Według sondaży exit poll po zamknięciu lokali wyborczych Partia Wolności prowadzi w przedterminowych wyborach parlamentarnych, które odbyły się w środę w Holandii.

Z sondaży opartych na ankietach wyborców opuszczających lokale wyborcze wynika, że ​​antymigracyjna Partia Wolności pod przewodnictwem Wildersa może być największą partią w izbie niższej holenderskiego parlamentu. Partia prawicowa może zdobyć 35 ze 150 mandatów, czyli ponad dwukrotnie więcej niż obecnie wynosi 18 mandatów.

Z prognoz wynika, że ​​koalicja Zielonych i Partii Pracy pod przewodnictwem byłego komisarza UE Fransa Timmersmansa zajęła drugie miejsce z 26 mandatami, czyli o 9 mandatów więcej niż obecna suma obu partii.

Prawdopodobnie jednak mandat partii pełniącego obowiązki premiera Marka Rutte, Wolnej Partii Ludowo-Demokratycznej (VVD), zostanie zmniejszony z 34 do 23.

Nowo utworzona partia polityka chadeków Pietera Omtzigta, Nowa Umowa Społeczna (NSC), może zdobyć około 20 mandatów w izbie niższej holenderskiego parlamentu.

Po opublikowaniu wyników sondażu exit poll Geert Wilders zadeklarował, że „zwróci Holandię Holendrom”.

„Musimy znaleźć sposób, aby spełnić oczekiwania naszych wyborców i postawić Holendrów na pierwszym miejscu. Czas, aby strony znalazły porozumienie, nie możemy już być ignorowani” – oznajmił.

Viktor Orbán pogratulował Geertowi Wildersowi zwycięstwa wyborczego wkrótce po zamknięciu lokali wyborczych.

W środę wieczorem w rozmowie telefonicznej Viktor Orbán powiedział, że ważne jest, aby jako jeden z pierwszych pogratulował zwycięstwa wyborczego „na wzór trzęsienia ziemi”. Premier Węgier życzył Geertowi Wildersowi wielu sukcesów i wytrwałości w negocjacjach politycznych w następnym okresie.

Przed rozmową telefoniczną Premier w swoim poście w języku angielskim na portalu społecznościowym X napisał: „Przyszedł wiatr zmian! Gratuluję Geertowi Wildersowi zwycięstwa w holenderskich wyborach!”.

MTI

Zdjęcie na okładce: Geert Wilders i Viktor Orbán podczas wizyty holenderskiego polityka w Budapeszcie kilka lat temu
Źródło: Facebook/Viktor Orbán