapeszt nie zapłaci skarbowi państwa spornych 25 miliardów HUF.