Węgierska reprezentacja kobiet w piłce ręcznej zdobyła limit występów w meczach pięciu obręczy w Paryżu po pokonaniu Japonii 37:28 w niedzielnym meczu finałowym turnieju kwalifikacyjnego w Debreczynie, tym samym zajmując pierwsze miejsce w tabeli z bezbłędnym występem.

Bilet lotniczy drugiej czwórki do Paryża wywalczyła reprezentacja Szwecji, która w mistrzostwach świata zajęła czwarte miejsce. Losowanie pięcioosobowych grup odbędzie się we wtorek od godziny 17:30 w stolicy Francji.

Reprezentacja kapitana reprezentacji Władimira Gołowina wyszła na boisko w Phoenix Arena ze świadomością, że w przypadku przegranej różnicą więcej niż czterech bramek nie uzyska kwoty olimpijskiej. Reprezentacja narodowa bez wyjątku pokonała swojego azjatyckiego rywala w 18 meczach przeciwko sobie, ostatni raz w marcu 2019 roku w towarzyskim meczu w Siófok 33:21.

Goście z Dalekiego Wschodu przybyli wcześniej na rozgrzewkę – wśród typowych okrzyków – a sala w naturalny sposób eksplodowała, gdy na boisko wkroczyła reprezentacja Węgier, powitana przez gigantyczne moliny z napisem „wytrzymałość, determinacja”.

Na spotkaniu gwizdek dali argentyńscy sędziowie, którzy zagrali także w ubiegłorocznym meczu Pucharu Świata z Chorwatami, co zaowocowało dramatycznym finałowym meczem, którego zwycięstwo umożliwiło reprezentacji Węgier udział w turnieju kwalifikacyjnym.

Tym razem w składzie gospodarzy nie znaleźli się bramkarz Zsófia Szemerey, prawica Dorottya Faluvégi i miotacz kulowy Gréta Juhász, które opuściły dwa poprzednie mecze. Japoński prawicowiec Kisvárdy, Natsumi Akiyama, nie dostał szansy.

Obrona Węgierki siedmiometrowej i Blanki Böde-Bíró, która walczyła i sprzedawała, nadała ton, jednak na początku meczu w ataku z obu stron było wiele błędów, a bramek padło niewiele. Po dziesięciu minutach Japonia zaatakowała przeważającą liczebnością, ale węgierska obrona oparła się atakom pomimo nieustannego dopingu publiczności. Po kwadransie reprezentacja narodowa prowadziła 9:4, a rywal poprosił o drugą przerwę na żądanie, ale to też nie zmartwiło gospodarzy: dobrze spisali się kluczowi gracze podstawowego składu, gole padły po posiadaniach, Böde-Bíró celował w bramce, więc

na krótko przed przerwą dzieliło ich już dziewięć bramek (17-8) i ostatecznie obie drużyny mogły wycofać się z siedmiobramkową różnicą.

W minionym okresie zespół zazwyczaj miał niezbyt mocną passę w pierwszych dziesięciu minutach drugiej połowy i tym razem zespół wrócił z szatni z wieloma błędami, a sędziowie wyrzucili z japońskiej drużyny Mikę Nagatę czerwona kartka za uderzenie łokciem. Prowadzeni przez Katrin Klujber i Viktórię Győri-Lukács, pomimo niedokładności, w 41. minucie udało się ustalić dziesięciobramkową różnicę (23-13).

Na początku Golovin dokonał niemal całkowitej zmiany składu, dając szansę wszystkim swoim zawodnikom i choć wyspiarze chwilowo zdołali nadrobić zaległości w stosunku do świeżych sił, pewny sukces Węgier nie był zagrożony.

W ostatniej minucie widzowie słusznie powiedzieli: „Było fajnie, dziewczyny!”

Najlepszą i najskuteczniejszą zawodniczką meczu była Katrin Klujber z 11 golami, Viktória Győri-Lukács strzeliła sześć goli, kapitan drużyny Böde-Bíró obronił dziesięć, a Janurik Kinga obronił trzy japońskie próby.

Po latach 1976, 1980 i 2004 węgierskie reprezentacje piłki ręcznej mężczyzn i kobiet biorą udział w igrzyskach olimpijskich już po raz czwarty. Mężczyźni kupili bilety lotnicze do Paryża w Tatabányi w marcu.

Kobiety po raz ósmy staną na boisku w turnieju pięciu obręczy, a ich najlepszym wynikiem jest srebrny medal w 2000 roku, kiedy ostatni raz na Igrzyskach w Tokio zajęły siódme miejsce, żegnając się w ćwierćfinale.

Boisko turnieju piłki ręcznej kobiet Igrzysk Olimpijskich w Paryżu: Francja (dyrektor, mistrz świata), Dania, Republika Korei, Angola, Brazylia, Norwegia, WĘGRY, Szwecja, Holandia, Hiszpania, Niemcy, Słowenia

MTI

Zdjęcie na okładce: Węgierska drużyna świętuje na zakończenie meczu Węgier i Japonii w 3. rundzie kwalifikacyjnego turnieju olimpijskiego w piłce ręcznej kobiet w Főnix Arena w Debreczynie, 14 kwietnia 2024 r.
Źródło: MTI/István Derencsényi