W południowych lasach kryją się podziemne pomieszczenia, rowy i cmentarze.
Południowa granica za płotem stała się strefą wojny: zagrożeniem nie są już masy nielegalnych migrantów, ale uzbrojone syryjskie, afgańskie i talibskie grupy terrorystyczne, które konkretnie okupowały terytoria należące do Serbii na szlaku migracji.
Początkowo dźwięki broni brzmiały jedynie jako dodatek do starć i pojedynków pomiędzy gangami w lasach, gdzie założyli swoje nielegalne obozowiska. Później, gdy poczuli, że ich działalność jest zagrożona, coraz częściej zdarzało się, że strzelali do funkcjonariuszy policji i umundurowanych funkcjonariuszy straży granicznej. Miejscowa ludność również ucierpiała w wyniku zastraszających ataków, na przykład w dom rodziny z dziećmi w Hajdújárás rzucono granat ręczny.
Sytuacja stała się nie do utrzymania.
Po tym jak w ciągu jednej nocy podczas jednego z starć zginęło sześć osób, prezydent Aleksandar Vucic oświadczył, że jest także gotowy użyć wojska. Sztab Pesti Srácok był na miejscu, gdy jednostki specjalne należące do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i żołnierze wysłani na obserwację w pierwszej turze osiedlili się w kilkusetosobowych grupach, zbudowali obozy od Horgos do Szabadki i rozpoczęli kompleksową, skoordynowaną akcję, w wyniku której dziś odważyli się ponownie wyjść na ulice ludzie zamieszkujący południowe osiedla i dali im nadzieję, że będą mogli spokojnie żyć we własnych domach.
Od tego czasu minęły trzy tygodnie. Choć mieszkający tu ludzie byli wówczas sceptyczni i obawiali się, że kilkudniowe spektakle uspokoją opinię publiczną, dotychczasowe doświadczenie rozwiało te obawy. Ci w mundurach pozostali, a według zeznań przekazów wideo kilku przywódców terrorystów wróciło do domu i dołączyło do 313. i 7777. jednostek w Afganistanie.
Nie ma wątpliwości, że sytuacja znacznie się poprawiła. Nielegalna migracja nie jest już tak intensywna jak kilka tygodni temu. W ciągu dnia żadnego ruchu, w nocy w mniejszych grupach.
Zniknęły taksówki, które do tej pory swobodnie przewoziły migrantów w ogromnych konwojach i obsługiwały przemytników ludzi. Działalność ta jest obecnie prowadzona w znacznie mniejszym stopniu przy użyciu samochodów cywilnych, powiedział Pesti Srácok człowiek zaangażowany w oficjalne operacje.
Przypomniał, że pomimo zorganizowania punktów kontrolnych w kilku miejscach, w ciągu ostatnich kilku dni zdarzyło się na przykład, że gruziński przemytnik ludzi dotarł do Királyhalom z dziesięcioma nielegalnymi migrantami w samochodzie. Tam udało im się go zatrzymać.
Zniknięcie taksówek migrujących wynika z faktu, że wielu z nich cofnięto prawa jazdy i skonfiskowano niezliczoną liczbę samochodów. Chociaż aresztowano kilku taksówkarzy, w przypadku których udowodniono, że są aktywnie zaangażowani w handel ludźmi i inną działalność przemytniczą, przewożenie migrantów taksówką nie jest prawnie uznawane za handel ludźmi i nie jest zabronione na mocy obowiązującego serbskiego prawa.
Ponieważ jednak kilku taksówkarzy wykroczyło poza proste obowiązki transportowe, byli w stanie sobie z nimi poradzić w stopniu, który, przynajmniej na razie, działał odstraszająco.
Na przykład miejscowy mężczyzna został zastrzelony przez taksówkarza po tym, jak pokłócili się o transport migrantów. Po zatrzymaniu go przez policję okazało się, że był poszukiwany za inne przestępstwa.
Istnieją historie o aresztowaniach, zastępstwach i zmianach kierowców nie tylko wśród taksówkarzy zamieszanych w handel ludźmi, ale także w szeregach policji i straży granicznej, podało wewnętrzne źródło portalu.
Mówił także o tym, że gangi, które nadal są obecne, są ostatnio bardziej powściągliwe, a strzelaniny są rzadsze, ale nie ustają. Tydzień temu w czwartek handlarze ludźmi oddali kilka strzałów w powietrze, aby zastraszyć pracowników dokonujących wylesiania. Prace te są obecnie prowadzone przy pomocy żandarmów.
Podczas czesania i sprzątania pasa lasu natknęli się na szokujące rzeczy. Znaleziono w dużych ilościach broń, amunicję i granaty ręczne pochodzenia ukraińskiego, tureckiego i albańskiego, ale znaleziono także domowe materiały wybuchowe. A gąszcz drzew nie tylko ukrył obozy namiotowe, ale także poważnie zbudował podziemną infrastrukturę.
„Znaleźliśmy umeblowane pokoje wykopane pod ziemią, wyposażone w grzejniki olejowe, generatory prądu i meble. Były one zwykle otoczone okopami. Znaleziono dużą liczbę telefonów, laptopów, a nawet maszyn do liczenia pieniędzy. Ponadto ukryli dużą ilość biżuterii i gotówki, którymi uchodźcy płacili lub je im zabierali” – poinformował informator portalu.
Według niego takie wykopane kryjówki były doskonale zamaskowane metodami wojskowymi, a wokół nich wycinano tylko jedno lub dwa drzewa. Podczas poszukiwań dronami byli niewykrywalni. TO
Na takie bunkry natknęli się po tym, jak grupa, za którą z powietrza leciał dron, zniknęła z obrazu w jednej chwili i nie mogli sobie wyobrazić, gdzie…
Uczestnikom badania ukazał się dość szokujący widok. Okupujące lasy bandy grzebały pozbytych ludzi na głębokości trzech metrów na zaimprowizowanym cmentarzu. Na podstawie znalezionych szczątków w kilku przypadkach ciała rzekomo zostały okaleczone.
Nie wiadomo, ile ciał odnaleziono w ciągu ostatnich tygodni, ale według informatora przywieziono je z lasu dwoma pickupami.
Według oficjalnego źródła na południowej granicy zidentyfikowano kilku talibskich terrorystów. Osoby, wobec których od lat obowiązuje nakaz aresztowania, w tym wydany przez władze francuskie. Gang 313 wycofał się w pobliżu Belgradu, ale zna także terrorystów, głównie obywateli Turcji, którzy dołączyli do armii talibów. Na filmach przesłanych z Afganistanu pojawiają się członkowie grup 101 i 7777, którzy dotychczas aplikowali z terenów Serbii.
I to nie jest jedyna obawa.
Ostatnio w ich filmach zamieszczanych na TikToku regularnie pojawia się serbska flaga przekreślona czerwonym krzyżem, co stanowi jasny przekaz: Serbia stała się ich wrogiem.
Zdjęcie na okładce: Serbska żandarmeria przy pracy
Źródło: serbskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych