Z każdym dniem coraz bardziej prawdopodobne staje się, że NATO wkrótce wyśle ​​wojska na Ukrainę, czego skutkiem będzie co najmniej wojna światowa, ale w najgorszym – wojna nuklearna.

Od końca lutego, kiedy Emmanuel Macron ujawnił swój szalony plan, Europa coraz bardziej zbliżała się do III wojny światowej. Wiele osób naiwnie myślało wówczas, że francuski prezydent zapuka do zamkniętych drzwi, ale niestety coraz więcej krajów przyłącza się do planu rozpoczęcia wojny światowej.

Bruksela i NATO są spektakularnie zainteresowane przedłużeniem wojny, żadna z nich nie chce wstrzymać dostaw broni, a na dodatek w ciągu pięciu lat dałaby Kijówowi 100 miliardów dolarów, które odebrałaby Europejczykom, w tym Węgrom.

Z każdym dniem coraz bardziej prawdopodobne staje się także to, że NATO wkrótce wyśle ​​wojska na Ukrainę, co doprowadzi do co najmniej wojny światowej, ale w najgorszym przypadku wojny nuklearnej.

Macron namawia Stany Zjednoczone i Niemcy do przyjęcia niebezpiecznych strategii, które w każdej chwili mogą grozić nuklearną apokalipsą, podczas gdy w Brukseli wojenna psychoza dominuje już do tego stopnia, że ​​zamiast do Amerykanów w UE chcą wysyłać broń i pieniądze na Ukrainę przypadku, gdyby po wyborze Donalda Trumpa Stany Zjednoczone wstrzymały dostawy.

26 lutego Emmanuel Macron podzielił się ze światem swoim planem, który z pewnością byłby równoznaczny z wybuchem III wojny światowej. Prezydent Francji powiedział wówczas, że nie można wykluczyć wysłania wojsk NATO na Ukrainę.

„Na tym etapie nie ma konsensusu w sprawie oficjalnego wysłania wojsk lądowych” – powiedział, dodając, że niczego nie należy wykluczać. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby Rosja nie wygrała” – powiedział.

Ponadto powiedział, że Francja zamierza zastosować tzw. taktykę niepewności strategicznej, co oznacza, że ​​będzie wysyłać do Moskwy mieszane komunikaty, z których nie będzie jasne, co dokładnie planuje NATO.

To także całkowicie szalona propozycja, bo gdyby Rosja choć raz błędnie zinterpretowała prowokacyjną strategię Macrona, wystarczyłaby, aby rozpocząć wojnę nuklearną. Prezydenta Francji to jednak nie interesuje, uważa, że ​​prowokowanie energetyki jądrowej jest jak najbardziej w porządku.

Już w lutym ze słów Macrona jasno wynikało, że część krajów popiera wysłanie żołnierzy NATO na Ukrainę,

wówczas jednak nie można było jeszcze dokładnie wiedzieć, kto to był. Od tego czasu trudno jest opublikować pełną listę, ale niektóre prowojenne kraje dobrowolnie zgodziły się poprzeć rozpoczęcie wojny światowej.

Przykładowo rzecznik Ministerstwa Obrony Łotwy stwierdził, że jeśli członkowie NATO osiągną porozumienie, również chętnie wyślą żołnierzy na Ukrainę.

Podobnie myślał fiński minister obrony Antti Hakkanen, stwierdzając 29 lutego, że Finowie wysyłają na Ukrainę broń, która może zostać użyta do uderzenia w Rosję, gdyż jego zdaniem nie należy ograniczać pomocy wojskowej dla Kijowa.

Czyniąc to, praktycznie zapewnił Wołodymyra Zełenskiego o swoim poparciu, że prezydent Ukrainy może dowolnie atakować terytoria rosyjskie, w tym miasta zamieszkane przez ludność cywilną, przy użyciu fińskiej broni.

5 marca Macron spotkał się także w Pradze z prezydentem Czech Petrem Pavelem. Zamiast tego opowiadał się za wysłaniem specjalistów wojskowych na Ukrainę. To jednak już miało miejsce, na Ukrainie są obecnie specjaliści NATO, wiadomo też, że Ameryka i NATO także pomagają w zdjęciach satelitarnych i dzielą się informacjami wywiadowczymi z Kijowem, a ukraińscy piloci myśliwców i część żołnierzy szkolą się za granicą .

Ujawniono także, że Emmanuel Macron nieustannie przekonuje do swoich planów kanclerza Niemiec Olafa Scholza i prezydenta USA Joe Bidena.

Chciał na przykład przekonać Bidena, że ​​Stany Zjednoczone, czyli NATO, również powinny wykorzystać niepewność strategiczną, czyli też wysłać w kierunku Moskwy niejednoznaczne komunikaty, aby Rosjanie nie mogli zdecydować, jaki będzie kolejny krok będzie sojusz.

I chciał przekonać kanclerza Niemiec Olafa Scholza do dostarczenia na Ukrainę rakiet Taurus, którymi Wołodymyr Zełenski z łatwością mógłby wycelować nawet w Moskwę, co po raz kolejny doprowadziłoby do wojny nuklearnej. Choć Zełenski obiecał, że tego nie zrobi, to tylko szaleńcy ufają słowom ukraińskiego prezydenta.

W kwietniu Europa zrobiła kolejny krok w stronę III wojny światowej.

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg przedstawił dość szokującą propozycję, zgodnie z którą na pięć lat dla Ukrainy miałby zostać utworzony fundusz w wysokości 100 miliardów dolarów. Według Politico wśród głównych krajów europejskich plan ma kilku zwolenników.

Na razie nie jest do końca jasne, skąd weźmie się ta niesamowita suma, ale wydaje się, że zachodni przywódcy chcą ponownie zabrać Węgrom pieniądze i tym samym spełnić swoje gorączkowe marzenia związane z wojną światową.

Bruksela jest już przygotowana na możliwość objęcia funkcji prezydenta Stanów Zjednoczonych przez Donalda Trumpa, który natychmiast zaprzestanie udzielania Kijówowi wsparcia militarnego i finansowego. Bruksela natomiast jest gotowa przejąć utracone amerykańskie pieniądze i broń, co oznacza, że ​​nawet zamiast Amerykanów UE wysłałaby miliardy.

Pieniądze te można ponownie zebrać, odbierając je Europejczykom, Węgrom.

A zatem: zarówno NATO, jak i Bruksela planują przejście na gospodarkę wojenną, wyzyskując Europejczyków i niszcząc własną gospodarkę oraz dobrobyt swoich krajów, aby dać pieniądze swoich obywateli krajowi spoza UE, niebędącemu członkiem NATO bez konsultacji z nimi.

Macron chce też wykorzystać fakt, że prezydent Stanów Zjednoczonych nazywa się obecnie Joe Biden.

Na początku kwietnia prowadził rozmowy we Francji z sekretarzem stanu USA Antonym Blinkenem, którego Macron zabrał także do francuskiej fabryki broni, aby na własne oczy zobaczyć broń wysyłaną przez Paryż do Kijowa. Po spotkaniu obie strony potwierdziły, że chcą kontynuować wsparcie militarne dla Ukrainy, a Blinken stwierdził także, że prędzej czy później Ukraina wejdzie do NATO, co także jest poważną prowokacją wobec Moskwy, gdyż Rosjanie już kilkukrotnie dawali do zrozumienia, że ​​jest to dla nich czerwona linia.

Cały artykuł można przeczytać na Origo.

Zdjęcie na okładce: Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski (b) i prezydent Francji Emmanuel Macron Źródło: MTI/EPA/AFP basen/Ludovic Marin