Poziom wody w Dunaju osiąga swój szczyt w czwartek: rzeka zalała już głębsze partie brzegu Római, ale Gergely Karácsony nie przejmuje się zagrożonymi obywatelami poza jednym krokiem administracyjnym, stolica nie bierze na siebie swojego udziału zadań ochrony przeciwpowodziowej.
Chociaż burmistrz Gergely Karácsony podniósł gotowość do ochrony przeciwpowodziowej na drugim poziomie na odcinku przeciwpowodziowym północnej Budy, a dolne nabrzeża Budy i Pesztu były już w poniedziałek zamknięte dla ruchu samochodowego, władze stolicy nie zajmują się częścią Római. Jednak rodziny z małymi dziećmi zaatakowały Rzymian, wielu podziwia powódź z psami lub rowerami, nie przejmując się realnymi niebezpieczeństwami.
Gdy Dunaj wylał, pojawili się także widzowie i turyści dotknięci katastrofą. Idą wzdłuż brzegu, bardzo małym dzieciom rodzice pozwalają na spacery wzdłuż brzegu.
Inni robią sobie selfie, robią zdjęcia i wskakują na schody zanurzonych pod wodą restauracji, choć pod wodą nie widać, nie wiadomo, gdzie kończą się schody.
Gergely'emu Karácsony'emu w ogóle nie chodzi o ochronę dwóch tysięcy ludzi żyjących na wybrzeżu Római i musi jedynie zamknąć biuro na wysokości powyżej 7 metrów, ale ten krok byłby i tak konieczny ze strony ludzkości.
„Należy przynajmniej zarządzić nadzór nad terenem publicznym lub zastosować barierę taśmową, aby wskazać, że nikt, kto nie ma nic do załatwienia, nie może tu teraz wejść! Ponieważ widzowie zagrażają własnemu zdrowiu i przeszkadzają także podczas budowy zabezpieczenia” – zwrócił uwagę dr hab. Győző Antal Búzás jest lokalnym mieszkańcem i prezesem Stowarzyszenia na rzecz Wybrzeża Rzymskiego.
„Tutaj, w Rzymie, panuje stan wyjątkowy, jeśli zostanie ogłoszony, jeśli nie! Nie należy wypuszczać małego dziecka na brzeg rzeki, bo jeśli się czegoś przestraszy, np. psa – wiele osób pozwala swoim pupilom biegać bez smyczy – albo z jakichś powodów zakręci mu się w głowie Danube, natychmiast ściąga puchową kurtkę w głąb. Wciąga tak bardzo, że nawet nie wiadomo, gdzie po nim skoczyć! Przypomnijmy sobie nieszczęsnego policjanta, który w kurtce z bawełnianą podszewką wpadł do Dunaju pod Soroksárem. Zmarł natychmiast, bo te ubrania wchłaniają wodę, nie ma znaczenia nawet, czy ktoś jest dobrym pływakiem” – poinformował Búzás.
„Sami budujemy tamę, po tym jak stolica nie bierze na siebie swojej części zadań ochronnych, mających na celu ochronę naszego majątku i mienia przed niszczycielską siłą wody. W tej chwili jednak musimy zwracać uwagę również na gapiów, aby uniknąć wypadków podczas załadunku. A to spowalnia budowę tamy” – narzekał Búzás.
Na Węgrzech istnieje prawie 1200 kilometrów gotowości do ochrony przeciwpowodziowej. Wysoki poziom wody będzie nie tylko na Dunaju, ale także w Cisie, Rabie i Ipoly. W czwartek spodziewany jest szczyt na Dunaju w pobliżu Budapesztu, BRFK wydało również zawiadomienie, w którym zwraca się do ludności, aby nawet pieszo nie zbliżała się do wody, niebezpieczne jest także pozostawanie na wybudowanym nabrzeżu.
Oczekiwana wysokość wody zmienia się z minuty na minutę.
Według aktualnych prognoz, nabrzeża dolne będą mogły zostać otwarte dla ruchu pojazdów najwcześniej 30 grudnia rano, decyzja o dokładnym terminie zostanie podjęta później, w zależności od sytuacji powodziowej.
Zdjęcie na okładce: Dunaj przepływa brzegiem Római
Źródło: Metropol/Sándor Bánkúti