Sándor Biró z Csíkrákos buduje piece z cegły cygańskiej, czyli czterofunkcyjnych zespołów piecowych, w oparciu o własne pomysły, ale tradycyjnymi metodami.

Nie każdemu daje się możliwość łatwego i szybkiego odnowienia dziedzictwa swoich przodków: nawet jeśli ma obsesję na punkcie zachowania tradycji i korzeni, czasami musi obrać drogę na zachód, aby wrócić z pieniędzmi w kieszeniach i odtworzyć i stworzyć następnie kontynuuj dziedzictwo.

Sándor Biró z Csíkrákos, mistrz budowlany i instalator pieców, doświadczył, jak to jest pracować za granicą, przez lata walczył za granicą w pogoni za swoimi marzeniami. Jest teraz w użyciu:

jeden z najmłodszych rzemieślników w Székelyföld, który buduje piece, czyli czterofunkcyjne zespoły piecowe, w oparciu o wiedzę starożytną, z cegły cygańskiej, według własnych pomysłów, ale tradycyjnymi metodami.

Kiedy nie jest mistrzem montażu pieców, jest stolarzem, budowniczym, piekarzem, cateringowcem, kelnerem lub rolnikiem. W każdym człowieku, bo „nie ma zawodu, w którym byś nie był dobry” – charakteryzuje jego żona, gdy o tym wspomina, warto byłoby porozmawiać z jej wszechstronnym mężem. I rozmawiamy z nim.

W ciągu dnia zbiera siano, bele, a za namową żony zajmuje się cateringiem, wspólnie wykonują to zadanie, więc wieczorami wozi gości swoim wózkiem; ale odkąd mają dziecko, ona też piecze chleb, towarzyszy zainteresowanym górami, organizuje potluki i wielkie umysły na swoim podwórku, we własnym „kompleksie piekarników”.

Hoduje także konia, cielę, bydło i owce, czyli tyle, aby przeżyć samodzielnie. Ale nie narzeka, życie go skłoniło do pracy, nie ma nawet takiej drogi na podwórku, gdzie nie niósłby czegoś w ręku, wychodząc i wychodząc, bo Sanyi Biró na tym się nie kończy”

– zaczyna żywym, gustownym tonem rzemieślnik, z którym rozmawiamy przez telefon.

piec

Zdjęcie: archiwum rodzinne Sándora Biró

Uśmiechamy się po drugiej stronie linii, bo w jego przemowie można wyczuć przebiegłość Székely'ego, jakby wykrzywiał usta w półuśmiech, dumnie i żartobliwie opisując wydarzenia ze swojego życia. Czasami staje się poważny, ale ta osoba nie popada w smutek i nie akceptuje łatwo porażek. Mając obsesję na punkcie ojczyzny, wszystkiego, co starożytne i popularne, jego życie okazało się takie, że musiał spędzić 14 lat za granicą. Bo miał sen, który nie pozwalał mu odpocząć, ale nie dane mu były rzeczy materialne, więc na wszystko ciężko pracował.

Dziś ma pięć budynków hangarowych, każdy większy niż 100 metrów kwadratowych, i sam je wszystkie zbudował, sam nawet wylał dachówkę, 5000 sztuk – opowiada nam i od razu dodaje, żebyśmy nie zrozumieli źle, nie przechwala się, ale jego żona ma dużo szkoły, z drugiej strony jest prostym człowiekiem, ma tylko zawody, nie ma wielu stopni.

piec

Zdjęcie: archiwum rodzinne Sándora Biró

38-letni rzemieślnik, który piecze, grilluje, wędzi i podgrzewa jednocześnie swoim pojedynczym piekarnikiem

Oświeca, jest koneserem tradycyjnych zawodów i jako taki jest wielkim wielbicielem wszystkiego, co ludowe. Ma dopiero 38 lat, ale jego wiedza należy do starych, gdyż po ukończeniu szkoły murarskiej pracował w Sybinie, Bukareszcie i Braszowie, początkowo w niezwykle trudnych warunkach:

zdarzało się, że spał w piwnicach, na małej gąbce, aby następnego dnia móc kontynuować pracę. W mokrej, zimnej wodzie.

Usprawiedliwiało to fakt, że w 2009 roku wyjechał za granicę, aby „spróbować szczęścia”, gdzie także dokonał wielkiego poświęcenia: codziennie doświadczał tęsknoty za domem.

Cały artykuł można przeczytać na portalu Maszol.ro!

Wyróżnione zdjęcie: archiwum rodzinne Sándora Biró