Jak wolne są węgierskie media, które utrzymują się przy wsparciu amerykańskiej lewicy lub – bo tak było również w przypadku kilku gazet – publikują artykuły propagandowe w imieniu Ambasady Amerykańskiej?
Od miesięcy lewicowo-liberalna prasa wpada w histerię na punkcie ustawy o ochronie suwerenności i stojącej za nią władzy. Boją się nowo utworzonego urzędu i publikowanych artykułów o tym, jak na rozkazy polityczne będą likwidować lewicowych polityków i oczywiście biednych, „niezależnych” dziennikarzy.
Redaktorzy głównych gazet liberalnych zaprotestowali w petycji i zażądali informacji będących w interesie publicznym, mimo że nikt nie chciał ich skrzywdzić.
Teraz w jakiś sposób to samo koło otrzymało wielomilionowe wsparcie od Ambasady Amerykańskiej.
Samozwańcze „niezależne” media wystąpiły we wspólnej petycji przeciwko ustawie o ochronie suwerenności i napisały, że:
„Ta ustawa jasno mówi: dzisiejsi rządzący na Węgrzech są podejrzliwi wobec każdego, kto uczestniczy w demokratycznej debacie lub nawet po prostu informuje opinię publiczną. (…) Niezależne organizacje medialne, które pozyskują i publikują informacje będące przedmiotem zainteresowania publicznego, są wielokrotnie oskarżane o służenie „obcym interesom”. To celowe kłamstwo, które oczernia nie tylko redakcje, które wykonują istotną pracę na rzecz demokracji, ale także tych Węgrów…”
Na koniec petycji, odwołującej się do praworządności, 444, via Telex, Partizán, Lakmusz i oczywiście Magyar Hang i Válaszonline, które nazywają siebie prawdziwymi konserwatystami, żądają odrzucenia ustawy w języku węgierskim i angielskim.
Notabene zrobili to tak, żeby nikt nie wspomniał, zwłaszcza w tekście ustawy, że urząd będzie zajmował się prasą lewicowo-liberalną.
Minęło kilka tygodni i dokładnie to samo koło – z kilkoma drobnymi różnicami – ponownie trafiło do wiadomości, dzięki wsparciu Ambasady Amerykańskiej. W przetargu na rzecz Wolnych Mediów rozdzielono między nie łącznie 115 milionów HUF, a Fundacja Ökotárs i Warsztat Analizy Mediów Mérték pospieszyły z pomocą ambasadzie w procesie selekcji.
Trafnym uzupełnieniem jest fakt, że obie organizacje zawdzięczają swoje istnienie niemal wyłącznie Fundacji Sorosa. Tyle o niepodległości i wolności.
Wniosek można było składać do 15 listopada ubiegłego roku, podczas którego dotacja ma służyć dalszej eksploatacji, rozwojowi i przyszłemu utrzymaniu wnioskującego nośnika. I to przyjmowały po kolei niemal wszystkie organy liberalne, uzupełnione przez niektóre wiejskie.
Pytaniem jest oczywiście, na ile wolne są węgierskie media, które utrzymują się przy wsparciu amerykańskiej lewicy lub – bo tak też było w przypadku kilku gazet – publikują artykuły propagandowe w imieniu Ambasady Amerykańskiej. To duży błąd, a raczej celowe kłamstwo, że dobroduszni Węgrzy mieliby problem z „demokratycznymi debatami” czy „przekazywaniem informacji będących przedmiotem zainteresowania publicznego”, co nie podoba się konserwatystom. Nie o to chodzi.
Ale o wiele bardziej z tym, że z jednej strony każdy taki dziennikarz wspierany przez siatkę globalistyczną, w jakiś sposób otrzymuje krzyk, jeśli odważymy się napisać o ich finansowaniu i lewicowym zaangażowaniu. To temat tabu, są niezależni, choć wcale tak nie wyglądają.
Z drugiej strony ciekawe jest połączenie, że jeśli kliknę na stronę internetową liberalnej gazety dowolnego kraju, od Stanów Zjednoczonych po Niemcy i Węgry, jakimś cudem wszędzie czytam to samo ideologiczne pranie mózgu.
Jeśli spojrzymy na Telex, 444 czy Partizán, zobaczymy, że piszą te same obowiązkowe artykuły na temat uwrażliwiania na płeć, wiadomości wojennych czy histerii klimatycznej, co ich zachodnie siostrzane strony.
A zachodnie gazety siostrzane są finansowane przez tę samą amerykańską lewicę, co węgierskie gazety.
To nie my to powiedzieliśmy, ale Robert Kennedy, to z pewnością „CIA jest obecnie jednym z największych zwolenników dziennikarstwa na świecie. Największe wsparcie zapewnia USAID. Stany Zjednoczone finansują dziennikarstwo w niemal każdym kraju na świecie. Jest właścicielem mediów i płaci pensje tysiącom dziennikarzy. Teraz to nie USAID, ale bezpośrednio lewicowy rząd amerykański wpompował trochę pieniędzy w liberalną prasę.
W czym problem, koledzy? Problem w tym, że UOKiK napisze o Was, że za pozorami wielkiej niepodległości stoją propagandyści kupieni za funta i powiązani z obcymi rządami? Czy się tego boisz?
Albo że pod hasłem informacji o wielkim interesie publicznym tydzień po tygodniu zgrabnie rezygnujesz z lekcji globalizmu?
Czy w interesie publicznym byłoby napisanie setnego artykułu, że szczęśliwsi są ci, którzy „trzymają” psy zamiast dzieci? Albo jak szczęśliwe są dzieci wychowane w tęczowej rodzinie? Albo że Ukraina wygra wojnę, Putin przegra, a sankcje zadziałają? Trzeba oczywiście użyć szkła powiększającego, żeby znaleźć artykuł o setnej sprawie korupcyjnej małych faworytów - Karácsony'ego i jego slepje.
Nie ma się co bać Urzędu Ochrony Suwerenności, nie ma co służyć obcym interesom. To takie proste.