Ostatni wieczór Akademii Cywilnej upłynął pod znakiem wzruszania ramionami. Strona globalistyczna jest w tym genialna, ćwiczyła krótkie zdanie: „No cóż?”
Goście wydarzenia mogli usłyszeć m.in. opinię politologa i filozofa Tamása Fricza, rzecznika założyciela Forum Solidarności Obywatelskiej,
dlaczego jest tak, że po stronie globalistów nic nigdy nie ma konsekwencji.
Cokolwiek się stanie, cokolwiek zrobią, okaże się złe, po prostu machają i wzruszają ramionami, bez mrugnięcia okiem. Zrobili to już podczas zmiany reżimu, kiedy zwrócono im uwagę, że ukradli Węgry. Więc co? Tak zareagowali, gdy doszło do niechlubnej przeszłości napuchniętego Gyula Horna czy rzeczy noszonych przez agenta D-209. Robią to do dziś, ponieważ prawomocnie skazani András Fekete-Győr i László Varju nie zwrócili swoich mandatów, nadal mogą wejść do parlamentu.
W rozmowie poruszono także kwestię poczynań „nowego mesjasza”
Pozbawiony skrupułów spiker demonstracji zaplanowanej na Dzień Matki pokazał już w pociągu, że choć Gwardia Węgierska została zakazana, utworzył ją na nowo, choć w wersji znacznie bardziej agresywnej niż pierwotna. Z pomocą Tamása Fricza próbowali także znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego podążający za nim obóz fanatyczny nie jest zainteresowany faktem, że ich przywódca nic nie mówi, ale o wszystkim kłamie. Ponadto ośmiela się nazywać kłamcą każdego, kogo uważa za sprzecznego z jego interesami. Jego żona, policja, pogotowie, a nawet prasa opozycyjna, która w zasadzie jest po jego stronie, kłamią.
Dyskutowano o tym wieczorem
dziwna powolność pracy sądów, stawka wyborów do UE, szansa ewentualnych zmian, a także to, co nasz kraj może zrobić wbrew decyzjom Unii Europejskiej, które są wobec nas oczywiście wrogie.
Pełne nagranie wieczoru Akademii Obywatelskiej można obejrzeć tutaj:
Zdjęcia: Levente Görgényi / Civilek.info