Spodziewano się podpaleń i eksplozji.
László Toroczkai powiedział jednemu z rosyjskich portali, że „ukraińscy terroryści” żądają od niego przeprosin, ale tak naprawdę po prostu źle zrozumieli jego stanowisko w sprawie Zakarpacia.
Przedstawiciele frakcji Mi Hazánk otrzymali w ostatnim okresie kilka gróźb śmierci ze strony ukraińskich radykałów – rosyjska Ria dowiedziała się o tym od László Toroczkai.
Według lidera frakcji członkowie ukraińskich ultrasów i organizacji Fan at War napisali, że podpalą swoje biuro, wysadzą samochód i zastosują inne środki odwetowe.
Radykałowie żądają, aby Mi Hazánk przeprosił naród ukraiński za wzywanie do aneksji Zakarpacia.
Toroczkai stwierdził, że „ukraińscy terroryści” źle zrozumieli jego stanowisko, gdyż Węgry nie chcą okupować Zakarpacia i chcą jak najszybciej pokoju.
Polityk podkreślił, że nie ma zagrożenia dla narodu ukraińskiego, program partii obejmuje jedynie uznanie prawomocności referendum zakarpackiego z 1991 r., w którym uznano, że region uzyskał autonomię w ramach Ukrainy.
Zdjęcie na okładce: László Toroczkai, przywódca frakcji Mi Hazánk
Źródło: MTI/Zoltán Máthé